30 kotów - adopcje realne: koty i pies w nowych domach

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 25, 2006 23:32

Nowe fakty....

Dziś Monika obejrzała dokładniej koty i.... dwie kotki sa ewidentnie w ciąży... 8O :?
Sterylki umówiłam od ręki na jutro po południu. Niestety, platne bo talonów juz nie ma, ale zrobią po kosztach niemal. 50zł za kota. Prawie darmo...

Zastanawiam sie czy wydz. ochrony srodowiska moze podjąc za włascicielkę decyzje o sterylizacji pozostałych...
Gdyby to ode mnie zależało to wycięłabym je wszystkie pod nieobecnosc kobity. Ale Monika sie boi i mówi, ze ona moze nas oskarzyc o to ...
Moim zdaniem nie w głowie jej bedzie oglądanie kocich brzuchów i wodzenie sie po sądach gdy uciekła grabarzowi spod łopaty i ledwo zipie...


Kolejna sprawa.
W poniedziałek , sprzatajac w pokoju gdzie owa pani spi i trzyma talerze i rózne naczynia ( tak, tak) znalazłam pod sterta papierów nóż. Duży scyzoryk.
Prawdopodobnie jest to jedyny nóż z domu.

Połozyłam go do starego regaliku za szybkę.
Dzis dałam go Monice aby wyjeła nim karmę z puszki a Monika zbladła i mówi : "to ona tego noża szukała w niedzielę, gdy sprzątałam"

I zaczyna opowiadac, ze gdy ja wyszłam z kotami do samochodu a ona sprzatała kocie kupy pani owa, zdenerwowana maksymalnie całą sytuacją, wyszła nagle do swojej sypialni i zaczeła czegoś intensywnie szukać szeleszcząc torbami foliowymi, papierami. (mniej więcej w tym miejscu gdzie ja znalazłam nóż w poniedziałek...)
Monia była wtedy nachylona do ziemi i odwrócona do niej tyłem...
:strach:

Na szczęscie baba nie mogła nic w swoim własnym bałaganie znaleźć... Kto wie czy ten bałagan i syf Moniki nie uratował.

Dodam, ze ja wtedy stałam pod klatką z kotami w transporterze, rozmawiałam z sąsiadami i miałam identyczne mysli: czy ona nic Monice nie zrobi...
Dzwoniłam co 10 min do Moniki na komórke i wchodziłam do klatki na 3 piętro żeby pod drzwiami podsłuchiwac czy nic sie nie dzieje i czy słysze głos Moniki.

Teraz wiem na sto procent, ze trzeba tę kobietę leczyć, izolowac, cokolwiek innego, bo może byc niebezpieczna...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Śro paź 25, 2006 23:41

Kasiu, parę złotych przesłałam.

I aukcja: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=1906025#1906025

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 25, 2006 23:42

pixie65 pisze:
Karolka pisze:Do tego nie trzeba sądów. Wystarczy ze sąsiad powie to lekarzowi psychiatrze i od razu ją zabiorą 8)


I już...?
Powiem szczerze, że takie podejście mnie przeraża....Do niedawna miałam podobny poniekąd problem z bliską osobą...Rozumiem więc jak skomplikowana jest to sprawa, ale jakoś tak nieswojo mi się zrobiło, że problem kotów przerósł problem człowieka...Kota do schroniska nie, ale człowieka - proszę bardzo.Karolka, byłas kiedyś w takim...domu?

Opiekunki środowiskowe mogą przychodzić codziennie i na kilka godzin przynajmniej. A nie raz w tygodniu. Zwłaszcza psychiatryczne.


Wiesz, mialam do czynienia z pacjentami psychiatrycznymi i wiem ze domowa opieka nie wystarcza i potrzebna jest hospitalizacja. Chociaż i w szpitalu ci chorzy mają niezbadane pomysły na to by unikać przyjmowania leków mimo ze sie ich pilnuje. 8O Tej pani może sie w każdym momencie pogorszyc samopoczucie i co będzie jak rzeczywiscie odkręci ten gaz i wysadzi cały blok w powietrze? :roll: Dlatego tu nie ma nad czym dyskutować. A zabranie jej do szpitala to jedyny ratunek dla niej samej, kotów i sąsiadów.
W psychiatryku nie jest tak strasznie jak się ogląda na filmach. To przesądy. Jest bardzo dobra opieka i przyjaźni lekarze.
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw paź 26, 2006 0:12

jesu co za historia....masakra niesamowita :cry:
ja w tej chwili jestem niewypłacalna ale prawdopodobnie pod koniec tyg mogłabym pomóc np w sprzątaniu czy czymś, jakby co Kasiu daj znać, postaram sie coś wyszukać na bazarek
Kasiu jesteś wielka!!!
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw paź 26, 2006 0:15

