No dojechał szczęśliwie. W drodze ze stresu zrobił siusiu i kupke w transporterku. Więc troche śmierdzacego kota oddalismy. Bardzo płakał ale jak został wymiziany to zaraz sie uspokoił.
Z uwagi na przekopywane centrum Rybnika Anemonn najpierw przyjechala do mnie i ja ja juz pilotowalam dalej. Kocurek bedzie mial naprawde wspanialy dom. Trwaja juz rozmowy co do kastracji. Za jakis czas wybiorę sie zrobie fotki. Ale musi sie troche zadomowic.
Anemon teraz dopiero wyjechala , przy okazji wymiziała moje koty.
Podziekowania dla Anemonn że zechciala rano wstac łapać kota ( który mało co nie uciekł z transporterka) i przywiozła go taki kawal drogi.