Gratuluję zakupu
U mnie wprowadzanie krytej kuwety trwało 3 dni - tak długo chyba raczej z powodu mojego przewrażliwienia.
Kissa nie korzysta ze żwirku, w poprzednim domu w "kuwecie" miała gazety. U mnie dostała żwirek i potraktowała go jako świetną zabawkę - a na zabawki się przecież nie siusia. Potrafiła przesiadywać przy kuwecie i grzebać w niej łapkami, ale każda proba wstawienia jej tam kończyła się paniczną ucieczką koty z łazienki. Dostała więc kuwetę bezpodłożową - płytki pojemnik z drenem, pod który wlewa się trochę wody. Na wierzchu troszkę podartego papieru. Jako że taka kuweta pachnie... hm... gorzej, niż żwirkowa, postanowiłam kupić krytą. Wybrałam taką, w ktorej mieści się dotychczasowa kuweta.
Po przyniesieniu jej do domu postawiłam na miejscu starej, a stara wylądowała wewnątrz. Początkowo chciałam wyjąć drzwiczki, żeby kicia nie bała się wchodzić, ale potem pomyślałam, że będę ją później musiała od nowa uczyć wchodzenia przez drzwiczki i... zostawiłam je.
Kicia nie chciała oczywiście wejść do środka, wstawiona tam uciakała natychmiast. I o dziwo, uciekając zawsze wiedziała, jak wyjść przez drzwiczki.
Pokrywa kuwety wylądowała więc w przedpokoju, a dno zostało razem ze starą. Pod pokrywę wkładałam w trakcie zabawy ulubione zabawki - kicia od razu pojęła, jak się do nich dostać przez drzwiczki. I od razu się wycwaniła - nie wchodziła cała, wkładała tylko przednie łapki i łepek i robiła się dłuuuuuuuga - sięgała na całą długość kuwety, a nogi zostawały bezpiecznie na zewnątrz. Wtedy zaczęłam wkładać zabawki na sznurku, ktory ciągnęłam z przeciwnej - ślepej strony kuwety. Po kilku takich "sesjach" pokrywa wylądowała spowrotem w łazience tuż obok dna ze starą kuwetą w środku. Kiedy "przyłapywałam" kicię w kuwecie (to nie było trudne - te sprawy Kissa zawsze lubi załatwiać w towarzystwie), nakrywałam kuwetę i kota musiała się sama wydostać.
Na trzeci dzień rano, kiedy wiedziałam, że Kissa będzie chciała siusiu, nakryłam kuwetę i czekałam obok. Kissa robiła kilka "podejść", nie mogła się zdecydować, ale w końcu natura przeważyła i... weszła.
Potem bałam się, że z "tym drugim" kicia nie będzie chciała wejść do kuwety. Czekałam więc jak głupia, co jakiś czas namawiając Kissę do wejścia. A ona była chyba mądrzejsza ode mnie - bo co jakiś czas właziła przy mnie do środka i przesiadywała tam, jakby chcąc mi pokazać, ze już się nie boi, tylko po prostu jej się teraz nie chce
Kiedy zrobiła tam już i "to drugie", odetchnęłam - i jest super. Tylko zapachy wewnątrz są mocno odurzające... Przy żwirku może mniej...
Trzeba często sprzątać i myć, ale jest OK
Myślę, że to dobry pomysł, że nasypałaś tam trochę używanego żwirku.
Jeśli masz czas, to radziłabym Ci nie stawiać 2 kuwet, raczej jedną, i pilnować, a przedtem "zapoznać" koty z wejściem, żeby przestały się bać.
Ja kupiłam kuwetę tuż przed weekendem
Powodzenia
