Dzięki. Dongi jest straszliwie agresywna. Drze się potwornie, syczy i do tego mnie pogryzła. Tak walczyła w transporterze, że ją wypuściłam. Pospała na poduszce ale potem tak zaczęła wariować, ze ja spowrotem zamknęłam. Mirek też się drze więc mam koncert stereo. Na szczęście on jest w miarę łagodny ale jego pewnie mniej boli.
Sylwio, nie chcę Cie denerwować, ale jak dla mnie, to nie jest normalne zachowanie. Oba koty powinny być jeszcze otumanione nieco przez leki przeciw bólowe.
Nie miałam jeszcze kota po zabiegu, który by sie tak zachowywał.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882
'Pijcie swe niezaznane szczęście chcąc nie być tym, kim jesteście'
Oba dostały bardzo mało narkozy, bo to wet magik (Ryśka mi wytłumaczyła jakie cuda robi). Dongi ma szew wielkości około 2 cm. Naprawdę malutki. Wet twierdził, że oba to potworne nerwusy. Dongi od pewnego czasu była na mnie zła a od kiedy pojawił się Mirek to ciągle na mnie pyskuje (Krzyśka lubi). Oba koty chyba się wzajemnie się nakręcają. Mirek się darł to ona fuczała i też się darła. Teraz Mirek śpi no i na szczęście Dongi też się zamknęła. Leży grzecznie w transporterze i zabija wzrokiem. Nie wygląda aby się coś działo złego.
Sylwka,
Nie przejmuj sie , Dongi pewnie tak się zachowuje po dopaminie, moja Fiona nie spala prawie 2 dni po narkozie i tez wkurzona byla.
Moja koleżanka, ludzki anestozjolog mówiła mi, że kiedyś ludziom podawano ten narkotyk, ale wycofano, bo najbardziej ukladne damy zachowywaly sie po nim jak k....wy.Agresywne były bardzo.
Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia kotuchów.
progect pisze:Czy teraz po sterylce Dongi pojedzie z Mirkiem na wies?
Taki jest plan ale Mirek pojedzie juz w piatek a kotka zostanie jeszcze jakiś czas w Krakowie. To naprawdę nie będzie zły dom. Wystarczy zobaczyć jak wygląda Mirek (błyszczacy, puchaty, lekko tłustawy, wielki i wesoły kot). Przyszli właściciele z niecierpliwością na nią czekają i przy każdej okazji pytają kiedy wreszcie przyjedzie. Ona jak jest zimno to nawet nie chce wystawic nosa na balkon i nikt jej nie będzie z domu wyrzucał. Ma być kotem domowym i tyle. Myszołapa już mają w postaci Mirka. Ona toleruje inne koty jak jej nie wchodzą w drogę i mam nadzieję, że do Mirka przywyknie. Musi biedna odpocząć po wychowaniu maluchów.
Panikara jestem. W domu Dongi leżała sztywna i skulona na boku z półprzymkniętymi oczami zaciagniętymi lekko trzecią powieką. Oddychała bardzo głęboko i krzyczała głośno jak się ją dotykało. Jeszcze lekarz mi powiedział, że sporo krwawiła podczas zabiegu. Wolałam sprawdzić. U weta leżała na brzuszku z głowa do góry i szeroko otwartymi ślepkami i uszami położonymi lekko na boki. Zerknął na nią i od razu powiedział, że to normalny kot wychodzący z narkozy. Ogladnął ją jednak, osłuchał i stwierdzil, że nic się nie dzieje. Zalecił mi wyobrazić sobie jakbym się czuła gdybym po raz pierwszy miała kaca i nie wiedziała co się ze mna dzieje. Dotarło do mnie. Sama miałam sporą operację w tych okolicach i mogę się domyślać jak ona się czuje. Mam jej po prostu dać spokój, bo ma prawo czuć sie źle. Przepraszam za sianie paniki. Dobrze, że nic się nie dzieje. A i ranke ma większa niz mi się początkowo wydawało ale to pewnie z powodu lekkich komplikacji i przez o, że wiele razy rodziła. Uff.