
Na kolację nie przyszła, chociaż była podana o godzinę później niż zwykle, tylko w fotelu leżała. Więc kolacja "przyszła" do niej, a ta tylko troszkę skubnęła. Dobrze, mówię, może nie jest głodna.
Koty brykają, a ona śpi. Wzięłam na kolanka, miziam, grzuszek masuję, a niuńka jakaś taka rozgrzana, nieruchliwa

Za jakis czas do kuwetki się wybrała, sioo zrobila i zwymiotowala jakąś brązowa breją

W brei klaszki, a kolor - dopiero jak ochłonęłam trochę to skojażyłam, że to od jedzonka.
Pasty odkłaczajacej trochę dostała i masowanie brzuszka dodatkowe

Na szczęściej qpkę około 2 w nocy zrobiła.... i zaczęło się wtedy szaleństwo


Rano na śniadanko zjawiła się uśmiechnięta, spałaszowała 1,5 porcji i pobiegla się bawić.
Dostrzeglam braki w kociej apteczce: kupiłam dzisiaj termometr i jeszcze parafinę muszę nabyć.... kurcze, co za niedopatrzenie