Karolka pisze:Wiesz, mialam do czynienia z pacjentami psychiatrycznymi i wiem ze domowa opieka nie wystarcza i potrzebna jest hospitalizacja. Chociaż i w szpitalu ci chorzy mają niezbadane pomysły na to by unikać przyjmowania leków mimo ze sie ich pilnuje. 8O


Ale co da sam szpital?
Posiedzi w nim tydzien, miesiac. I wyjdzie.
Nawet jak ja dosyc mocno "ustawia" lekami - to ona ich nie bedzie w domu brala.
Szpital jest rozwiazaniem jedynie na chwile.
Nie ma sie co ludzic ze jest inaczej.
Jedynie umieszczenie tej pani w jakims domu pomocy spolecznej czy zol-u by wiele zmienilo, glownie w sytuacji kotow - bo kto wie, moze ona jest szczesliwa wiadac takie a nie inne zycie?
Ja wlasnie w zol-u psychiatrycznym pracuje, i coz - praktycznie wszyscy pacjenci ktorzy sa umieszczeni wyrokiem sadu najchetniej by zwiali przy pierwszej okazji jesli maja swoje domy - lub mysla ze je jeszcze maja.
Bo choc maja naprawde swietne warunki u nas - z reka na sercu - to sa uwiezieni. I caly czas tesknia za wolnoscia, chocby w brudzie i syfie.
W koncu sami tak wlasnie tworza swoj swiat, musi im to pasowac.

Tej pani może sie w każdym momencie pogorszyc samopoczucie i co będzie jak rzeczywiscie odkręci ten gaz i wysadzi cały blok w powietrze? :roll:


My patrzymy na to wszystko przez pryzmat tych nieszczesnych kotow.
Ale czy gdyby ta pani kolekcjonowala sobie np. kwiatki doniczkowe i ich nie podlewala, a poza tym tez w brudzie mieszkala - to tez bys chciala jak tak na sile zamknac w szpitalu?
Mysle ze nie.
Potencjalnym zagrozeniem jest kazdy - kazdy pijaczek, czlowiek z depresja, ktos calkiem normalny i zwyczajny - a ktoremu swiat sie zawalil nagle na glowe.
Ja ciagle mowie moim kotom ze im to i owo pourywam.
Ona moze sobie gadac ze dom wysadzi.
To nic nie musi oznaczac, gdyby na takiej podstawie zamykano ludzi do konca zycia w zakladach zamknietych, to kto by po ulicach chodzil?

Dlatego tu nie ma nad czym dyskutować. A zabranie jej do szpitala to jedyny ratunek dla niej samej, kotów i sąsiadów.


Mysle ze bedzie to ratunek jedynie dla kotow...

W psychiatryku nie jest tak strasznie jak się ogląda na filmach. To przesądy. Jest bardzo dobra opieka i przyjaźni lekarze.


Bardzo dobra opieka i przyjazni lekarze?
To chyba troszke na wyrost opinia....
Szpitale psychiatryczne klepia biede spowodowana przez rzady NFZ tak samo jak wszystkie inne szpitale.
Narzucone zasady (my np. nie mozemy wypuscic pacjenta na przepustke dluzsza niz 2-3 dni choc to dla niego czasem dobrodziejstwo i okazja raz na pare lat pobyc z rodzina gdy sie zdecyduje go wziac na kilka dni do siebie - bo za przepustke dluzsza NFZ nie zwraca juz pieniedzy za pobyt pacjenta i mamy prikaz odgorny), wymogi, nakazy oszczednosci za wszelka cene, dlugi, zle warunki pracy, zgorzknienie, wypisywanie za wczesnie. Naprawde, nie jest rozowo.
U nas na oddziale pacjenci maja naprawde super, personel dobral sie rewelacyjny, na uszach stajemy zeby pacjentom bylo dobrze.
Ale to naprawde nie jest norma :(


