Dziękuję
Ilość sztuk w stadku była największa między piątkiem, kiedy przyjechały maluchy, a niedzielą, kiedy Wrzoska i Paprotka pojechały do nowego domu

Jak narazie to był mój "rekord" - 11 sztuk po mieszkaniu biegało
Ochywiście, żeby nie było za wesoło, w sobotę wpadli na chwilę moi rodzice

Mama jak to mama, na początku wpadła w lekką histerię, ale wychodząc już zachwycała się maluchami
Rozbawiło mnie jej pytanie: "Jakie one maleńkie! Kto od ciebie weźmie takie maleńkie koty?!"

tia, duże źle, małe też źle
Swoją drogą trzydziestopięcio letnia baba, a tak przejmuję się zdaniem rodzicieli

kwestia wychowania, czy co?
Jeszcze mała porcja fotek:

cały komplecik

jakość straszna, ale nie mogłam się powstrzymać: proszę zwrócić uwagę na misia z lewej strony...

tu chłopanio
I z ostatniej chwili: z działu "Życie rodzinne"

wujaszek Takeshi się pospał, więc maluchy wykorzystały sytuację...

burasia nieśmiało zmniejszała odległość: najpierw 3, potem już tylko 1 centymetr dzielił ją od ciepłego futerka wujka

przydreptał chłopanio i bezceremonialnie wpakował się pomiędzy nich

Takeshi przyjął to ze stoickim spokojem
Na koniec taki obrazek:
Czy nie cudowny ten Takeshi jest?
Po pewnym czasie syknął bardzo cichutko na maluchy (no, niech wiedzą kto tu jednak rządzi)

i przeniósł się na moje kolana
