Kociaki są kochane przeogromnie. Super Majo Bros pierwsi zajmują miejscówkę w łóżku, jak tylko ja się kładę spać. Na szczęście nauczyli się ciumkać koc i już nie fundują mi malinek. Przytulają się mocno do mnie, wypychają moje osobiste koty.
W dzień chłopcy świrują, a my pękamy ze śmiechu.
Muchomorek to mały zadzior, wszędzie go pełno, patrzy głęboko w oczy, gada. Wykonuje niezwykłe akrobacje, staje słupka, skacze jak kangur, ostatnio wprawił nas w zdumienie skoko-lotem z wysokiej półki drapaka na narożnik - na taki skok żaden kot jeszcze nigdy się nie odważył

Wczoraj Muchomorek pochłonął niesamowite ilości wołowinki, którą zawsze musiał "upolować" z miski, zawlec w zaciszny kąt i warcząc odganiać inne koty. Żwirek jest takim "starszym" bratem, spokojniejszym i rozsądniejszym. Nad wołowinką siedział z bezbrzeżnym zdumieniem w ślepkach, dopiero na suche zareagował jak na jedzenie

Przychodzi do Muchomorka i wylizuje mu czółko, przytula go. Gada dużo mniej, za to pieknie bodzie żeby go głaskać po głowie.
Niestety Muchomorek, a raczej konsystencja jego kupy, wykazuje obcych, prawie na pewno pierwotniaki. Zaczynamy kurację metronidazolem.