Mi tez jest strasznie szkoda tych kotow...
I mysle co mozna by zrobic zeby ta sytuacje zakonczyc - definitywnie.
Nie widze rozwiazania, bo wiem ze kobieta bedzie kolejne koty znosila :(
Mam tego swiadomosc :(
Ale czy to jest powod by zamknac ja do konca zycia w szpitalu?
Mozliwe, mnie tez reka swierzbi by tak sie wlasnie stalo.
Ale mysle ze nie ma co sie oszukiwac i dorabiac tu otoczke dzialania dla jej dobra.
Bo ja jestem prawie pewna ze ona jest szczesliwa w swoim zyciu - a w kazdym razie zamkniecie jej w szpitalu szczesliwsza jej nie uczyni :(

Zreszta - i tak gdybac sobie mozemy.
Ostatnio nie chcieli nam przyjac do szpitala pacjenta bardzo agresywnego, pogorszonego, z przemoca w wywiadzie.
Bo miejsc nie mieli.
A nawet jak maja - to gora trzy miesiace trzymaja a potem odsylaja z recepta do domciu.
Wiec zalatwianie szpitala, tracenie energii na to - nic tak naprawde nie zmieni.

Blue

 
Posty: 23909
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw paź 26, 2006 0:33

Bardzo dziekuję wszytkim za wpłaty :1luvu:
Bardzo przyda sie każda suma bo, jak napisałam powyżej, bedę chciała posterylizowac kocice.
A i jedzenie musze dokupowac lepsze od tego co przywiózł wydział ochrony środowiska :roll:

Zapomniałam napisac, ze dzis opróżniłysmy z Monika dwie lodówki ZAPCHANE kotletami, wędliną, ciastkami, serami, etc.
Wszystko albo śmierdzące i oślizgłe albo mocno przeterminowane ( np.sardynki z datą waznosci 1997r)
Do niektórych woreczków bałysmy sie zagladać tylko , ubrane w gumowe rękawiczki, szybko wrzucałysmy do worków na smieci.

W pokoju dla gołębi znalazłam ( po ciemku, bo nie ma żarówki) worek kitekata po terminie i jakies paczki tańszego suchego.
Pod łóżkiem- saszetki pedigree.
Pod stertą obfajdanych przez koty ubrań kobiety- reklamówki z makaronem, płatkami ryżowymi, spaghetti...

Rozmawiałam też z wetem, który przyjeżdża do jej zwierzaków od 4 lat.
Opowiedział mi o jednej z kotek, slicznej trikolorce. Kotka ma uraz psychiczny, siedzi albo na futrynie drzwi albo na otwartym lufciku. Nie daje podejsc.
Załatwia się ....tak jak siedzi. Leje albo kupka z góry na dół.... :(

I na koniec optymistyczny akcent: dziś wiekszosc odchodów była w kuwetach!. Sprzatania miałysmy z Moniką o połowę mniej.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Czw paź 26, 2006 0:37

Blue pisze:Ale co da sam szpital?
Posiedzi w nim tydzien, miesiac. I wyjdzie.
Nawet jak ja dosyc mocno "ustawia" lekami - to ona ich nie bedzie w domu brala.


Czasem tydzien a czasem miesiąc... Ale czasem i siedzą w szpitalu dobrych PARE LAT bo sie nie da ich wyleczyć. Nie wiadomo co tej pani jest. Trzeba ja najpierw zdiagnozować. Ale skoro chce sie z ludźmi rozprawiać nożem... to :roll:

Bardzo dobra opieka i przyjazni lekarze?
To chyba troszke na wyrost opinia....
Szpitale psychiatryczne klepia biede spowodowana przez rzady NFZ tak samo jak wszystkie inne szpitale.


