Z łapaniem kotów nie było większych problemów, wszystkie wyłapała Pani Teresa, one jej ufają, przynosiła więc jednego za drugim i pakowałyśmy je w transportery. Udało się złapać całą ósemkę.
Strasznie smutna była chwila pożegnania... Pani Teresa płakała, a ja zagryzałam wargi, żeby też się nie rozpłakać.
Podzieliłyśmy się z dziewczynami na dwie grupy - Georg-inia i Magija pojechały do Brodnicy z dwoma kotami dla Furciaczka
Ja i Gośka_bs zabrałyśmy pozostałą szóstkę do Medora. Koty były wyjątkowo spokojne, po drodze była tylko jedna atrakcja mega aromatyczna kupka czarnej Zośki (jej fotek nie było, bo wtedy co byłyśmy focić Zośka się nie pokazała, ale dziś jak się uporam to może jeszcze wkleję).
Koty dostały swoje osobne pomieszczenie, mają swoje miski, posłanka, kuwety, są wszystkie razem.
Tak jak pisała Magija dwa koty mają domki we Wrocławiu, pozostaje nam więc szukać stałych domków dla pozostałej 4 kotów.