W-wa Jest bury, piękny, duży. MA DOM. Coraz lepiej :-)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 21, 2006 22:21

Nigdzie indziej sie nie załatwił niestety. Ale szukał okna, sposobu by wejść na parapet a potem sposobu by okno otworzyć, rzucał sie na nie. Gdy nie wytrzymał, zaczął akcję na kaloryferze. Pozatym gdy go przywiozłysmy jako pierwsze nastapiło zaznajomienie z kuweta, którą sie nie zainteresował ale zrzuciłyśmy to na karb stresu. Poza tym (choć w mieszkaniu nie jest zbyt ciepło) kot jest wyraźnie przegrzany i probuje sie ochłodzic.

Wiem, że jednorazowy wypadek z kuweta to nie koniec swiata, bo miałam juz styczność z wieloma kotami i rożne rzeczy sie zdarzały ale symptomy u tego kota sa bardzo wyraznie dlatego sie boje... Jutrzejszy dzien to nie problem ale w poniedziałek...


Tak czy owak kot nie wroci do klatki a juz tym bardziej nie pojedzie do azylu. Jesli potwierdza sie nasze podejrzenia to kocur pojedzie do domu rodzicow, z ogrodem, innymi kotami tam przynajmniej nie bedzie meczył sie tak jak w mieszkaniu, z ktorego nie może wyjsc. Jest nam strasznie przykro, kiedy wyobrazimy sobie co musiał przezywac zamkniety w klatce, poniewaz najpewniej miedzy innymi stad wynika jego depresja. Z tego co wiemy od pani doktor - przez kilka dni nie jadł prawie w ogole, raczej malo pił i chyba sie nie załatwiał... A u nas to pusciło.

adri

 
Posty: 70
Od: Sob paź 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wawa

Post » Nie paź 22, 2006 8:37

adri ,
cierpliwości.
Nie zniechęcajcie się za szybko i nie wywoźcie go za wcześnie do domu rodziców, gdzie wpadnie w stado nieznanych mu kotów.
Dajcie mu kilka dni.
On musi ochłonąć, przyzwyczaic się do Was.
Jesli chodzi o kuwetę - spróbujcie podartego na kawałeczki papieru.
Nie wiadomo gdzie załatwial te sprawy wcześniej, a wiem, że starsi ludzie z powodów oszczędnościowych - nie kupują żwirku, tylko drą papier na kawaleczki i wypełniają nim kuwetę.

Moja Zuzia, ktora mam od dwóch lat, przyniesiona z ulicy - przez dwa tygodnie wyła na parapetach okiennych, chcąc uciec z mieszkania.
Po dwóch tygodniach - uspokoila się, a po miesiacu - była całkowicie udomowionym kotem.
Trzymam kciuki za Wandala. I za to, aby u Was został. :ok:

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Nie paź 22, 2006 16:43

Taki wlasnie mialysmy zamiar - dac mu kilka dni i przez ten czas troche wybadac.

Wybaczcie, ze moze troche spanikowalysmy, ale musialysmy popisac, zeby odreagowac... Jestesmy akurat przewrazliwione na punkcie kotow przyzwyczajonych do wolnosci, bo juz kiedys mialysmy taki przypadek. Otoz pewna kobieta wziela niespelna rocznego kota ze wsi tylko dlatego, ze byl ladny i wsadzila go do mieszkania razem z dzieckiem oraz drugim kotem. On tam dostawal szalu, demolowal mieszkanie, wiec pod pretekstem alergii dala ogloszenie (bez zdjecia), na ktore my sie zlowilysmy. Kotek byl z nami pare miesiecy i przywykl do nas szybko, ale z czasem bylo coraz gorzej, gdyz mial po prostu za duzy temperament jak na male mieszkanko. Zaczelysmy z nim wychodzic na dwor w nocy, gdy nie bylo psow, wymyslac baaaardzo wyczerpujace zabawy i jakos to bylo, ale meczyl sie strasznie i zaczal popadac w apatie, gdyz pragnal byc na dworze bez przerwy i oczywiscie bez szelek. Widac bylo, ze jest mocno sfrustrowany.

