Dongi+Zenek+Kasia - Guz na żuchwie - koniec paniki :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pon lis 20, 2006 10:32

Sylwko kup rutinoscorbin, albo tańszy ascorutical i podawaj Dongi do miseczki z mokrym dwa razy dziennie po tabletce...jak je łapczywie, to chapsnie zanim się zorientuje. Otis jadała razem z suchą, on taki jest "spostrzegawczy" inaczej. Soni rozkruszałam i mieszałam ze śmietaną, wylizywała do końca. To powinno pomóc na zaczerwienione dziąsła.

Martwiliśmy co będzie z kociakami, a tu wszystkie znalazły dom...została Dongi, ale ja coś czuję, że to kumpelka dla Zenka :lol:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pon lis 20, 2006 11:08

Niestety do kumplostwa to im daleko. Dongi wczoraj wieczorem przez kilka godzin wariowała. W szoku byłam, bo co się stało ze stateczną mamuśką. Ganiając za piłkami zahaczyła kilka razy i o Zenka. Dostał chłopak w łepetynę zanim zdążył się zorientować co się dzieje. Nie jest źle, bo nie walczą tylko po prostu żyją sobie obok. Mimo to Zenek jest potwornie zestresowany i jakby mógł to by sobie wygryzł całe futro. Dongi ma już dom ale zanim tam pojedzie muszę być pewna, że już wszystko dobrze z jej zdrowiem. Spróbuję z rutinoscorbinem ale nie będzie łatwo, bo odkąd nie karmi to przestała być ciągle głodna i raczej delektuje się jedzeniem. Będę wrzucać do gardziołka.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 20, 2006 23:19

Biedny ten Zenuś bardzo :( Powinien chodzic na Kocioterapię ;)
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto lis 21, 2006 10:32

Byłam z "mamuśką" u weta. Dostała coś przeciwzapalnego (różowy zastrzyk) na dziąsła ale wetka mówiła, że nie jest źle i że to i tak będzie wracać. Mamy się nie przejmować. Dostałam aniprazol dla Dongi i Zenka, bo raczej mają robale. Po pierwsze oba koty kaszlały a po drugie zenkowe kupale zrobiły się kiepskie. Nie wiem na ile to jest spowodowane również stresem. Dongi została osłuchana, obmacana i nic jej nie jest. Po rozmowie z wetką jestem prawie pewna, że zenkowe wysuszone łapki to nie jest nic błahego. Najprawdopodobniej to jednak na tle alergicznym (intensywne natłuszczanie niewiele pomaga) i może się przerodzić w pęcherzycę liściastą a wtedy to będzie tragedia. Mam smarować maścią sterydową. Kupiłam jednak wczoraj maść nagietkową i spróbuję jeszcze parę dni bez sterydów (w innych miejscach nawet słaby hydrocortizon przebarwia mu skórę). Jesteśmy coraz bliżej leczenia cyklosporyną. Trochę to eksperymentalne będzie u kotów ale u psów działa i daje nawet trwałe efekty po zaprzestaniu podawania. Podobno nie ma przeciwskazań w kocim przypadku. Poczekam tylko aż trochę odrośnie mu futro i wygoją się wszystkie rozlizane miejsca.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 21, 2006 10:59

Biedny Zenek. Ale pewnie jak Dongi wyjedzie do swojego domku to też mu się troszkę uspokoi. W jego przypadku stres jest wybitnie nie wskazany.

A właśnie - kiedy Dongi jedzie `do siebie`?
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto lis 21, 2006 11:09

Agn pisze:A właśnie - kiedy Dongi jedzie 'do siebie'?

Najwcześniej za około dwa tygodnie jeśli coś nie wypadnie po drodze. Do tego czasu powinna jeszcze wypięknieć, bo nie ma pijawek i teraz wcina tylko na swoje konto. Z drugiej strony ta kruszynka je naprawde mało (i chrupie chrupki co mnie niezmiennie wprawia w osłupienie, bo jak karmiła to nie chciała ich tknąć). Wczoraj ważyła 3.1 kg. Myślę, że dla niej to waga idealna (nie czuć żeber a na brzuszku ma delikatną warstewkę tłuszczyku). Przy Zenku (5.7 kg) wygląda jak podrośniete kociątko i czasem tak się zachowuje.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 21, 2006 11:47

Zenuś, kochany kocie, którego miałem zaszczyt troszkę potrzymać na rękach, bardzo proszę gdzieś tam w zakarkach kociej łepetynki odszukać sposób na czucie się lepiej. No proszę... :roll:

A dziąsełkami Dongi lepiej się jednak przejmować, zwłaszcza, że wg wetki będzie wracać. Te problemy lepiej leczyć zdecydowani od początku. Jesli rzecz się rozwinie może być źródłem poważnych kłopotów.

Trzymam mocno kciuki za kondycję obu śliczności:)

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Wto lis 21, 2006 12:46

Jeśli chodzi o zaczerwienione dziąsła, to stosowałam u Filipa po zabiegu usuwania kamienia - tabletki do przyklejania na dziąsło (zapomniałam nazwy), stan zapalny ustapił.

