» Wto paź 03, 2006 9:08
Gattara, nie zawstydzaj mnie, do anioła to mi daleko.
Noc minęła spokojnie. Za to rano kota zrobiła straszną awanturę, że op 6 jeszcze nie dostała śniadania.
Niestety siusiu znowu wylądowało na posłaniu (nic nie chce schnąć, a mnie już brakuje posłanek).
Kupa była pod drzwiami (wczoraj wymienilam piasek na żwirek, pannie się nie spodobało), ale już prawie normalna.
Kota wrzeszczy, strzela baranki. I jak ja pójdę w czwartek do pracy? Zostawię ją na tyle godzin bez jedzenia?
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"