Ktoregos razu przyjaciolka wziela go do swego domu na swieta, bo nie mogl zostac sam w mieszkaniu na tydzien. I co? Okazalo sie, ze wyszedl z niego zupelnie inny kot - stal sie bardziej radosny i weselszy; widocznie nabral checi do zycia. Jego spacery ograniczaly sie do ogrodu (jego wlasna decyzja), dopiero pozniej zaczal wyprawiac sie nieco dalej, choc nigdy za daleko.

Pewnie dlatego mocno sie przestraszylysmy, ze to moze byc podobny typ.
Wczoraj od powrotu do mieszkania caly swoj czas spedzil kulac sie za toaleta albo za noga od zlewu, i to w tak niepokojacej pozycji, ze zachowywal sie tak, jakby byl zamkniety w klatce. Chowal glowe, zeby nie musiec patrzec na cokolwiek, ale jednoczesnie ciagle dobrze reagowal na dotyk. Probowalysmy go glaskac, drapac za uszami i troszke sie rozluznil, ale nie chcialysmy byc natarczywe, wiec pozwolilysmy mu uciec z powrotem za zlew.
Jakies 10 minut po tym, jak poszlysmy spac i zgasilysmy swiatlo Hrabia von der Wandal wyszedl na zwiedzanie (czym nas pozytywnie zaskoczyl), a nam mimo nerwow udalo sie jakos zasnac.
Nad ranem obudzil nas halas oraz wsciekle miauczenie dobiegajace z kuchni - dobieral sie do okna, zas kiedy nas zobaczyl zaczal czynic to jeszcze bardziej intensywnie walac przy okazji ogonem na wszystkie strony i zmiatajac nim wszystko w poblizu ;) (ogon ma tak potezny, ze zmiotl nawet stos gazet!)
Akcja skonczyla sie napadem kociej furii i wscieklosci polaczonej z prychaniem, proba drapania i gryzienia (jednak uwazal, zeby nie zrobic krzywdy), skakaniem po scianach i po szafkach. Zrobilysmy mu miejsce na polkach, a kiedy sie uspokoil zostawilysmy go w kuchni samego.

Caly dzien siedzi na suszarce do naczyn i wyglada przez okno. Jako miejsce do lezenia upodobal sobie rowniez zlew oraz... patelnie (wystarczajaco duza ;) ), z ktorej jednak zostal stanowczo usuniety.

Bilans:
- z zadowoleniem odkrylysmy w kuwecie slady bytnosci, czyli jednak umie sie nia poslugiwac;
- sam otworzyl sobie drzwi do kuchni;
- nadal nie je W OGOLE, choc na jedzenie reaguje tak, jakby chcial, ale cos go powstrzymuje, podnosi pyszczek do gory, jakby chcial uniknac zapachu;
- prawie nie pije, chociaz bylo mu goraco, aczkolwiek nie widzialysmy, zeby pil cokolwiek - moze w zlewie;
- nie myje sie.

Najbardziej nas martwi to, ze nie chce pic, bo jeszcze z jedzeniem to pol biedy... Zachecalysmy do roznego rodzaju "wodopojow" - wody biezacej, wody w zwyklej misce, wody w misce dla niepoznaki postawionej w zlewie, wody w prysznicu. No ale skoro w nocy nastapily jakies zmiany, to zobaczymy, co bedzie sie dzialo, na pewno bedziemy nad nim pracowac. Same tez musialysmy troche ochlonac, bo wczorajszy dzien byl koszmarnie nerwowy, jak rowniez noc.

