Do niego akurat bardzo pasuje Hrabia, bo jest bardzo humorzasty i charakterny
Ogólnie postęp jest dość znaczący. Dziś około południa pierwszy raz Wandal zabrał się do suchej karmy zjadając prawie wszystko, wody też nic nie zostało, nawet dwa razy. Ataki kociej furii są coraz mniej spektakularne.
Coraz częściej potrzebuje pieszczot i prosi o nie, chociaż tylko na krótko, kilka minut, a potem znowu robi się zdenerwowany, wtedy też zostawiamy go w spokoju. "Bodzie" głową, całym ciałem, przewala się na plecy - woła nas do kuchni, żeby go pogłaskać

Chociaż jeszcze nie ma odwagi, żeby z niej wyjść, chyba że do kuwety.
Dziś obudził się i zaczął miauczeć, poszłam więc do kuchni - leżał tam w standardowym miejscu i marudził

Zaczęłam go głaskać, drapać za uszami i szeptać do niego, wówczas uciszył się i natychmiast zasnął znowu - wzruszyło mnie to

Aczkolwiek wzruszamy się każdym jego postępem, aż mamy łzy w oczach
Wcale nie chce uciekać, tylko wymaga od nas, żebyśmy go wypuściły, najpierw robił to regularnie o określonej godzinie, stosował wszelkich środków - gniewu, buntu, aż wreszcie chciał po dobroci, ale nic z tego, więc się obraża

To najbardziej precyzyjny budzik.
Dzisiaj w nocy powiedziałam do niego "o nie, tym razem nie nabiorę się na to" - wywalał brzuch do głaskania, a na moje słowa wstał i ostentacyjnie mnie zignorował. Pomiauczał i... koniec, nie było już rzucania się na okna, rwania szafek itp.
Każdego dnia inne emocje z niego emanują, najpierw to było przerażenie, potem wściekłość, a dzisiaj wielki smutek. Odnosimy wrażenie, że tęskni nie tyle za właścicielem (choć to na pewno), ile za własnym terenem i dworem. Boi się dzieci, jak krzyczą za oknem, boi się dużych butów (czy to jakiś syndrom? czy może tylko źle mu się kojarzą?), zmywanie obok niego go denerwuje, ale znosi to ze stoickim spokojem, denerwuje go gotowanie, pochłaniacz pary, to że szafki są za wysoko i nie może na nie wskoczyć, leżenie na miękkich rzeczach (może wcześniej ktoś mu zabraniał leżeć na kanapie), denerwuje go jak jesteśmy w kuchni kiedy on chce być sam. Uznał całą kuchnię za przysłowiową szafę adaptacyjną
Otwieranie okna nie interesuje go i reaguje na nie obojętnie oprócz umówionych godzin, tj. poza piątą rano. Wtedy koniecznie chce wyjść.
Ale mamy plan - siatka w oknie nie będzie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale skoro on stosuje podstępy, to my też - zamontujemy ją jutro, otworzymy okno i pokażemy, że to nie nasza wina, iż nie może wyjść, to wina siatki

Pewnie nadal będzie zły, ale może przestanie się obrażać
Poza tym jest to kot bardzo mądry, grzeczny, bardzo dobrze ułożony, do tego z charakterem bardzo wyrazistym (nie piszę tego tylko dlatego, że to mój kot, ale to wynika z obserwacji

). Być może przyzwyczai się do życia w zamknięciu, ale jeśli będzie przez to mocno nieszczęśliwy po dłuższym czasie, to nie chcemy go męczyć - jeśli jest możliwość uszczęśliwienia kota poprzez danie mu możliwości wychodzenia w bezpiecznym miejscu, dodatkowo w równie kochającym domu to chyba warto...
Wiele symptomów wskazuje na to, że jednak wychodził, być może na krótko, ale jednak. Ma typowe zimowe futro kotów wychodzących (akurat w tym wypadku koleżanka wie co mówi, bo wszystkie jej koty są wychodzące), ma również pchły (już niedługo - w czwartek się tym zajmiemy), poza tym pewne rzeczy widać w kocich oczach, zwłaszcza tych mądrych i dojrzałych.
Nie jest chyba szczególnym rozrabiaką (choć do jego wieku lepiej pasuje określenie 'zbój'), bo nie nosi na sobie żadnych znamion walk, a w końcu młody nie jest. Musi więc być bezkonfliktowy, albo po prostu wie jak bić, żeby nie oberwać
Skupimy się zatem na oswajaniu i z wytęsknieniem oczekujemy na moment, kiedy przyjdzie wreszcie do pokoju sam z siebie.