Schronisko poznańskie-znów to samo...odchodzą...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw paź 05, 2006 0:57

kimi1 pisze:Mysiu, dlaczego wzielas akurat dwa puchate kotki a te niepuchate zostaly w schronisku?


Może dlatego, że był już dla nich domek gdzieś tam....

w zasadzie nie ma się co obruszać, że ktoś wziął te puchate a zostawił niepuchate - przecież nie można dyskryminować kociąt za to, że są puchate (tak samo za to, że nie sa)...

W zasadzie ... dobrze że Mysia wzięła chociaż te ... popatrz - wchodzisz do schroniska/szpitaliku/kliniki i wybierasz: ten będzie żył ... tamten nie ... ooo tamten też ... ale pozostałe nie .... Mi aż się serce kraja na samą myśl. Ja nie byłbym w stanie dokonać takiego wyboru - i naprawdę kryteria na podstawie jakich dokonał się wybór kociąt nie są ważne :( A zależą tylko i wyłącznie od osoby która bierze kociaki.

Możliwe są dwie sytuacje - i żadna nie jest dobra/piekna/komfortowa - postaw się proszę w którejś z nich

1. Wchodzisz do schronu - tam dwadzieścia kociąt - musisz wybrać dwa lub trzy, bierzesz te najbardziej zabiedzone, reszta zostaje (w tym te zdrowsze, pulchniejsze, kudłate, mniej kudłate ) - za chwilę przychodzi panleuko i .... ratują się tylko te u ciebie

2. Wchodzisz do schronu - tam dwadzieścia kociąt - wybierasz 2 ładnych włochatych, pluszowych ... za chwilę przychodzi panleuko, te u ciebie mają szansę ... reszta nie.

Czym więc się kierować aby serce nie pękło ? dwudziestu kociąt nie weźmiesz bo cię nie stać - możesz dwa lub trzy. Czemu dyskryminować te ładniejsze i skazywać je na śmierć ? lub czemu te bardziej chore ?

Niestety nie ma tutaj żadnego prostego rozwiązania :(

po prostu - czasem bierze się te, które wyglądają lepiej/ładnie ... będą miały większe/szybsze szanse na adopcję, będzie można szybciej wziąć kolejne ... a czasem bierze się te bardziej chore aby im też dać szansę. Ale wg mnie nie powinno się w żadnym wypadku osądzać motywów osoby, która wzięła kociaki do adopcji ... dla niej wybór tych a nie tamtych to koszmar.

----------------

Do Mysi
A co u kociaków ??

wojwar

 
Posty: 400
Od: Pon kwi 24, 2006 14:48

Post » Czw paź 05, 2006 10:21

Kimi, dlaczego wzięłam akurat te puchate? Bo na dobrą sprawę nie powinnam była brać żadnych. O tych dwóch wiedziałam,że będą mialy domy, a jednocześnie,że każda godzina w schronisku naraża je na niebezpieczeństwo infekcji. Nie mam w tej chwili możliwości opieki nad kociętami przez dłuższy czas - te wzięłam właściwie tylko na kilkudniowe przechowanie, zresztą jeden z nich już od piątku jest w nowym domu, a czarna koteczka będzie u mnie dopóki nie będę pewna jej stanu zdrowia, bo nie mam zwyczaju oddawać do adopcji chorych kotów.
W zeszłym sezonie przez mój dom przewinęło się ok. 30 kociąt, głównie buraski i łaciatki, czyli najmniej "chodliwe". Te, które przeżyły (a w większości były to kociaki zupełnie niesamodzielne w chwili zabrania ze schroniska), znalazły dobre domy. Jednak moje możliwości, także psychiczne, w tym roku się wyczerpały. Dlatego brałam mniej kociąt, zaledwie kilka.
Natomiast zamieściłam tu kiedyś apel do Poznaniaków o domy tymczasowe dla kociąt ze schroniska - gdzie wtedy byłaś, Kimi?
O ile wiem, masz 16 lat - ja ponad dwa razy więcej, mam na głowie caly dom, bo większość roku spędzam sama, dwójkę dzieci, w tym jedno poważnie chore, swoje własne zwierzaki, schronisko, w którym jestem codziennie, fundację i związane z nią sprawy. Uważasz, że powinnam się czuć winna, że nie wzięłam dziesięciu kociąt?
Nota bene te szaraczki, które teraz odchodzą na "p", przyszły już po tym, jak wzięłam puchatki. Nie wezmę do siebie kotów chorych na panleukopenię, bo to oznacza zapowietrzenie mojego domu na kilka miesięcy i odbiera szansę tym zdrowym kociętom, które mogłyby do mnie trafić, właśnie po to, żeby nie zachorować.
Zresztą, dlaczego mam się przed Tobą tłumaczyć?

