Mili obserwacze i inni zainteresowani
Sytuacja w chwili obecnej wygląda tak:
O.
A poza tym... Maluchy, jak na wampirzo-czarci pomiot przystało, w dzień śpią (jak na załączonym obrazku), w nocy za to urządzają tak straszliwe harce, że włosy stają dęba... Ciotkę Mruf rozpuściły i dobę jej przestawiły, i ta dostojna dwudziestoparolatka (jak na wiek ludzki) też z nimi całe noce harcuje, w dzień śpi, o jedzenie jęczy tworząc z maluchami zgrabne trio

. Dobrze jest

.
Dziś byli u nas rodzice tanity i brat, maluchy wywołały ogólny zachwyt w ogóle się nie wysilając (tzn. dla odmiany śpiąc

)...
Z wieści mniej optymistycznych - po przedwczorajszym odrobaczaczu (to prawdopodobnie on był przyczyną) Mizio ma odrobinkę temperatury, a oboje biegunkę jak talala (dobrze, że spali przy rodzinnym obiedzie, bo chybaby odebrali apetyty rodzinie) - na jawie biegają do kuwety co dwie godziny, a waszym domysłom pozostawię, co się z nich wydobywa... Dostają po konsultacjach tel. z Panią Doktor furazolidon, tanita poleciała na deszcz i zawieruchę po węgiel, Mizio miał dziś jeszcze kłutą dupcię tolfedyną, musi być dobrze i już. Dieta lekka, czyt. gerberki cioci Wełny.
Mizio nas generalnie zaczyna znielubiać. Pupinkę chudziutką kłują, żółte obrzydliwe do paszczynki pchają, różowym śmierdzącym myją pysia, język, łapki i bródkę

. Żeby jeszcze, tfutfu, jakieś paskudztwo się do oczu nie przyplątało, bo nas sie chłopię wyrzeknie...
No to wznawiamy akcję kciuki - tym razem przeciw biegunce

.