Na przekór...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 15, 2006 13:03

Beliowen, NIE wystawił recepty bez badania pacjenta! Nie wystawił żadnej recepty:(.
Ostatnio edytowano Śro lis 15, 2006 14:30 przez ariel, łącznie edytowano 1 raz
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18777
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro lis 15, 2006 13:12

Przepraszam, to ja już nic nie wiem, nie rozumiem i pogubiłam się :(
Ostatnio edytowano Śro lis 15, 2006 13:59 przez Beliowen, łącznie edytowano 2 razy
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro lis 15, 2006 13:15

Asiu, masz pw
Obrazek

mjs

 
Posty: 8428
Od: Pon kwi 03, 2006 17:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 15, 2006 13:27

Pamiętam trudną sytuację konfliktu weta z opiekunem - na temat dalszego leczenia kota. Doszło do tego, że wet zaproponował, że weźmie kota i będzie go dalej leczył, żeby opiekun zrzekł się. Oczywiście nie doszło do tego, opiekunka została przekonana do dalszego leczenia, kot żyje i ma się dobrze, chociaż był w bardzo złym stanie. Konflikt był na tyle ostry, że pozostała rezerwa i chłód, ale wet nie umył rąk i pomógł zwierzęciu (pomimo).

Piszę o kocie z forum. I wecie polecanym na forum, który czasem udziela "zdalnych" konsultacji.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lis 15, 2006 13:59 Re: Kaszmir

gisha pisze:Moj pierwszy wet tez się na mnie obraził jak zaczęlam szukac pomocy u innego,bo powiedzial ze on juz nic nie pomoze, ale powiedziałam mu, ze na mnie moze obrazic się ale nie na kota potrzebującego pomocy,ale i tak nie bardzo chce miec ze mna do czynienia.
Ja podejrzewam, ze obrazają się ci, ktorzy nie wiedzą już jak pomóc.

Nie, to nie tak. On się wściekł, bo ja podałam kotu lek bez jego wiedzy.
Nie powinnam była, tu ma rację.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Śro lis 15, 2006 14:03

Ale nie powinien odmawiać kotu pomocy...
Strasznie mi przykro, ale mam nadzieję, że to się wszystko obróci na dobre ...
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 15, 2006 14:55

bechet pisze:Wiem, że powinnam była mu powiedzieć przed podaniem, ale byłam niemal pewna, że się obrazi.

Właśnie.

Bechet, proszę, nie daj się wmanewrować w poczucie winy.

Dla mnie zachowanie weta jest po prostu nieetyczne: odmawia leczenia zwierzęcia, aby w ten sposób ukarać krnąbrną klientkę.
Dla mnie to jest właśnie powód do utraty zaufania do lekarza, nawet jeśli jest to tzw. "dobry fachowiec".
Bo to nie jest stragan z marchewką, gdzie właściciel wywiesi tabliczkę "tej pani nie obsługujemy" (przepraszam tu wszystkich, którzy sprzedają marchewkę, pietruszkę czy nawet samochody ;-) ). Dla tego weta ( i niestety również innych, czego doświadczyliśmy), dobro zwierzęcia nie jest istotne. Liczy się tylko kasa, własne chorobliwe ambicje i paniczny strach przed ucieczką klienta do konkurencji.

Weszłam dzisiaj w Wasz wątek i jestem przerażona, a równocześnie odnajduję w nim podobieństwo do moich własnych doświadczeń z tegorocznego niefortunnego leczenia naszych dwóch ukochanych kotów. I bynajmniej nie dlatego, żebym dawała wetom podstawy do takich zachowań, obraza majestatu potrafiła nastąpić po... podsunięciu książeczki do wpisania podanych leków!

Wet zachowywał się jak obrażony, kiedy chcieliśmy wykonać dodatkowe badania, sugerowane na forum. Wysyłał na badania na drugi koniec miasta, żebyśmy przypadkiem nie trafili do konkurencji (również polecanej na forum).

Wet zapytany o to, do kogo się udać w razie niespodziewanych problemów w nocy, wysłał nas... na Brodowicza. Czyli w miejsce osławione jako rzeźnia. Dobrze wiedząc, że blisko nas dyżury nocne ma lecznica ciesząca się znacznie lepszą opinią, nie zająknął się o niej ani słowem. Bo to konkurencja.
Moją uwagę, że bałabym się powierzyć kota "lekarzom" z Brodowicza, skwitował tylko obojętnym uśmieszkiem.

Wet (znajomy) po przesłaniu mu sms-em wyników badań, efektu jego leczenia (bardzo wysokie parametry nerkowe), przestał być uchwytny, po prostu wyłączył komórkę. Nawet nie odpisał, że kot z tymi wynikami ma znikome szanse na przeżycie.

To byli weci polecani na forum, bardzo polecani przez doświadczonych forumowiczów.
I to tylko garstka przykładów, nie wszystkie. Chociaż mogłabym napisać tu wiele gorzkich słów i niewesołych refleksji.

