Grzybica w prezencie - z kotem od weterynarza

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob lis 04, 2006 12:37

Za dwa dni minie miesiac jak lecze swoje koty na grzybice. Szczescie w nieszczesciu....nie maja wiele ognisk zapalnych, jedynie na pyszczku i uszach. Brzuszki czyste.
Dobrze, ze naya napisala o tej systematycznosci. Przyznam sie szczerze, ze sa dni kiedy nie chce meczyc kotow i nie smaruje :oops:
Rocky zaczal robic koopki obok kuwety (przypuszczam na znak protestu - stres) a Cindy zrobila sie bardzo wyciszona i miziasta. Tylko jak widza biala tubke to chowaja sie za kanape :?

Sporty

 
Posty: 1373
Od: Czw paź 20, 2005 8:06
Lokalizacja: Mikołów

Post » Sob lis 04, 2006 18:29 Babcia Kazia i inni...

Jak by tego wszytskiego było mało - przedwczoraj córka przyniosła maleńką kociczkę z okropnym kocim katarem... W to całe zagrzybione towarzystwo... Znalazła ją w śmietniku... Że też zawsze ona (córka) ma takie szczęście... Jak sądze, ten smietnik mijało całe stado ludzi i nikt się nie zainteresował... Kociczka jest malutka, ma może z 5-6 tygodni i jest cała czarna - jedynie na końcu ogonka ma 5 białych kłaczków. Nazwałam ją Czernidełko. :)
Teraz mam w domu stałych lokatorów czyli moja 2 psy i 2 koty oraz 2 kocięta do adopcji oraz grzybicę - też najchętniej do wyadoptowania:)
Jestem po kontroli u dermatologa, zmienił mi Ketokonazol na Lamisil.
U kotów to świństwo bez zmian, u psów też. Jedynie nowoprzybyła kociczka jest ok- mam nadzieję, że tak pozostanie...
Może by ktoś wziął jakiegos kotka po wyleczeniu do siebie??? Albo do znajomych?
Będę Was informowac na bieżąco o rozwoju sytuacji, pozdrawiam

Babcia_Kazia

 
Posty: 12
Od: Sob lip 29, 2006 8:14

Post » Sob lis 04, 2006 18:31 Babcia Kazia i inni...

Oczywiście mam 3 kocięta do adopcji; przepraszam za błąd.

Babcia_Kazia

 
Posty: 12
Od: Sob lip 29, 2006 8:14

Post » Sob lis 04, 2006 18:38

Wiesz - czasem lepiej jest zaplacic za leczenie i wyleczyc sie skutecznie i szybko - niz chodzic do weta ktory leczy zle, chocby robil to za darmo...

Twoja wetka - pomijajac juz fakt tak idiotycznego zaniedbania (choc wydaje mi sie ze to wcale nie bylo zaniedbanie - po prostu chciala komus kociaka upchnac, a wiedziala ze jak powie ze ten ma grzybice to bedzie trudno) - leczy ta Wasza grzybice idiotycznie, wrecz wyglada na to ze robi wszystko zeby Was nie wyleczyc :roll:
A im dluzej grzybica siedzi na skorze - tym trudniej ja pokonac.
Tracicie czas :(
Antybiotyki????
Dlaczego przez tyle czasu nie zrobila posiewu?? Nie oznaczyla wrazliwosci na leki?

Blue

 
Posty: 23957
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lis 04, 2006 19:49 Babcia Kazia i inni...

Co do postępowania wetki to masz rację... Co do pozostałych Twoich sugestii - zapytam, zapytam...

Babcia_Kazia

 
Posty: 12
Od: Sob lip 29, 2006 8:14

Post » Nie lis 05, 2006 11:17

Na pocieszenie powiem, że z grzybkiem różnie bywa. Wzięłam swoją koteczkę Yennefer z grzybkiem, świerzbem i masą innych chorób. Była izolowana od pozostałych (to podstawowa zasada przy wprowadzaniu zwierząt do domu- 2 tygodnie kwarantanny! Mogłaś wszystkie swoje koty zarazić czymś z czego by już nie było odwrotu- to tak na przyszłość bo słyszę, że kolejną chorą kotke wpuszczasz w zagrzybione towarzystwo). Podstawą było to, że po każdym kontakcie z naszą kotką grzybkową myłam ręce jak chirurg do łokcia mydłem antybakteryjnym protex- koszt 2,5zł w każdym markecie. Niestety Yenna chodziła na codzienne masaże- trzeba było ją przez pół godziny trzymać. To wystarczyło, żebym i ja została poczęstowana grzybkiem. U mnie cudownie zadziałał Fungiderm. Psiknęłam się raz i zmiany zbladły. Po drugim razie były prawie niewidoczne. Kocica na tym samym Fungidermie była zdrowa po trzech tygodniach ale nie była golona (grzybica nie była wtedy największym jej problemem). Może po prostu nie trafiony lek... Nie zawsze droższy jest skuteczniejszy... Skoro nie ma posiewu i nie wiadomo jaki to rodzajem grzybka to skłaniałabym się do zmiany leków jeżeli nie widać zmian na lepsze po kilku dniach stosowania czy tygodniu. I jednak wolałabym być leczona zewnętrznie a nie prochami. Gdzieś jest wątek cały o "grzybobraniu". To poważnie ine jest taki odosobniony przypadek jak to przedstawiasz... Upierdliwość owszem ale da się z tego wyjść.
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto gru 05, 2006 17:02 a ile czasu minęło zanim wam zniknęły ślady grzybiczne?

