Borówka z Mazur

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 04, 2006 0:51

Borowko kochana wracaj do formy :ok:

Wydaje mi sie ze to napewno jest zwiazne ze zmiana miejsca zamieszkania i otoczenia, tam jest sama nie ma innych kotow i ona musi dojsc do siebie przyzwyczaic sie napewno teskni za Twoim domkiem ale wierze ze juz niedlugo wszystko bedzie dobrze i kiciulka bedzie naprawde szczesliwa :ok: :ok: :ok:
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Śro paź 04, 2006 0:56

do tygodnia takiej apatii i zdezorientowania to chyba jest normalne... Przynajmniej Marusia rodziców przeżywa każde 'porzucenie' i zmianę miejsca zamieszkania (na u babci) około tygodnia... teraz mam też u siebie na przechowaniu kotkę znajomej: czwarty tydzień, a ona osowiała, siedzi w jednym miejscu, pomiaukuje smutno - dobrze, że chociaż je...
zwierzaki tęsknią bardzo - wiadomo... To tylko dowód, jak mocno kochają :) mam nadzieję, że mama da Waszej krówce tak dużo serca jak Wy i że kocista mamę też pokocha :)
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Śro paź 04, 2006 10:15

anie pisze:jakie macie doświadczenia z kotami, które zmieniały dom? czy taka apatia jest do przyjęcia?


aniu to normale,nie martw się. Musi poznać nowe otoczenie,nowe zapachy ,
poroznosić swoje :) ..będzie dobrze...tak jak w tym przysłowiu :
nie ma jak u mamy :D
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Śro paź 04, 2006 11:31

Wszystko bedzie dobrze, zobaczysz koteczka tylko musi sie przywyczaic wielkie kciuki za to :ok: :ok: :ok:
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Śro paź 04, 2006 11:40

biedna moja Boróweczka, pewnie mysli, że ją opusciłam..

z niecierpliwością czekam na dzień, kiedy będzie szczęsliwym kotem :)
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Czw paź 05, 2006 12:03

z Borówka znów probemy. już dwie doby nie zrobiła qupy :( straciła apetyt i nie wychodzi spod łóżka, nie za bardzo daje się poglaskac, pomiaukuje :(
cały czas bierze leki na perystaltykę jelit, ale dziś, po konsultacji z wetem, mama poda jej także parafinę.

trzymajcie kciuki, żeby parafina pomogła.
bardzo sie martwię.. :( oddając ją mamie miałam wileką nadziee, że to koniec problemow..

może jej zaparcie to wynik stresu w związku ze zmianą domu?
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Czw paź 05, 2006 12:55 Borówka

A próbujesz dawać jej yogurt?Mojej Fionie b.pomaga, takze masełko do zlizywania.

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Pt paź 06, 2006 21:44

Borówka zrobila juz na szczęscie qupala, ale i tak daje nam powody do zmartwienia :(
jest chyba strasznie zestresowana u mamy. jest tam sześć dni i wogole nie chodzi po mieszkaniu, nie rusza sie. cale dnie lezy w swoim posłaniu lub pod łóżkiem (w tym samym pokoju), nawet do jedzenie nie wybiega tak jak u nas, trzeba ja zachęcac, apetyt ma mniejszy niez kiedys. do kuwety chodzi tylko noca, w ciągu dnia wcale. co robic z tak bardzo zestresowanym kotem? ile moze to potrwac? jakie macie dosiwadczenia?

mama glaszcze ja, bierze ze soba do lozka, na kolana, Borowka czasem nawet siedzi na kolanach (ale i tak troche spieta) ale zdarza sie, ze ma taki strach w oczach, ze mamie zal jej ruszac i zostawia ja w jej pokoju, zeby sie nie bala jeszcze bardziej :(

u nas w domu zaczynala powoli wyluzowywac, chodzila po mieszkaniu, nawet szukala kontaktu, a u mamy calkowita apatia :( jak jej pomoc? ile dac jej czasu?
za tydzien pojade ja odwiedzic. moja mama bardzo sie o nia martwi i szkoda nam jej po prostu.. taka biedna zesteresowana kocina.. :( zaczynam sie zastanawiac, czy jak sie nie poprawi w ciagu najblizszych tygodni, to czy nie zabrac jej spowrotem do nas? poradźcie..
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Sob paź 07, 2006 11:56

może ktoś coś poradzi? bo Borówka nadal bardzo apatyczna :/
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Sob paź 07, 2006 15:12

kurcze ja sama nie wiem co ci doradzic bo nigdy takie problemu nie mialam ale moze zauwazy ktos kto mial juz taka sytuacje

wielkie kciuki za Borowke :ok: :ok: :ok:
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Pon paź 09, 2006 23:46

własnie rozmawiałam przez telefon z mama. Z Borówką fatalnie, coraz gorzej. przestała wogole wychodzić spod łóżka, nawet na jedzenie, je coraz mniej, z kuwety korzysta coraz rzadziej :(
próbuję ją glaskak, ale mówi, że kot ma taka panikę w oczach i tak strasznie się trzęsie i bije jej srece, że na pare dni dała jej spokój. nic nie pomogło..