Sylwka pisze: Po rozmowie z wetką jestem prawie pewna, że zenkowe wysuszone łapki to nie jest nic błahego. Najprawdopodobniej to jednak na tle alergicznym (intensywne natłuszczanie niewiele pomaga) i może się przerodzić w pęcherzycę liściastą a wtedy to będzie tragedia. Mam smarować maścią sterydową. Kupiłam jednak wczoraj maść nagietkową i spróbuję jeszcze parę dni bez sterydów (w innych miejscach nawet słaby hydrocortizon przebarwia mu skórę). Jesteśmy coraz bliżej leczenia cyklosporyną. Trochę to eksperymentalne będzie u kotów ale u psów działa i daje nawet trwałe efekty po zaprzestaniu podawania. Podobno nie ma przeciwskazań w kocim przypadku. Poczekam tylko aż trochę odrośnie mu futro i wygoją się wszystkie rozlizane miejsca.

Czytałam o pęcherzycy lisciastej w wątku Jany, może się przyda - http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=48571&start=60

Kciuki za Zenusia :ok:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto lis 21, 2006 13:20

Czytałam kiedyś ten wątek ale teraz odświeżyłam informacje. Kurcze rzeczywiście na łapkach to może być początek zmian charakterystycznych dla choroby autoagresywnej. Tym bardziej, że u Zenka przerabiałam już wrzód na wardze, zmiany na plecach no i ciągłe wylizywanie. Suche opuszki ma mniej więcej od roku. Początkowo myślałam, że to przez rozpoczęty sezon grzewczy ale łapki nie wróciły do normy w lecie. Mam nadzieję, że nie dojdzie jednak do rozwoju pęcherzycy. Codziennie obmacuję i smaruję łapki dokładnie. Oj ten Zenek. Biedne te alergiczne koty.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 22, 2006 11:41

Mój leniwy Zenon pogonił dzisiaj Dongi przez cały pokój i poleciał za nią za łóżko machając łapami i warcząc. Ona na szczeście zwiała do wersalki i nie mógł jej dopaść. Rozkręca się gnojek. Dongi nie przejęła się tym zbytnio bo zaraz wyszła z ukrycia i nastał ponownie stan wzajemnej tolerancji.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 22, 2006 11:45

8O 8O
No no nooo....
:lol:

[Mowę mi odebrało.]
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lis 22, 2006 20:59

Z Kropką coś nie tak. W południe siostra do mnie zadzwoniła, że mała nie chciała jeść. Potem znaleźli luźną kupkę w kuwecie. Pojechałam do ich mieszkania. Przed drzwiami był mały zaschnięty paw. Dziewczynki wesołe, rozbrykane, mruczące. Biegały jak szalone. Gdzie ten chory kot? Nie znalazłam. Kropka rzeczywiście nie chciała jeść tego co w miskach a brzuszek był zapadnięty (wyraźnie pusty), miekki i niebolesny. Rozrobiłam RC instant - wypiła michę. Zrobiłam im gotowanego indyka z kleikiem ryżowym. Obie wsunęły ze smakiem. Pomyślałam, że taka jednorazowa kupka to nic strasznego tym bardziej, że pewnie pora na odrobaczanie (tak jak i Dongi). Pawie też wcześniej się zdarzały i kitki były nawet leczone. Po jedzonku wybawione kociaki poszły spać. Siostra wróciła koło 18-tej i nic złego sie nie działo. Poszli do sklepu i jak wrócili po 20-tej to się okazało, że mała wszystko zwróciła. Właśnie jadą do weta. Kropka nie jest osowiała a raczej zaspana. Już sama nie wiem. Gdybym wiedziała, że tak się stanie to dawno zabrałabym ją do lekarza. Boję się, że mogła skosztować jakiejś chemii (np. wody z mydłem z wanny). Dla mojej siostry nie zawsze jestem przekonująca. Zresztą ile można powtarzać. W piątek wyciągałam małej kolca kaktusa (kaktus ma wielkie twarde kolce) z podniebienia, bo nie chcą go przestawić i twierdzą, że jak się pokłuje to się nauczy (podobno wcześniej wyciągali jej kolca z ogona). Chyba od niedzieli kotka ma odbarwioną małą plamkę u nasady ogonka i nie potrafią mi wytłumaczyć skąd to się wzięło. A ja tylko myślę o tym, że mała miała kontakt z jakimś wybielaczem lub innym świństwem. A miałam się nie martwić.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 22, 2006 21:04

Oooj...
Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze...

Może, jak wet im przetłumaczy, to wtedy dotrze?
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lis 22, 2006 21:16

Oni dbają o maluszki i naprawdę się przejmują. Miziają i karmią smakołykami ale mają jakąś ślepą wiarę w intuicję kota a tak nie można. Tłumaczę, że trzeba samemu przewidywać co kot może wymyślić i nie wierzyć, że kot sam sobie nie zrobi krzywdy, bo on nie zawsze wie co dla niego dobre. Czekam na telefon. Myślę, że to nic poważnego bo po południu zupełnie nie było widać jakichkolwiek problemów. Prawdę mówiąc przyda się im trochę strachu byle by to nie było kosztem zdrowia malucha.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 22, 2006 21:28

Po wizycie. Mała dostała antybiotyk i czopka przeciwwymiotnego. Temperatury nie miała. Ma dostawać probiotyki. Generalnie wygląda dobrze ale siostra mi powiedziała, że w kuwecie były jeszcze dwie kupki. Małe nie były drugi raz szczepione z powodu przeprowadzki i miały być zaszczepione na dniach. Myślę, że nie ma co się tym martwić, bo jakoś tam są odporne. Jutro raniutko muszę tam jechać włożyć jej czopka, bo siostra twierdzi, że nie da rady. Martwię się o tą małą przytulankę.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar i 214 gości