witam,i ja jestem nosicielką :( paskudnej grzybicy typu canis załapanej od mojego kociego stadka.Stadko ma się dobrze a ja cała poplamiona. Smaruję się clotrimazole'em i dokarmiam itraconazol'em. Chyba to jest i w Polsce bo widziałam że nazwy się przewijały na forum :idea: Ale, ale ... chciałabym wiedzieć ile czasu minie zanim TO zejdzie z mojej szyi i reszty ciała i jakie sa po kolei objawy choróbska???? Pozdrawiam serdecznie wszystkie 'nosicielki' kocie mamy :D

ZAGRZYBIONA :oops:
Most people would rather die than think; in fact, they do so.

agnese001

 
Posty: 1
Od: Wto gru 05, 2006 14:42
Lokalizacja: Genova, Italia

Post » Czw gru 07, 2006 0:06

walczyłam z grzybem u mojego persa 8 m-cy!w tym czasie był dwa razy ogolony na łyso,wyglądał jak szczurek!od marca jest wyleczony.W lipcu dokociliśmy się syberyjczykiem,ale itak się bałam,czy jeszcze się nie zarazi,ale dzięki Bogu jest ok.Leczony był lamisilem w tabletkach,kąpany w imaverolu i szczepiony p-grzybicy,pod koniec leczenia zaordynowałam kilkakrotną kąpiel w nizoralu,pomogło! dodam tylko,że zaraziłam się od niego grzybem,ale nie powiem gdzie wystąpił :oops: swędziało tak strrrrasznie ze myslałam ze umrę! brałam lamisil,przeszło!!!!!mój mąż i syn się nie zarazili,minęło 9 m-cy i odpukać nie ma nawrotów grzybola.
Obrazek
24.05.2011 [*]

Tess 1610

 
Posty: 760
Od: Nie mar 19, 2006 1:19
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto wrz 24, 2013 14:29 Re: a ile czasu minęło zanim wam zniknęły ślady grzybiczne?

agnese001 pisze:witam,i ja jestem nosicielką :( paskudnej grzybicy typu canis załapanej od mojego kociego stadka.Stadko ma się dobrze a ja cała poplamiona. Smaruję się clotrimazole'em i dokarmiam itraconazol'em. Chyba to jest i w Polsce bo widziałam że nazwy się przewijały na forum :idea: Ale, ale ... chciałabym wiedzieć ile czasu minie zanim TO zejdzie z mojej szyi i reszty ciała i jakie sa po kolei objawy choróbska???? Pozdrawiam serdecznie wszystkie 'nosicielki' kocie mamy :D

ZAGRZYBIONA :oops:


2 lata temu zaraziłam się microsporum canis od mojego kociaka. Ne pamiętam dokładnie, co dostałam - doustnie na pewno lamisil i do tego jakąś maść w żółtej tubce. Po tygodniu byłam zdrowa.
Zmiany wyglądały tak, tylko były bardziej eliptyczne i w 3 różnych punktach na ciele:

Obrazek

Taki grzybek u człowieka to smiech na sali - leczy się szybciej, niż katar, nie zostawia blizn. O ile pamiętam, ogniska znikają w ciągu ok 10 dni od rozpoczęcia leczenia - muszą się złuszczyć. Swędzieć przestaje po 2 dniach od rozpoczęcia leczenia.

Natomiast kota udało się wyleczyć dopiero 2x powtórzoną dawką szczepionki - smarowanie czymkolwiek nie dawało efektów. Szczepionka zadziałała szybko i definitywnie. A kotka zdiagnozowano szybciej, niż przyszły wyniki posiewu - wystarczyło spojrzeć na mnie :)

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 24, 2013 14:31 Re: Grzybica w prezencie - z kotem od weterynarza

Dopiero zobaczyłam, jak stare są te posty :)
Ale może komuś ten mój wpis się przyda.

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 235 gości