to nie jest pierwsze zwierze mojej mamy, ale mama twierdzi, że tak zestresowanego zwierzaka jeszcze nie widziała :( najgorsze, ze stres nie mija, nie stoi w miejscu, tylko sie poglębia. podobno z dnia na dzień jest coraz gorzej :(

ja przeokropnie się martwie. dopiero w sobote z samego rana moge pojechac do mamy. jedyne co na razie mogę zrobić, to poradzić się Was tu na forum i pogadac z nasza panią wet, którą jutro odwiedzę w sprawie Borówki. mama chciala zabrać ją do weta u siebie w mieście, ale po pierwsze, nie ma serca stresować kota jeszcze bardziej, po drugie nie ufamy żadnemu z wetów w moim rodzinnym mieście.

zaczynamy z mamą rozważac powrót Borówki do nas.. mamie strasznie jest żal, bo już zdążyła ją pokochac, ale z drugiej nie może patrzec, jak kot świruje ze stresu...
ja boję sie, że kolejna przeprowadzka, mimo, że na stare smieci, to jednak będzie kolejne stresowanie.. z drugiej strony nie mam serca patrzeć jak marnieje u mamy.. tak bardzo sie o nia martwię :(

jestesmy w kropce.. co robic w takiej sytuacji? jeszcze czekac? jesli tak, to ile mozna czekac, zeby kota nie wykonczyć nerwowo, żeby nie skrzywdzić? czy może zabierać ją spowrotem?
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Wto paź 10, 2006 0:10

Może powinniście rozważyć podanie leków psychotropowych (amitriptylina, fluoksetyna, bioxetin itp.). Nie zaczna działać od razu ale być może pomogą kotu trochę się wyluzować. Mój Zenek brał fluoksetynę przez 5 miesięcy, bo potwornie się wylizywał. Nie był jednak tak zestresowany jak Borówka. Kot był wówczas bardzo wyluzowany (wet nie robił na nim wrażenia) ale zachowywał się normalnie. No moze mniej sie bawił. Niestety u niego leki znacznie zwolniły perystaltyke jelit i rozleniwiły pęcherz. U Borówki po jej kłopotach to pewnie nie jest wskazane ale nie jest powiedziane, że każdy kot reaguje tak samo (lekarka była zdziwiona taką reakcja jego organizmu). Porozmawiajcie z dobrym lekarzem. Może zacząć od bardzo łagodnych środków np. hydroxyzyna. Zenek też brał po to aby przestał się wylizywać (działa też podobno przeciwświądowo) ale nie zauważyłam wyraźnych efektów. Ale jak podać lek kotu, który ma gdzieś jedzenie?

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 10, 2006 9:24

Sylwko, dzieki za odpowiedź, ale szczerze mówiąc troche przestrasza mnie wizja podawania kotu psychotropów :roll: kotu, który u mnie w domu zachowywał się w miarę normalnie, z którym było coraz lepiej. do tego to dla niej kolejny stres, pakowanie w nia kolejnych tabletek, ona i tak bierze juz dwa razy dziennie inny lek na prawidlową pracę jelit.

bardzo się o nią martwię i caly czas zastanawiam się, co moglo ją aż tak zesteresowac? moja mame znała, u nas w domu tez troszkę miała stresu po przywiezieniu z Mazur, ale zdecydowanie nie aż tak..
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Wto paź 10, 2006 10:01

To może właśnie hydroxyzyna. To nie jest lek psychotropowy ale łagodny lek uspokajajacy. Lekarka zapewniała mnie, że jest bardzo bezpieczny i nie obciąża wątroby i można go brać przez dłuższy okres bez skutków ubocznych. Ja też miałam opory co do psychotropów ale wtedy to lekarz decydował a ja się temu podporządkowałam.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 10, 2006 10:06

dzis pojade do naszego weta i porozmawiam z nim, zobaczymy, co mi poradzi...

co do hydroksyzyny, to moze jest to jakies rozwiazanie, ale obawiam sie, ze podawanie kolejnego leku to dodatkowy stres dla i tak bardzo przestraszonego juz kota :/
chyba ze tak sie wyluzuje po tej hydroksyzynie, ze podawanie leku nie bedzie stresem ;)

zobaczymy, co wet powie

poza tym nie moge sie doczekac soboty, kiedy bede mogla ja wreszcie sama wizasc na rece, przytulic..
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot], Sillka i 77 gości