Ejże. Mój podpis jest BARDZO aktualny:) Nadal mam 4 koty, są to właśnie koty opisane w tym wątku:) A że mieszkanie roznosi przy okazji stado tymczasów, to już inna historia, to nie są MOJE koty
Ale rzeczywiście dawno nie pisałam. Co się zmieniło?
Migotka, początkowo dzika i nieufna, nadal nie przepada za obcymi. Zwykle jeśli chcę ją komuś pokazać muszę ją wyciagać zza łóżka. Ale po chwili zaczyna się przyglądać obcym, a czasem sama podchodzi. Do mnie przychodzi najchętniej jeśli w ciagu dnia położę się na chwilę. Za to codziennie (a raczej conocnie) przychodzi do Maćka na pieszczoty, zwykle ok. 3-4 w nocy... Niekiedy - wstyd przyznać - wylatuje za to do przedpokoju, bo jest naprawdę nachalna, przytula sie, a jak nie głaszczemy to gryzie w ręce. Delikatnie, ale i tak spać się nie da... a oboje pracujemy... Mnie zwykle nie budzi, bo nie musi

budzi Maćka, a mnie budzi ruch Maćka głaszczącego kota

Migotka odżywia się wyłącznie suchym i wyłącznie w samotności. Jest zbyt dużą damą, by bić się z motłochem o miskę...
Bomba to koszmarny ugniatacz głowy. Co wieczór ląduje na mojej poduszce i rozpoczynają się podchody. Jakby tu kota zachęcic by położył się po prostu spać, a nie ugniatał włosy... i przy okazji dobrze byłoby żeby nie spał futrem w moim pysku, w końcu jestem alergikiem

Do Maćka na nocne pieszczoty przyszła na razie raz:) dzielnie to zniósł, choć miała nieobcięte pazury... oj, z tymi pazurami to jest kłopot. naprawdę nie radzimy sobie z ich obcinaniem, Bomba przy każdej próbie zrobienia czegokolwiek medycznego zamienia się w syczącą furię i wpada w histerię... nadal chrapie koszmarnie, często sobie również gada do siebie (a że jest niemal niema - są to dziwne odgłosy...) Do obcych czasem przychodzi od razu pod nogi, a czasem zwiewa... jest wyraźnie najniżej w hierarchii w stadzie, często jest goniona przez inne koty (dla zabawy...), wtedy dramatycznie syczy i piszczy. O dziwo, świetnie sobie radzi przy misce, wyjmuje zwykle łapą co lepsze kąski:)
Inar - oj tę, to pamięta każdy z moich gości. To diabeł wcielony. Można jej 100 razy powiedzieć "inar, nie właź na stół", ona doskonale wie o co chodzi, a i tak włazi... ten kot nie zna pojęcia "lęk", żadne krzyki, syczenia, machanie szmatą, spryskiwanie - nie działa... można ją więc tylko zdjąć, a ona i tak zaraz wskoczy

Wskakuje też z uporem maniaka na gości, w tym na listonosza i różnych takich, chyba nektórzy boją się do mnie do domu wchodzić:) Wybiega też na klatkę i próbuje się władować sąsiadce do mieszkania. Niekiedy wychodzę z nią na smyczy na spacer - ale straszliwie irytują ja ptaki, do których nei może się dostać... O dziwo - nie jest typem pieszczocha. Można ją zawsze wziąc na ręce i się z nią pobawić, nie drapie i nie gryzie (ideał jak przychodzą dzieci), ale nie ma zwyczaju się wtulać. Regularnie budzi mnie pacając łapą z wyciągniętymi pazurami w moje oko. A jeśli śpię z poduszką na twarzy - gryzie mnie w palce. Mam po prostu teraz wstać i się pobawić. bez dyskusji. obawiam sie, że próbuje nade mną dominować...
Łapek - zrobił się WIELKIM kotem. ma uparcie problemy z futrem, chyba już jedynym wytłumaczeniem jest nerwica, liże się zwłaszcza gdy wyjadę z domu. On się po prostu liże 15 godzin na dobę. Gdy go wezmę na ręce - ZAWSZE całuje i bodzie (dośc, mocno, wręcz sińce robi!), ale po kilku minutach takiego przytulania zwykle zwiewa. ma też codziennie potrzebę przytulenia się i poleżenia obok mnie, najlepiej z głaskaniem brzuszka:) Na niego jestem najbardziej uczulona (może przez ilość śliny jaką w siebie wciera

), więc każdy kontakt z nim kończy się swędzeniem i czerwoną skórą... Jest to przy okazji kot nieco niesprawny, tzn chyba jest za gruby po prostu, skacze jak worek kartofli. A że "koci raj" - system półek i drapaków - wisi dokładnie nad naszym łóżkiem - prawie codziennie budzi mnie ciężkie łup... Jest oczywiście koszmarnym żarłokiem, opanował sztukę przysuwania sobie miski łapką jak pojawia się jakiś konkurent do niej...
Wszystkie koty znoszą gości na tymczasie, zwykle awantury kończą się 2-ego, 3-ego dnia. Potem Łapek takiego delikwenta zaczyna wylizywać, a Inar się z nim bawi. Migotka zachowuje dystans (przecież dama nie będzie sie zniżać do takiego poziomu!), a pierdołowata Bomba to sie zwykle dopiero po tygodniu orientuje że jest jakis obcy kot w domu:)
To chyba tyle, jak ktoś mam ochotę poznać na żywo to zapraszam:)