Kopiuję to co napisałam o sytuacji w wątku na kotach:
Byłam z Gośką_bs u Pani Teresy. Sytuacja jest naprawdę koszmarna
Nie wiem od czego zacząć, nie wiem, co w tej chwili można zrobić by uratować te koty...
Pani mieszka w Ksawerowie, kotów jest 8. Większość dorosłych.
Tylko jeden kot jest wykastrowany, to Feluś, cały czarny kocur, ma około 10 lat. Ma ogromne piękne oczy, Pani Teresa opowiadała, że panicznie boi się mężczyzn. On jedyny mieszka w domu.
Kolejny czarny dorosły kocur to Kuba, ma około 7 lat, dalej Kajtek, też cały czarny lat około 5.
Buraska, lekko miodowa, o zielonych oczach. Ma chore uszka, i ma już 15 lat
Dwa młode koty to czarna koteczka Mańka, która ma około 1,5 roku i bury kocuurek w tym samym wieku.
Jest jeszcze jeden, stalowy kocur, ale on najbardziej się boi, chowa, można powiedzieć, że jest półdziki.
Koty przebywają większość czasu na podwórku przed domem, przed bramą ruchliwa ulica. Mają w takiej przybudówce ocieplonej zrobione legowiska i tam mieszkają. Pani nie jest już w stanie otoczyć ich należytą opieką, jest sama, nie ma nikogo, mieszka w strasznych warunkach
W sobotę chce jechać do szpitala, nie daje już rady, choroba ją pokonuje.
Porobiłam kotom fotki, będę starała się porobić ogłoszenia. Pani Teresa obiecała dać nam znać zanim podejmie jakieś drastyczne kroki.
Płakała dziś, kiedy opowiadała o psach. To inteligentna kobieta, o wielkim sercu. Koty chodzą za nią krok w krok, widać jak bardzo ją kochają, że są do niej bardzo przywiązane.
A mi chce się wyć. Bo nie wiem jak można tej Pani pomóc. Koty są już dorosłe, niektóre wręcz stare, chore, niekastrowane, wychodzące. Nie są dzikie, ale ufają tylko swojej Pani, nam kilka z nich dało się pogłaskać, chodziły zainteresowane z ogonami u góry.
Jak możemy pomóc? Marzeniem byłby domek tymczasowy. Żeby koty wyleczyć, wysterylizować, znaleźć im spokojnie nowe domki. Ale musiałby stać się cud, gdyby taki domek się znalazł.
Będzie trzeba zrobić duuużo ogłoszeń, umieszczać je gdzie się da. Może ktoś zadzwoni...
Nie wiem sama co robić.
Mamy tak mało czasu...