Jejejej.
Sedalin pomógł. Nie płakała w nocy, za to przepięknie mruczała.
Jest niesamowicie kochanym kotem.
Rano wpakowałam ją do transporterka, oddałam Wełnie na Wschodnim, prawie się poryczałam i wróciłam.
Wełna pisze, że w pociągu jadą z nią kociarze i królik, a kotka nie płacze.
ufff.
No nic, teraz czekam na dalsze wieści i trzymam kciuki.
I bardzo BARDZO dziękuję wszystkim: Kordonii, za znalezienie domku, Wełnie za transport, Tajdzi za sedalin i w ogóle wszystkim za kciuki.
Niech już ona dotrze na tę swoją plebanię i pokocha księdza. Wtedy będę spokojna

.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.