Po wizycie w lecznicy całodobowej.
I jutro kolejna wizyta...w innej lecznicy, w innym miescie
Wracamy po tzw. świętach z Łodzi do Wwy...
A ja biegam po necie i zaczytuję się w opisach różnych wirusówek
.. i wiem, że nic nie wiem.
**
Malutka kociczka Fela ma ok. 2 miesięcy. Wszystko zaczęło się wczoraj wieczorem - kociak dotąd radosny i żywotny był osowiały. Sądziłam, ze nowe miejsce, chwilowy stres...
W nocy obudziło mnie krztuszenie... kaszel, taki odgłos wymiotny.
***
Maluch śpi non stop, oko zakryte do połowy trzecią powieką.
Ważny symptom: słania się na nogach. Kuśtyka na przednią łapkę
Rano zjadła z ręki trochę kurczaka i śmietanki. sama nad miską nie miała sily się nachylić...
No i wczoraj przemieszczaliśmy się tramwajem, pociągiem i taksówką..
15 minut czekalismy na przystanku, transporter owinęłam swetrem. Ale kociaki mogły zmarznąć... Podziębiło się biedactwo?
Byla leczona na KK (unidoxem) Leki skonczylismy22 lub 23 pazdziernika
Dzis byliśmy w lecznicy całodobowej
Lekarz napisał
"temp. 40,1, powiększone nieznacznie węzły chłonne podżuchwowe, gardlo i okolica bez uchwitnych zmian. powłoki brzuszne wiotkie, jelita nieboesne, nienapięte, w koncowym odcinku prostnicy zbity kał'
Felicja dostała lewatywę
tolfedine, cykloferon i synulox
do powtórzenia cykloferon
Lekarz jeszcze nie wie, co sie wykluwa
Kiedy będzie wiadomo?
I co z drugą kociczką - boję się, że wirus zaatakuje... jeżeli nie stało się do tej pory (objawów na razie nie ma, ma dostawac cykloferon zapobiegawczo)
Okropne takie czekanie

