Jesteśmy spowrotem.
Trafiłam na jakąś młodą panią wet., nie znam jej
był też pan S., ale tylko wydawał zwierzaka po zabiegu. Obmacała malucha dokładnie, on zaczął potwornie protestować, a ona powiedziała, że ma bardzo mocno zapchane jelita.
Zrobiła mu szybką lewatywę, z malucha ulało się mnóstwo śmierdzącej mazi i chyba mu pomogło, bo się uspokoił. Nie chciał wracać na butli, musiałam go wieźć na ręku (grzałam w samochodzie jak szatan, cała jestem mokra), ale na ręku natychmiast się uspokoił i zaczął mruczeć.
Teraz śpi na butli. Jak się obudzi, mam spróbować go nakarmić, nie za wiele na raz. Jak zje z apetytem, to pójdę na kilka godzin spać...
Wetka powiedziała, że trzeba go więcej masować. Ja z miłą chęcią, tylko niestety maluch nie chce współpracować, muszę go trzymać za kark, bo inaczej się nie da, a i w tej pozycji nie jest łatwo. Obawiam się, że on mnie zaraz przestanie lubić
