JEstesmy z powrotem ;o)
Mauch (a właściwie to juz nei taki maluch, jest na długość mojego przedramienia

) jest całkowicie zdrowy, bryka i skacze. Rośnie mały łobuziak - tylko dzisejszej nocy zdążył przedziurawić materac, na którym spi mój brat, wejść do poszewki z kołdrą (dobrze, ze akurat mój tZ to zobaczył, bo kot jak nic udusiłby się wleźć potrafi, wyjść juz niekoniecznie

), powrzucać 5 piłeczek pod segmenty wszelakie, a rano zwiedzieć szufladę, którą otworzyłam na sekunde, tylko po to żeby wziąć worek śniadaniowy. Ozcywiście z tej szuflady jakoś przeszedł sobie do drugiej

Gryzienie bynajmniej mu nie przeszło, mam całe ręce podrapane i pogryzione. Zadna metoda na niego nie działa - można sobie krzyczeć (przerywa dokładnie na ten czas, jak ktoś mówi

, można go przytrzymywać (nawet w trakcie próbuje gryźć), nawet za kark można go trzymać

Zaraz po puszczeniu znowu gryzie

Diablę wcielone
Dzisiaj idziemy na pierwsze szczepienie (zastanawiam się - trójką czy czwórką), i tak go poogladałam przy okazji, czy niczego innego nie widać. Okazało się że Romek ma całkowicie pozbawiony sierść palec na tylnej łapce... nie wygląda to na jakąś zmianę chorobową (skóra jest bardzo ładna, różowa, żadnych przbarwień), ale wcześniej na pewno tego nie miał (jeszcze 3 dni temu jak mu obcinałam pazurki to tego nie miał. Co to może być?
Pierwsze co mi przyszło do głowy to grzybica (to sprawdzimy dzisiaj u weta), ale może jakieś inne powody tez mogą być? Miał coś takiego kiedyć na mordce (ale po kilku dniach samo sierścia zarosło i do tej pory nie odnowiło się). Nie mam pojecia co jest grane. Macie jakieś pomysły?
