Spadł śnieg. Jest zimno wrrrrrr
Na działce wstrętnie
Nie zakończyłam prac polowych i musze koniecznie jutro, choćby róże pookrywać, bo już mrozi.
Dzisiaj z altany wyszedł sznureczek naszych kocich przyjaciół.
I tak w kolejności: Marian, Burasia, Babcia Andzia, Kałpouchy, Wungielek,
Nastroszony (na zdjeciu poniżej) Bandyta i Prezes
W altanie cieplutko wiec grzeją swoje futerka.
Do śniadania dołączyła Krówcia, piękna, lśniąca, bajecznie ofutrzona.
Zza winklam jak zwykle

wynurzył się Ksiądz i jak zwykle płaczący Marmurek oraz drugi brat Wungielka.
Dzisiaj wyłączyli wodę na działkach. Udało mi się wyszorować altanę, naczynia. Nałapać wodę do zbiorników.
Kiepsko, teraz będę musiała wodę w butlach taszczyć
W altanie zrobiłam zimowe posłanka, rozścieliłam stary, ale czysty dywan.
Piec rozpaliłam, dla moich przyjaciół i mojego komfortu.
Moje działkowe stado zdrowe, wreszcie!
Katar wreszcie się odwalił! Oby tak dalej
W ubiegłym roku byłam załamana ropiejącymi oczyma
Stadko ma apetyt, wielki apetyt, koński!
Codzienne porcje suchej karmy znikają. Wiem, że nocą przychodzą inne koty i podjadają i dobrze, to dla nich żarełko
Już niebawem będę musiała zakupić następny wór suchego.
W trakcie moich prac porządkowych tylko Kłapouchy mi towarzyszył, ale gdy odchodziłam, to do altany wchodził rządek kotów. Wejście zainicjował Marian
Ubiegłoroczni mieszkańcy altany:
Manius i Buranio obok kaloryfrea, a w dali
Franio 
(wszyscy mają wspaniałych opiekunów)