Na wszelki wypadek skontaktujemy sie jeszcze z lekarzem, ktory nam kota wydawal. Postaram sie tez niedlugo wkleic jakies zdjecia, chociaz na ten moment sa one monotematyczne i rownaja sie kot+wsciekle spojrzenie+suszarka do naczyn :roll:

adri

 
Posty: 70
Od: Sob paź 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wawa

Post » Nie paź 22, 2006 17:14

Zdjecia Hrabiego v.d. Wandala (poki co ubogie i prosze wybaczyc jakosc)

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano Nie paź 22, 2006 17:28 przez adri, łącznie edytowano 2 razy

adri

 
Posty: 70
Od: Sob paź 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wawa

Post » Nie paź 22, 2006 17:19

dajcie mu troszkę czasu...
pewnie jest zestresowany zmianą miejsca. Trzymam kciuki.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Nie paź 22, 2006 18:17

Damy, damy... Na pewno bedzie go potrzebowal bardzo duzo, ale moze nowa kolezanka pomoze mu sie przelamac ;)
Poki co napiecie opadlo i jestesmy dobrej mysli. Przykro tylko patrzec, jaki jest spiety i jak mocno przezywa :(

adri

 
Posty: 70
Od: Sob paź 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wawa

Post » Nie paź 22, 2006 23:29

Adri, może to wcale nie jest tak, że Wandal chce wyjś na dwór, może on chce uciec i wrócić znane sobie rejony. Dajcie mu się powoli poznać. Nie nachalnie.Jeśli chowa głowę to "chowa się tak jak małe dziecko kiedy zakrywa oczy i uważa, że jeśli ono nie widzi to inni jego też", dajcie mu spokój, to podniesie jego poczucie bezpieczeństwa. Może warto wstawić mu do łazienki (albo gdzie indziej) pudło, do którego mógłby wejść i "wrogi świat" by go nie widział.
Moja Kizia przez tydzień mieszkała pod szafą i wychodziła tylko w nocy albo jak nikogo nie było w pokoju. Pogłaskać dała się dopiero po dwóch tygodniach. Po pół roku w dalszym ciągu ucieka jak się szybciej ruszamy i nie ma mowy o siedzeniu na kolanach.
Wasz Wandal jest mniej dziki i to dużo lepiej rokuje. Potrzeba wam tylko tyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyle albo jeszcze więcej cierpliwości.
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Nie paź 22, 2006 23:54

No jak czytamy wątki na forum, to właściwie w porównaniu z większością Hrabia (coś nam mówi, że jego poprzednie imię też zaczynało się na 'h' i miało w sobie 'rr' ;) ) Wandal jest bezproblemowy. Dzisiaj daje się głaskać, drapać za uszami i nawet sprawia mu to przyjemność, choć tylko na krótko, potem zaczyna być znowu zły. Miejsce sobie sam wybrał i go nie opuszcza, nie toleruje tam żadnych pudełek, poduszek z sianem (samym sianem bardzo się zainteresował w sensie konsumpcyjnym) i niczego innego - próbowałyśmy już różnych rzeczy. Starałyśmy się też jak najrzadziej wchodzić do kuchni, by mu nie przeszkadzać, a to zaowocowało bardzo szybko. Czasem to był nienachalny, urywany kontakt wzrokowy, czasem pogadanie z nim, czasem pogłaskanie, a czasem nic, żeby pokazać, jak wygląda życie w domu.

Największym problemem w tej chwili jest to, że w ogóle nie chce pić, ani jeść, ale poczekamy, co będzie w nocy.
Zaczął się też myć w naszej obecności, i oczywiście trochę marudzi na ogólną sytuację, w jakiej się znalazł. Nie ma już odruchów chowania głowy, chyba poczuł się troszkę bezpieczniej, albo jest bardzo zmęczony, czemu się zresztą nie dziwię, bo jego odpoczynek ograniczał się do niespokojnych drzemek.

Tu głównie nerwy zrobiły swoje, psychika nam siadła po wizycie w schronisku. Z myślą o adopcji nosimy się już jakiś czas, do znudzenia rozważałyśmy wszelkie za i przeciw... Presja, żeby kot czuł się idealnie była zbyt wielka, ale już jest ok, Wandal rokuje coraz lepiej, no i chyba świetnie się wszyscy dobraliśmy pod względem odporności na stres - zarówno jemu jak i nam zdarza się histeryzować :roll: :wink:

adri

 
Posty: 70
Od: Sob paź 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wawa

Post » Pon paź 23, 2006 12:10

adri pisze:No jak czytamy wątki na forum, to właściwie w porównaniu z większością Hrabia (coś nam mówi, że jego poprzednie imię też zaczynało się na 'h' i miało w sobie 'rr' ;) )


Może - Hektor.. ?

