Rosną napięcia na linii weci -ja
Przyznaję zaczynam kombinować, ale...
ja chcę jak najlepiej dla moich kotów.
sprawa pierwotniaki.
Moi weci mówili że enteramid je zabije i mam leczyć tylko te z biegunkami, reszty nie ma takiej potrzeby. I że wogóle każdy kot je ma i w sumie nie ma się czym aż tak martwić i przejmować.
Prosiłam o zrobienie badań kału, zapłaciłam 40 zł i nic nie wyszło.
Poczytałam, popytałam, pogadałam z innymi wetami, na forum podpowiedzieli ludzie, którzy leczyli koty z pierwotniakiem i opinie były zupełnie inne.
Po konsultacji z dwomi innymi weta przeleczyłam koty, bez wiedzy w sumie moich wetów.
Teraz kiedy Kurki dostaly biegunki, sama (po wcześniejszym rozeznaniu gdzie by jeszcze było jakieś lab), zaniosłam kał do badania. I wyszły te kokcydia. Koszt 10 zł. Nie wiem co o tym sądzić. Teraz chyba nawet nie będe mówiła że zamierzam Kurkom dać te same leki na pierwotniaka.
Kiedy Kurki dostały biegunki weci nawet nie zaproponowali badania kału, tylko podawanie lakcidu i naparu z borówki.
Test na białeczkę
Generalnie moi weci nie są zwolennikami testów. Chciałam żeby Mami miała ten test, doradzała mi to również Blue, dla dobra kotki i maluchów. Powiedzieli że jak się upre to sprowadzą test, koszt ok.100 zł. Zaczęłam szukac na własną rekę w Bielsku, ceny rózne od 80 zł do 110zł. Znalazłam jedną wetkę, która sprowadziała mi test za 55 zł+ 10 zł pobranie krwi. Dla mnie każdy grosz sie liczy.
Ale doszły do mnie niezbyt dobre opinie o tych wetkach, Carmella przez jakiś czas chodziła tam ze swoimi kotami, mówi że przy pobraniu krwi dosłownie jest rzeźnia

Więc kombinuje żeby zabrać test i pojechać do moich wetów, oni już kilka razy pobierali krew od moich kotów i nigdy nie było problemów. Poza tym Mami zna już tych wetów, nie chcę jej stresować jakiś horrorem przy pobraniu krwi.
Wymaz z oka.
Chciałam zrobić Rozumkom, żeby ostatecznie dowiedziec się co w tych oczach mają że tak sie im nadal troszkę ślimaczą. Uważali że też nie ma to większego sensu.
Mogę się oczywiscie wykłócać, ale mam dość juz patrzenia na mnie jak na rozhisteryzowaną osobę, która w dodatku nie ma wykształcenia weterynaryjnego, a udaje że się zna.
Ale jest net, inni weci, forum gdzie masa osób ma ogromną wiedzę. Pytam, czytam, chcę wiedzieć.
No i kasa.
Wiem że mam zniżki, kilka razy przechowali mi koty zupełnie za darmo, jestem bardzo za to wdzieczna, ale źle się czuje kiedy zawsze przy płaceniu jeden wet nie omieszka zrobić uwagi typu: niektórzy za przechowanie jednego psa więcej płacili, ależ ma Pani u nas zniźki, w ogóle na takich klientach jak Pani nie zarabiamy. Moze to ma być żart, ale mnie nie bawi i najzwyczajniej jest mi przykro. Tym bardziej ze często drzwi do gabinetu są otwarte i inni klienci słuchają.
A poza tym już kilka razy sprawdziałam ceny leków np. kiedyś unidox zapłaciłam u nich dwukrotnie drożej niż jakbym kupiła na receptę. Więc to chyba nie jest tak dokońca, ze prawie dopłacają do moich kotów.
No i źle się czuję przy takim kombinowaniu.
eh...