2. Łezka vel Glutek -
Glucia adoptowała netowo ciocia Dzikus!!!!
Uroczo namolny kocur

Pan Łezka jest u nas od poczatku lipca, przez ponad miesiąc miał niebotyczny katar. Kocur juz jest po kastracji.
I tu się kończy mój opis, reszta bowiek okazała się nie adekwatna, jak stwierdziła Domino76 po osobistym poznaniu kocurka, a poniżej jej opis i osobiste wrażenia z obcowania z Łezką:
Łezka vel Glutek to moim zdaniem zupelnie nietrafione imiona dla tego kota, który ma posture ochroniarza klubu nocnego . Duzo bardziej pasuje do niego imie Molestor - oddaje wysmienicie charakter kocura... Molestor postawil sobie za cel zyciowy zdobyc swojego czlowieka, i robi co w jego mocy, by zwrocic na siebie ludzka uwage. Pomrukuje, pomiaukuje, swiergoli, ociera sie o co popadnie, zaczepia lapka przez krate, kiedy ktos przechodzi... A jak juz jakis czlowiek wejdzie do jego boksu, Molestor momentalnie pakuje mu sie na plecy i udeptuje je, ocierajac sie o wlosy i sliniac sie niemozliwie . Na lagodne, pieszczotliwe brzmienie glosu Molestor rozplywa sie z zachwytu, przewraca sie na grzbiet i ugniata co popadnie - powietrze (jesli lapki ma akurat w gorze), podloge, sciane... ociera lebkiem o podloge i patrzy w oczy maslanym wzrokiem.
Molestor jest zdesperowany, bo wie ze ma nieduze szanse. Jest bowiem kotem brzydkim, niemal tak brzydkim jak tylko kot jest w stanie byc. Sytuacji nie poprawia przypuszczenie, ze ma w rodzinie koty egzotyczne. Molestor ma masywna budowe, stosunkowo krotkie i grube lapki, szerokie bary i wielka, okragla glowe z nieco splaszczonym pyszczkiem. Do tego problemy z kanalikami lzowymi sprawily, ze na pysiu widnieja wie zolte smugi, biegnace od oczek wzdloz nosa. A jego futerko jest biale w czarne laty, wiec umaszczenie ma jak najbardziej pospolite.
Gdy go ujrzalam, moja pierwsza, spontaniczna mysla bylo: "Boze, co za brzydactwo!" Na dodatek nie omieszkalam tego Molesterowi powiedziec... Na co kocur zaskoczyl mnie tancem radosci i pomrukami szczescia, bo ktos wreszcie zwrocil na niego uwage..! Turlal sie po podlodze, nie odrywajac swojego spojrzenia od moich oczu, i byl najzwyczajniej w swiecie szczesliwy, bo CZLOWIEK mowil cos DO NIEGO... To jest kot, ktory potrzebuje swojego czlowieka jak powietrza, jak wody.
Wiecie, to byl jeden z bardziej wzruszajacych widokow w moim zyciu. Ten kot zasluguje na wlasny dom, na kolana, ktore by mogl z oddaniem ugniatac i slinic, na rece, ktore go poglaszcza i na serce, ktore pokocha go mimo jego brzydoty.
Bo w koncu najwazniejsze jest niewidoczne dla oczu, prawda..?
Gluś tydzień temu pojechał do podopolskich Mechnic do rodziny moich sąsiadów by tam osiąść na stałe

Wiem już, że i kot i rodzina są sobą zachwyceni. Niestety odzywają się Glutkowe schorzenia i wizyta u weta będzie pilnie potrzebna. Trzymajcie więc kciuki, by teraz po opuszczeniu schroniska, wystarczyło jedno, porządne przeleczenie tych wściekłych kocich katarów i by Glucio mógł się cieszyć dobrym zdrowiem i już zawsze szczęśliwym życiem