Nie wiem, jak w tej chwili wygląda sytuacja w szpitalu, bo na razie jestem w domu - będę wychodzila w ciągu pół godziny.
To, że w takich miejscach jak ten szpital (który nie zasługuje nawet na to miano, bo jest po prostu kawałkiem korytarza zastawionego klatkami) jest obecny niemal cały czas wirus panleukopenii, to niestety nic nowego - przecież wiecie bardzo dobrze, jaki jest żywotny - a wystarczy jeden chory kot, żeby reszta była zagrożona. Kto ma pomysł na "segregację" kociąt i oddzielanie zdrowych od chorych, oraz tych, które nie mają jeszcze objawów, a są już zarażone (o czym nikt na razie nie wie...), tak,żeby zachorowań było jak najmniej, to proszę o kontakt.
Bo jak na razie jedynym wyjściem jest system domów tymczasowych na zasadzie : trafia do schroniska kot bez objawów choroby, telefon do wolontariusza, który przyjeżdża jak najszybciej, a kociak nawet nie ogląda szpitala. Tyle,że do tego trzeba chętnych...a ich brak...

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 05, 2006 10:50

Myśle że duża role odegrałam ja bo po apelu kto wezmie te dwa byłam chetna i dla tego odrazu trafiły do Mysi.Ciesze sie że chociaz te dwa zostały uratowane .
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43978
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 05, 2006 13:50

Zresztą, dlaczego mam się przed Tobą tłumaczyć?


naprawdę Mysiu, nie trać na to czasu i nerwów...
www.agapeanimali.org

Jolek

 
Posty: 2144
Od: Śro gru 03, 2003 9:00
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 05, 2006 18:19

jezeli nie kazdy z domownikow chce miec 2 kota przez tydzien, dwa, trzy w swoim domu to juz ja na to nic nie poradze.


tylko, ze mi chodzilo o pozostale dwa kotki, ktore na zdjeciu widze razem z tymi puchatymi w klatce.

kimi1

 
Posty: 2575
Od: Śro lut 22, 2006 12:09
Lokalizacja:

Post » Czw paź 05, 2006 20:07

a ja pytam
co z tymi maluchmai
chorymi
tak mnie serce boli :cry:
zawsze jak slysze ze jakis kotek umiera
ale niestety nie zbawimy swiata
jak malo ludzi nam pomaga
a wierze ci Mysia
ze masz tyle na glowie
nie mozna w koncu tez dac sie zwariowac
masz racje
Iwona
Obrazek Obrazek

iwona72

 
Posty: 1340
Od: Pt gru 09, 2005 20:51
Lokalizacja: Świdnica/k.Wałbrzycha

Post » Czw paź 05, 2006 20:17

kimi1 pisze:jezeli nie kazdy z domownikow chce miec 2 kota przez tydzien, dwa, trzy w swoim domu to juz ja na to nic nie poradze.


tylko, ze mi chodzilo o pozostale dwa kotki, ktore na zdjeciu widze razem z tymi puchatymi w klatce.



Kimi, pozostałe dwa kotki: jeden poszedł do adopcji w mojej obecności, zresztą pisałam o tym w tym wątku, potem drugi. Tych mniej puchatych szaraczków było kilka, ale po kilku dniach ja już nie mam pewności, czy te, które widzę to te same, które widziałam parę dni temu - one są przekladane między klatkami, albo adoptowane od czasu do czasu, albo...po prostu umierają... Był w sąsiedniej klatce śliczny malutki pręgusek ze złamaną przednią łapką - wetka bardzo troskliwie się nim opiekowała. Jednego dnia zostawiła go w niezłej kondycji. Drugiego dnia o 7 rano znalazła go martwego. Panleukopenia w najgorszym wydaniu.

Wzięłam puchate, bo miały jechać do Dorci, potem jednak zmieniłam zdanie, bo jeden znalazł dom, a drugi był niewyraźny i uważałam,że podróź może mu zaszkodzić.
Gdybym miała możliwości, być może wzięłabym do siebie zupełnie inne kociaki, ale po prostu nie mogę - nie mogę w tej chwili pozwolić sobie ze wszelkich względów na przetrzymywanie w domu przez dłuższy czas dodatkowych zwierzaków.

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 05, 2006 20:34

Widzicie, tam nie jest tak,że nagle wybuchła epidemia - są takie okresy,że jest w miarę spokojnie, a potem nagle widzę jakiegoś kociaka wiszącego nad miską i już wiem,że znów "to" się uaktywniło. A potem - wiadomo - dwa czy trzy dni później kociak znika...albo sama widzę,że leży martwy w jakimś kąciku... Leczenie....dostają zastrzyki - antybiotyki, Catosal, jakieś witaminy, od paru dni Betaglukan, który im kupiłam...jednak to wszystko to tylko półśrodki... tam nie ma warunków ani możliwości,żeby każdemu z tych chorych maluszków robić kroplówki czy dokarmiać strzykawką... Próbowałam tak ratować (na miejscu,w szpitalu) przez kilka dni jednego kotka...nie udało się...


