wojwar pisze:Klaudio - zadzwoń do jej matki i powiedz, że jej córka przyjechała po kota. Z tego co pisałaś, to jej matka niechętnie myśli o tym by kotkę znów przyjąć pod swój dach. Pisałaś też, że córka się jej boi? Więc zawiadom jej matkę ... i to na cito
Wiecie ja właśnie o tym rozwiązaniu najpoważniej myślę. Chwilkę po tym jak przyjechałam do domu dzwoniła do mnie Gina S. w celu uzgodnienia odbioru Grafisia, który najprawdododobniej jutro pojedzie do swojego domku. I wtedy na skrzynkę musiała się naciąć kobieta od Szazy. Oczywiście nie wyrażała się zbyt logicznie

Nagrała wiadomość, że była u mnie, że jeszcze będzie się próbowała skontaktować i że jakbym chciała oddzwonić to mam nie mówić o co chodzi, tylko poprosić od razu ją- Joannę. Jutro chyba zadzwonię i postaram się trafić na matkę, powiem że kota już oddałam do dobrego domku i że jej córka cały czas do mnie wydzwania i że była u mnie w Pruszczu. Może matka jakoś na nią wpłynie

Z drugiej strony wydaje się, że tej córce na kotce naprawdę zależy, tyle że ona nie jest w stanie zapewnić jej odpowiednich warunków (moim zdaniem oczywiście). Jeżeli ma problemy psychiczne to nie przyjmie tego do wiadomości, będzie chiciała kota odzyskać i już. Przy rozmowie zarówno z jedną jak i z drugą muszę trzymać się jednej wersji- kotki u mnie już nie ma. Wiecie ja już mam czarne myśli, ze ta kobieta będzie mnie śledzić czy coś

Mąż mówi że powinnam wysterylizować i oddać, ale powiedzcie sami, przecież ta kotka sama się tak nie odchudziła żeby jej żebra wystawały, ja nie potrafię jej oddać w takie warunki
Jak mi się ciężko zmobilizować, do wykonania tel do nich

poprostu się boję
Nie wiem czy jest sens mieszanie w to towarzystw prozwierzęcych, muszę pomyśleć. Chyba zacznę od wykonania tel do matki tej kobiety, ew jeśli ona sama odbierze to spróbuję z nią porozmawiać, zobaczymy
A koteczka w dobrym stanie to wciąż nie jest, wet powiedział, że dojdzie do siebie jak odstawi zupełnie młode. Teraz Szaza ma KK, chyba moje koty są nosicielami, każdy właściwie tymczasowy kot łapie