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Wto paź 24, 2006 22:06

Do niego akurat bardzo pasuje Hrabia, bo jest bardzo humorzasty i charakterny ;)
Ogólnie postęp jest dość znaczący. Dziś około południa pierwszy raz Wandal zabrał się do suchej karmy zjadając prawie wszystko, wody też nic nie zostało, nawet dwa razy. Ataki kociej furii są coraz mniej spektakularne.
Coraz częściej potrzebuje pieszczot i prosi o nie, chociaż tylko na krótko, kilka minut, a potem znowu robi się zdenerwowany, wtedy też zostawiamy go w spokoju. "Bodzie" głową, całym ciałem, przewala się na plecy - woła nas do kuchni, żeby go pogłaskać :) Chociaż jeszcze nie ma odwagi, żeby z niej wyjść, chyba że do kuwety.
Dziś obudził się i zaczął miauczeć, poszłam więc do kuchni - leżał tam w standardowym miejscu i marudził ;) Zaczęłam go głaskać, drapać za uszami i szeptać do niego, wówczas uciszył się i natychmiast zasnął znowu - wzruszyło mnie to ;) Aczkolwiek wzruszamy się każdym jego postępem, aż mamy łzy w oczach 8O :roll:

Wcale nie chce uciekać, tylko wymaga od nas, żebyśmy go wypuściły, najpierw robił to regularnie o określonej godzinie, stosował wszelkich środków - gniewu, buntu, aż wreszcie chciał po dobroci, ale nic z tego, więc się obraża ;) To najbardziej precyzyjny budzik.
Dzisiaj w nocy powiedziałam do niego "o nie, tym razem nie nabiorę się na to" - wywalał brzuch do głaskania, a na moje słowa wstał i ostentacyjnie mnie zignorował. Pomiauczał i... koniec, nie było już rzucania się na okna, rwania szafek itp.

Każdego dnia inne emocje z niego emanują, najpierw to było przerażenie, potem wściekłość, a dzisiaj wielki smutek. Odnosimy wrażenie, że tęskni nie tyle za właścicielem (choć to na pewno), ile za własnym terenem i dworem. Boi się dzieci, jak krzyczą za oknem, boi się dużych butów (czy to jakiś syndrom? czy może tylko źle mu się kojarzą?), zmywanie obok niego go denerwuje, ale znosi to ze stoickim spokojem, denerwuje go gotowanie, pochłaniacz pary, to że szafki są za wysoko i nie może na nie wskoczyć, leżenie na miękkich rzeczach (może wcześniej ktoś mu zabraniał leżeć na kanapie), denerwuje go jak jesteśmy w kuchni kiedy on chce być sam. Uznał całą kuchnię za przysłowiową szafę adaptacyjną :D

Otwieranie okna nie interesuje go i reaguje na nie obojętnie oprócz umówionych godzin, tj. poza piątą rano. Wtedy koniecznie chce wyjść.

Ale mamy plan - siatka w oknie nie będzie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale skoro on stosuje podstępy, to my też - zamontujemy ją jutro, otworzymy okno i pokażemy, że to nie nasza wina, iż nie może wyjść, to wina siatki :) :twisted: Pewnie nadal będzie zły, ale może przestanie się obrażać ;)

Poza tym jest to kot bardzo mądry, grzeczny, bardzo dobrze ułożony, do tego z charakterem bardzo wyrazistym (nie piszę tego tylko dlatego, że to mój kot, ale to wynika z obserwacji ;) ). Być może przyzwyczai się do życia w zamknięciu, ale jeśli będzie przez to mocno nieszczęśliwy po dłuższym czasie, to nie chcemy go męczyć - jeśli jest możliwość uszczęśliwienia kota poprzez danie mu możliwości wychodzenia w bezpiecznym miejscu, dodatkowo w równie kochającym domu to chyba warto...
Wiele symptomów wskazuje na to, że jednak wychodził, być może na krótko, ale jednak. Ma typowe zimowe futro kotów wychodzących (akurat w tym wypadku koleżanka wie co mówi, bo wszystkie jej koty są wychodzące), ma również pchły (już niedługo - w czwartek się tym zajmiemy), poza tym pewne rzeczy widać w kocich oczach, zwłaszcza tych mądrych i dojrzałych.
Nie jest chyba szczególnym rozrabiaką (choć do jego wieku lepiej pasuje określenie 'zbój'), bo nie nosi na sobie żadnych znamion walk, a w końcu młody nie jest. Musi więc być bezkonfliktowy, albo po prostu wie jak bić, żeby nie oberwać ;)