Bechet, Ty chcesz ratować Kaszmira. I to jest najważniejsze. Ty robisz co możesz. A oni nie chcą pomóc. Nie Tobie. Jemu. :-(
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Śro lis 15, 2006 15:07

Nordstjerna pisze: Bechet, proszę, nie daj się wmanewrować w poczucie winy.
[...]
Bechet, Ty chcesz ratować Kaszmira. I to jest najważniejsze. Ty robisz co możesz. A oni nie chcą pomóc. Nie Tobie. Jemu. :-(

Bechet, Nordstjerna ma rację. Starasz sie zrobić dla kota wszystko co w Twojej mocy. I to jest najważniejsze. To powinno być najważniejsze.
Jesli weterynarz obraził sie na Ciebie (choć tym obrażeniem karze przede wszystkim chore stworzenie) to poszukaj innego. Powiedz nowemu jak było i jakie leki zostały zastosowane, przedstaw wyniki badań. I mam nadzieję, że nowe spojrzenie na chorobę Kaszmirka przyniesie pozytywną zmianę.
I trzymajcie się oboje - Ty i Kaszmirek. :ok: :ok: :ok:

Wawe

 
Posty: 9518
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro lis 15, 2006 15:16

Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to obawa wetów, że opiekunka kota nie będzie się stosowała do zaleceń, że będzie nadal podawała leki na własną rękę, bez pytania czy informacji. W takiej sytuacji trudno wziąć odpowiedzialność za leczenie.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lis 15, 2006 15:20

Dziewczyny, to nie takie proste.
Każdorazowa zmiana weta - a były już dwie - to prawie zaczynanie od początku.
Nie ten wet jest dobry który leczy na siłę i jest pewien siebie - tylko ten który szuka i nie wstydzi się przyznać że nie wie czegoś.
Gawor zaczął szukać, zrobił pierwsze kroki.
Byłoby super gdyby jednak zgodził się kontynuować.

To nie jest kwestia obrażenia się ani unoszenia honorem.
Ja bym próbowała jeszcze raz startować do Gawora.
Bez zewnętrznych sugestii.
Zaufać wreszcie komuś do końca.

Forum jest fajne, pomocne, ale bywa zdradliwe.
Nadmiar sugestii, nadmiar opinii - nie dziwię się że weci którzy podczytują miau wyrażają się o forum sceptycznie.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro lis 15, 2006 15:26

Beliowen pisze:Nie ten wet jest dobry który leczy na siłę i jest pewien siebie - tylko ten który szuka i nie wstydzi się przyznać że nie wie czegoś.


Jeśli szuka - i nie wstydzi się przyznać - to nie powinien bronić się wszelkimi siłami przed konsultacją. Jeśli sam nie jest w stanie ruszyć dalej z diagnozą a na propozycję konsultacji się obraża... to moim zdaniem nie ma dobrych intencji.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Śro lis 15, 2006 15:27

Beliowen, ale problem chyba w tym, ze Bechet go przeprosila, a on mimo to nie chce leczyc Kaszmira. Napisala to wyzej ((
To koszmarna sytuacja.Pisac co o tym mysle nie bede, napisalam troche wczesniej.
Sama siedze i mysle co dalej. Zmiana lekarza to faktycznie prawie wszystko od poczatku. I pojawia sie pytanie do kogo pojsc?
Obrazek Obrazek

Anna_33

 
Posty: 4120
Od: Nie mar 05, 2006 23:39
Lokalizacja: Warszawa Ursynow

Post » Śro lis 15, 2006 15:32

Nordstjerna pisze:
Beliowen pisze:Nie ten wet jest dobry który leczy na siłę i jest pewien siebie - tylko ten który szuka i nie wstydzi się przyznać że nie wie czegoś.


Jeśli szuka - i nie wstydzi się przyznać - to nie powinien bronić się wszelkimi siłami przed konsultacją. Jeśli sam nie jest w stanie ruszyć dalej z diagnozą a na propozycję konsultacji się obraża... to moim zdaniem nie ma dobrych intencji.


To nie była propozycja konsultacji, a konsultacja i podanie leku bez jego wiedzy. Poważna różnica.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lis 15, 2006 15:41

Stalo sie. Po prostu sie stalo.
Teraz jest jeden priorytet. Zdrowie Kaszmira.
Gdybym byla na miejscu weta ulzylabym sobie na wlascicielu, a kota bym ratowala jak umiem.Proste.
Nie znam lekarzy w Krakowie. W Warszawie tez niewielu.
Z polecanych to dr Garncarz, ale Ona kardiologia sie zajmuje i gdy ja pytalam o zdanie polecala dr Jagielskiego...

Moze ktos poradzi do kogo teraz moze sie jeszcze udac Bechet?
Sad moralny moze poczekac....Kaszmir chyba nie ?
Obrazek Obrazek

Anna_33

 
Posty: 4120
Od: Nie mar 05, 2006 23:39
Lokalizacja: Warszawa Ursynow

Post » Śro lis 15, 2006 15:56

Ja niestety już nie potrafię polecić weta naprawdę godnego zaufania.
To, co się dzieje z Kaszmirkiem, wykracza poza szczepienia, odrobaczanie, sterylki i usuwanie kamienia, choć i tu "polecany" wet może narobić dziadostwa :(

Kraków jest strasznym miastem, niby dużym a tak naprawdę nie ma w czym wybierać (dotyczy to zresztą wielu dziedzin, nie tylko weterynarii).
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, izka53 i 74 gości