Mówię co widziałam w naszym LUBELSKIM psychiatryku, nie wiem jak jest w innych miastach. A ta pani zapewne trafi do Lublina. Psychiatryk u nas jest już przy końcu remontu - przynajmniej jego część i pewnie dalej będzie odremontowywany. Niektórych lekarzy też znam i wiem, ze sie nie znęcaja nad pacjentami.
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw paź 26, 2006 0:40

Kasia D. pisze: Kotka ma uraz psychiczny, siedzi albo na futrynie drzwi albo na otwartym lufciku. Nie daje podejsc.
Załatwia się ....tak jak siedzi. Leje albo kupka z góry na dół.... :(


Kasia czy ta kotka nie wypadnie przez okno? :strach:
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw paź 26, 2006 0:42

Karolka pisze:
Kasia D. pisze: Kotka ma uraz psychiczny, siedzi albo na futrynie drzwi albo na otwartym lufciku. Nie daje podejsc.
Załatwia się ....tak jak siedzi. Leje albo kupka z góry na dół.... :(


Kasia czy ta kotka nie wypadnie przez okno? :strach:


Nie, w lufciku jest siatka, o dziwo...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Czw paź 26, 2006 0:44

och, to chociaż tyle dobrego :roll:
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw paź 26, 2006 10:05

Karolka pisze: Ale skoro chce sie z ludźmi rozprawiać nożem... to :roll:


To daleko posunięte domniemanie...

Mówię co widziałam w naszym LUBELSKIM psychiatryku, nie wiem jak jest w innych miastach. A ta pani zapewne trafi do Lublina. Psychiatryk u nas jest już przy końcu remontu - przynajmniej jego część i pewnie dalej będzie odremontowywany. Niektórych lekarzy też znam i wiem, ze sie nie znęcaja nad pacjentami.


To całe szczęście, że przynajmniej niektórzy lekarze się nie znęcają...Zresztą nie o znęcanie tu chodzi, tylko snucie zbyt daleko idących wniosków. Przynajmniej z tego co zostało napisane na forum. Nie znam FAKTÓW, ale włos mi się jeży na głowie jak pomyślę, że mogłabym się znaleźć w podobnej sytuacji...Nie chciałabym takiej pomocy i być może rozważyłabym możliwość zabrania się razem z kotami na tamten świat. I nie uważam, że jestem osobą chorą psychicznie (podobno wszyscy tak mówią 8) )

Natomiast uważam, że nie ma się co bać sterylek. Rozmnażanie w takich warunkach można też odpowiednio zinterpretować, ustawa jest elastyczna...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw paź 26, 2006 10:16

Nie wiem po co i dlaczego wyskoczono tutaj ze szpitalem psychiatrycznym... :?
Tej kobiecie potrzebna jest stała opieka i leczenie a nie zamykanie w zakładzie dla umysłowo chorych.
Dom opieki byłby wyjsciem idealnym. Ba, mogłaby tam, w swoim pokoju, trzymac jednego kota...
I to własnie spróbujemy załatwić: najpierw opiekunke a potem miejsce w domu opieki. Nie mówcie, że to trudne. Ważne, ze nie jest niemozliwe.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Czw paź 26, 2006 10:50

:roll:
Ostatnio edytowano Nie wrz 23, 2007 7:59 przez IzaW, łącznie edytowano 1 raz

IzaW

 
Posty: 775
Od: Nie lip 24, 2005 18:29
Lokalizacja: Starachowice

Post » Czw paź 26, 2006 11:26

Tymczasem troszke cienkawo u mnie, ale powinnam dostac na dniach rodzinne, wiec przesle choc 30pln.
Moment
ObrazekObrazek

maud

 
Posty: 165
Od: Pon paź 16, 2006 17:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 26, 2006 23:33

Dzisiaj, przekładając stos ubrań walających sie na podłodze, znalazłam worek foliowy a w nim...dwie wyprawione kocie skórki.
Monika najpierw sądziła, ze to królik ale gdy dotknełam nie miałam najmniejszych wątpliwości...
Jutro i w sobote przejrzymy inne składowiska szmat.
Az się boję tego co możemy tam znaleźć ale trzeba to zrobić... po prostu trzeba,...



Dzisiaj też poszły pod nóż dwie kocice.
Jedna z nich była w połowie ciąży, druga- pusta.
Jutro idą dwie kolejne, tez ciężarne.

Nie chcę myslec co stałoby sie z maluszkami gdyby te wszytskie kotki urodziły...
:(
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 302 gości