Skupimy się zatem na oswajaniu i z wytęsknieniem oczekujemy na moment, kiedy przyjdzie wreszcie do pokoju sam z siebie.

adri

 
Posty: 70
Od: Sob paź 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wawa

Post » Wto paź 24, 2006 22:56

Adri - czytam Wasz wątek z wypiekami na twarzy. Jesteś aniołem dla Hrabiego.
Trzymam kciuki i cieszę się wraz z Wami z każdego małego kroczku do przodu...
:)

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto paź 24, 2006 23:23

joanna z kotami pisze:Adri - czytam Wasz wątek z wypiekami na twarzy. Jesteś aniołem dla Hrabiego.
Trzymam kciuki i cieszę się wraz z Wami z każdego małego kroczku do przodu...
:)


czytam jak powieść sensacyjną :wink: pisz dużo o Burasiu, piękny jest... i te mądre oczyska... na pewno nie jest mu lekko ale jestem pełna nadziei, że się w Was zakocha na zabój :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro paź 25, 2006 1:09

Piękny kocurek i wielki szczęściarz, że trafił na takich ludzi :) Trzymam kciuki za pomyślną alklimatyzację :ok:
Obrazek

mary2004

 
Posty: 2814
Od: Śro wrz 15, 2004 20:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw paź 26, 2006 0:43

Dziekujemy wszystkim za slowa otuchy :) My tez mamy szczescie, ze on do nas trafil, na pewno dzieki niemu kuchnia jest sprzatana na biezaco, a tak powaznie to nie tylko dlatego... ;)

A teraz krotka notatka z frontu.
Akcja kryptonim "Siatka"
10 metrow stalowej siatki poszlo dzis w ruch. Polowa zostala wykorzystana w oknie a z drugiej polowy robimy rzezby :D Ogolnie przybieralysmy sie do tego dosyc niezdarnie (niespodziewana wizyta w LMeriln bo okazlo sie ze nie mamy czym tej siatki przyczepic :D ) ale potem 2 godzinki krecenia spirali z drucikow i poszlo calkiem sprawnie. Efekt jest taki, ze siatki prawie nie widac a wspinac sie moze po niej slon ;) Doszlysmy do wniosku, ze montowanie takiej siatki to fajna zabawa. Hrabia Wandalinka juz woliere wykorzystal wąchając przez nią i zobaczymy jutro o piatej rano czy podstep zadziala ;)

Odmeldowujemy sie i podsylamy tajna dokumetacje fotograficzna 8)
(przepraszam za jakosc zdjec ale ciezkie warunki technicze nie pozwolily na lepsze ;) )

Obrazek Obrazek Obrazek

adri

 
Posty: 70
Od: Sob paź 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wawa

Post » Czw paź 26, 2006 12:53 Hrabia

Moja Fionka, ktora wcześniej przez wiele lat byla wychodząca, codziennie domaga się wychodzenia, zwlaszcza nad ranem.Zaobserwowalam,że chce wychodzić, bo chce sie załatwic na dworze, jeśli ją nie wypuszczam, rezygnuje i korzysta z kuwety.Albo w zlosci gryzie rogi chodników.Chce tez wychodzić zeby trawki pojesć.A jest juz u mnie 10 m-cy.
Przyznaję że pod nadzorem ją wypuszczam na spacerki.
Zyczę szybkiej adaptacji Hrabiego do nowych warunków.
Jestescie wspaniale dziewczyny!

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 88 gości