Cześć dziewczyny!
Wczoraj zabrałam spod balkonu czarną chyba ciezarna kotkę.....
chyba kotkę.....
Siedziała tam juz drugi dzień na kawałku wykładziny która spadła komus z balkonu.
Kotka domowa, jak tylko podeszłam zaczeła mruczeć.
Zjadła wszystko z miseczek i odwróciła sie do miziania na plecy.
Nie miziałam jednak bo wyglada na KK.
Ma sklejone włosy pod brodą, choc z nosa i oczu sie jej nie leje.... moze po prostu brudna.
Ma cudna plamke białą na pyszczku i biały śliniaczek.
Wsadziłam do transportera... troche na siłę ale nie prychała i nie drapała.
W piwnicy wypuściłam, napełniłam miske na nowo i poszłam.
Dziś rano przywitała mnie traktorem:), zjadła sucha karmę i znowu chciała sie kiziać.
I tu mam problem......... okazało się że przytulisko dla zwierząt w Dębicy, przytula owszem .......ale tylko psy........
Żal mi jej .......wiem ile kotów mają w kundelku w Rzeszowie i ile mają w Mielcu- widac na allegro.
Jest cudna, ma piekne złote oczyska i okragłą mordkę.
MOże ktos chciałby ja przygarnąć????
Dziś zapewne ja zaniosę do weta i odrobaczę, może zaszczepię.
Pewnie jeszcze może u mnie pobyc w piwnicy.........ale co dalej???
Watpliwe ze mąż sie zgodzi na to zeby po wyleczeniu, odpchleniu, odrobaczeniu i zaszczepieniu:) no i wykapaniu ........
trafiła do nas........
No chyba że się zakocha, a jest naprawdę w kim...........
To kot typowo przytulasty i spokojnie w reklamie whiskasa mogłby m,ruczeć:)).
dajcie mi pare dobrych rad.........
No i gdyby ktos ja chciał przyjać do siebie..............