No, to chyba albo Inka się starzeje, albo podmienili mi kota w chwili nieuwagi

Bo jedyne szaleństwo, jakie ona uskutecznia to gonienie własnego ogonka... Otóż, wymienię kilka istotnych faktów, świadczących o tym, że Ink jest ideałem.
1. Nie robi awantur o moje późne powroty do domu. Gdy wracam, cieszy się i od razu przystępuje do okazywania czułości.
2. Rozumie chwilowe problemy finansowe i nie robi wielkiej sprawy z faktu, że nagle przestała dostawać saszetki i musi wcinać suche żarcie. Bez mrugnięcia okiem - wcina.
3. Gdy mówię "Idziemy spać", ona już leży koło mnie i mruczy, gotowa do snu (bez względu na porę).
4. Na słowa "Chodź Ineczko", Ineczka przybiega radośnie i podstawia łepetynkę do głaskania.
5. Na słowa "Nie wolno" - patrzy i przestaje robić to, czego nie wolno (np. żuć kartkę ze sprawdzianem jakiegoś ucznia

)
6. O weterynarzu już wspominałam - zawsze, gdy wchodzę do gabinetu, uprzedzam, że może być ostro, a potem wet patrzy na mnie dziwnie, bo Inka pozwala robić ze sobą wszystko, co trzeba i nawet nie piśnie.
7. Przy obcinaniu pazurków - siedzi bez ruchu i czeka cierpliwie aż dokończę dzieła.
8. Nie drapie, nie gryzie - ani mnie, ani innych ludzi, ani też sprzętów w domu.
I wiele innych pomniejszych jeszcze rzeczy.
Tak, ten kot jest cudem, ideałem i w ogóle. I jest tak: ja kocham Ink, Ink (chyba) kocha mnie. Dobrze, że ze mną jest
To chyba po kontakcie z domem Igulcowym Inka jest taka fajna

Dobrą rękę masz Aguś do futrzaków!