Bechet, muszę coś tutaj napisać.
Mam łzy w oczach, kiedy czytam ten temat

Pięknie piszesz o Kaszmirku.
Ale może diagnoza została postawiona zbyt pochopnie - za co trzymam mocno kciuki!
Wiesz, 2 lata temu mojemu Guciowi zrobiliśmy RTG płuc. To zdjęcie, weta bardzo zaniepokoiło. Powiedział, że w płacie płuc widzi 3 poważne zmiany ogniskowe, które wg niego mogą wskazywać na nowotwór!!! Ale sugerował również, że mogą też to być zwłóknienia lub coś od grzyba, bo przy nowotworze w takim stopniu jak wykazał Rtg, to kot miałby gorączkę, kaszel i krwawienia z płuc. Nie był pewien tej diagnozy, kazał za miesiąc powtórzyć badanie. Skontrolowaliśmy... tym razem bardziej stawiał na nowotwór, pomimo że zmiany nie powiększyły się od poprzedniego razu, ale nadal były widoczne ogniskowe ślady i to w dodatku z naciekami! Zalecił skontrolowanie tego za 3 miesiące, ponieważ powiedział, że jeśli to nowotwór to się one powiększą.
Napiszę tylko, że od tego czasu, Gucio przy okazji miał robiony Rtg już kilka razy i nic się na szczęście nie powiększa, a ostatnio nawet wetom się wydaje, że troszeczkę jakby te zmiany były mniejsze.
Poza tym, 2 lata na nowotwór płuc, to chyba trochę dużo? Mi pozostaje mieć nadzieję, że to nic poważnego i muszę żyć z tą świadomością, że coś tam moje kochane maleństwo ma, ale nie wiadomo co. Być może te zmiany ma już od samego początku. Gucio trafił do nas przecież strasznie zaniedbany jako 3 miesięczne kocie. Nie wiemy, co wcześniej przeżył.
Te pierwsze zdjęcia konsultowałam z różnymi Warszawskimi wetami m.in. z radiologiem dr. Marcińskim.
Dowiedziałam się, że aby tak na 100% mieć pewność, czy to nowotwór, trzeba by było wykonać bronchoskopię i pobrać wycinek z drzewa oskrzelowego do badania histopatologicznego (mam nadzieję, że dobrze napisałam).
Rtg nie jest wystarczającym badaniem, by stawiać tak drastyczną diagnozę na jego podstawie.
Skontaktowałam się też z dr. Jagielskim w sprawie tych płuc.
Poniżej podaję odpowiedź, jaką od niego otrzymałam. Tylko, że mój kotek miewa też okresowo jednostronne ropne wycieki z noska (tzn. wydmuchuje takie zielone "gluty"), wtedy także łzawi mu oczko.
"Witam
Bardzo długi ten opis. Przejrzałem go na razie tylko pobierznie.
Zmiany nowotworowe na terenie klatki piersiowej kotów w zdecydowanej wiekszości przypadków sa wtórne/wynikiem przerzutu z ogniska pierwotnego zlokalizowanego poza tkanka płucną. Pierwotne nowotwory płuc są rzadkie /w przeciwieństwie do ludzi/. Musi wtedy istnieć gdzieś w organiżmie w innym miejscu ognisko nowotworowe. Dlatego chyba zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest, że zmiany na terenie jamy nosowej/zatok okołonosowych są wynikiem przechorowania kataru kociego /herpeswirus, kaliciwirus/; herpeswirus utrzymuje sie prawdopodobnie jeszcze /wspomniane okresowe wycieki ze spojówek/. Wtórnie mogło dojść do skolonizowania nosa przez bakterie i grzyby, a zmiany w płucach moigą mieć podłoże grzybicze. Do rozważenia są 2 rzeczy: bronchoskopia lub biopsja tkanki płucnej przez ścianę klatki piersiowej; pobrany materiał do badania cytopatologicznego i posiewu /bakteriologia i mykologia/. Chciałbym zobaczyć jeszcze RTG. Ze statystycznego punktu widzenia nowotwór jest mało prawdopodobny.
Dariusz Jagielski"
Pozdrawiam Cię serdecznie i głaski dla koteczka przesyłam. Mam ogromną nadzieję, że u Kaszmirka to jednak nic poważnego
