Ja juz piszę co i jak, bo wcześniej czasu nie miałam.
Maluchy od wczoraj u mnie. Narazie siedzą w lecznicy. Było juz za zimno na to, żeby spędzały noce w klatce na dworze. Mają do dyspozycji cały pokoik - tak z 16 metrów kwadratowych. Ich baza jest w ciągle otwartej klatce. Mają tam włożoną gąbkę powleczoną flanelką, na tym stoi gąbkowe łózeczko, w którym bobasy śpią. Śpią wywalone brzuszkami do góry, więc chyba są zadowolone. Odprawiają totalne szaleństwa z porozrzucanymi po całym pokoiku myszkami, piłeczkami i innymi ustrojstwami, za które bardzo dziękujemy cioci annskr (ciociu annskr, wędka z myszką wytrzymała tylko 1 noc

). Kiedy do nich wchodzę, to zwiewają do swojej bazy w klatce, ale kiedy wychodze, to zza drzwi słychac tylko biegania, szarpania myszek i dzwonienie piłeczek. Maluszki ładnie załatwiają się do kuwetki, wcinają Royala, popijają go wodą z mleczkiem dla kociąt i resztką sił zagryzają puszeczkowym żarciem Hillsa

Potem jak już pisałam pośpią wywalone kółkami do góry i jak już się zregenerują, to znowu zaczynają wariować i potem jeść i tak cały czas
Jak Nesia pojedzie do nowego domku, to maluchy przeprowadzają się do mojego mieszkania na końcowe ucywilizowanie
Fotki wkrótce