Milusia leży sobie spokojnie na łóżku jej Dużych, razem z dwoma psiakami. Ja i mama od dość długiego czasu przymierzałyśmy się do obcięcia jej pazurów, ale ponieważ kocica jest znana ze swojego dość gwałtownego charakteru, decyzję odkładałyśmy. W końcu stwierdziłam, że trzeba dokonać zamachu na broń Milusi, więc z łazienki mama wzięła obcinacz do paznokci i ręcznik (to drugie w celu ewentualnego obezwładnienia rozszalałej bestii).
Najwyraźniej trafiłyśmy na dobry moment, bo przy obcinaniu pazurów z tylnych łap, Milusia nawet nie drgnęła, przy przednich zaczęła chować łapki, ale ogólnie ani nie próbowała nas podrapać, ani nawet nie straszyła, że ugryzie. Zatem początkowo stresująca operacja poszła znakomicie, bez strat - sznytów - u Dużych (Milusia straciła ostre jak brzytwa końcówki pazurów). Normalnie szok
