Jest tak,
kilka dni temu dzwonila p ewa powiedziec ze kotek znknal i przedstawila w/w teorie co do kotka przy rydzu,
nastepnie zadzwonila i przyznala mi racje ze nie moze to byc maly kociak sprawdzila ze jest to przymilna czarna kotka bez ucha a pani ktora to zglosila poporstu niedowidzi chyba...
namierzyla matke z malym i obiecala podac nr kwatery bo nie umie wytlumaczyc jak tam dojsc, polozyla kocyk dala jesc i oczywiscie nr kwatery nie podala.
nast dnia zadzwonila i powiedziala ze kotek zniknal, dziora przy smietnikach od 4 kotow zostala zasypana a na cmentarzu cos sie dzieje...maly kociak zniknal a matka siedzi w przygotowanym legowisku sama,
dzisiaj dostalam wiadomosc ze maly sie nie pojawil za to w legowisku kotki siedzi ten czarny pelno jajeczny kocur, a matka na niego strasznie fuczy...boje sie ze zagryzl malego aby miec lepszy dostep do kotki-wiemy ze koty tak robia wiec chyba kurcze nie jest dobrze...
podobno tez 4 koty przy smietnikach sa strasznie chore, jeden jest ledwo zywy..
wczoraj p ewa sciagnela tam podobno dziennikarzy
gazety "Dziennik" obfotografowali Jedrusia i dzis lub jutro ma sie ukazac cokolwiek aby poprawic sytacje kotow na powazkach..
ja juz nie moge tego sluchac..o tych chorobach, kociakach, zasypywaniu dzior, ganianiu kotow...jak nie urok to sraczka