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 05, 2006 21:49

Bosz... Mysia jak ty to wytrzymujesz to ja nie wiem.

kimi1 - ja chyba śnię 8O A czy ty zrobiłaś cokolwiek aby pomóc któremukolwiek z tych malców? hm?
Radzę ci się na drugi raz zastanowić, zanim napiszesz głupoty.
Pozdrawiam
Paulina z Abi, Laylą, Halo i Teodorkiem.

paulinatob

 
Posty: 804
Od: Sob lip 15, 2006 10:57
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 05, 2006 22:00

paulinatob pisze:Bosz... Mysia jak ty to wytrzymujesz to ja nie wiem.

kimi1 - ja chyba śnię 8O A czy ty zrobiłaś cokolwiek aby pomóc któremukolwiek z tych malców? hm?
Radzę ci się na drugi raz zastanowić, zanim napiszesz głupoty.


Paulino, ja sama nie wiem...od czasu do czasu mam chwile słabości...na przykład ostatnio...ale przechodzą przez to chyba wszystkie osoby bywające w schroniskach...U mnie ostatnio jest to czynnik kocio-psio-ludzki....ciężko sobie z tym poradzić...

A Kimi...wiesz, Paulino..Kimi jest tylko o jakieś dwa lata starsza do mojej "osobistej" córki..."ma prawo" z pewnych rzeczy nie zdawać sobie jeszcze sprawy... Gdy się o tym pamięta, zaraz czyta się jej posty z większym dystansem.

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 05, 2006 23:34

boszee
jak patrze an te mordeczki w klatkach
i pomysle
ze zaraz ktoregos moze nie byc :cry:
bosze a ja nie moge pomoc
jestem bezsilna
no bo jak wam mozna pomoc?
leki czy domki
nie mam ani na jedno na na drugie
i tak boli serce
i Mysia
ja bym tak nie mogla jak ty
serce by mi peklo
czytajac rycze juz
a co dopiero jakby mi mialo umrzec kocie
nie moge
przezylam pare smierci kotkowi do dzis jak o tym pomysle rycze

wybacz... :cry:
Iwona
Obrazek Obrazek

iwona72

 
Posty: 1340
Od: Pt gru 09, 2005 20:51
Lokalizacja: Świdnica/k.Wałbrzycha

Post » Pt paź 06, 2006 0:33

Paulinotob, czy nie wystarcza osiedlowe koty?



co do schroniska - chyba miasto nie zamierza nic dac, no bo kogo to obchodzi, przeciez to tylko zwierzeta ...
posel Tomczak juz raz sie wypowiedzial (chyba w grudniu 2004), co najlepiej zrobic z kotami ...

kimi1

 
Posty: 2575
Od: Śro lut 22, 2006 12:09
Lokalizacja:

Post » Pt paź 06, 2006 11:04

kimi1 pisze:Paulinotob, czy nie wystarcza osiedlowe koty?



co do schroniska - chyba miasto nie zamierza nic dac, no bo kogo to obchodzi, przeciez to tylko zwierzeta ...
posel Tomczak juz raz sie wypowiedzial (chyba w grudniu 2004), co najlepiej zrobic z kotami ...


Miasto może i nie zamierza,ale ja zamierzam uświadomić Miastu,że lekceważąc ten problem łamie ustawę o ochronie zwierząt i rozporządzenie ministra rolnictwa dotyczące prowadzenia schronisk.

P.S. Jeśli wszystko będzie dobrze, czarna puchatka w połowie przyszłego tygodnia jedzie do nowego domu :-)

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt paź 06, 2006 11:54

kimi1 pisze:Paulinotob, czy nie wystarcza osiedlowe koty?


każdy pomaga (lub nie) na miarę swoich możliwości
jednemu "wystarczają" koty osiedlowe inny poświęca znacznie więcej ratując koty ze schroniska przed śmiercią i narażając siebie na wielkie stresy w momencie gdy mu się to nie udaje, szkoda że nie umiesz tego zobaczyc i docenić

Mysia - bardzo mnie cieszy ta adopcja, mała jest prześliczna i nie dziwię się, że ktos się w niej zakochał!
Pozdrawiam
Paulina z Abi, Laylą, Halo i Teodorkiem.

paulinatob

 
Posty: 804
Od: Sob lip 15, 2006 10:57
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: muza_51 i 13 gości