Pozdrowienia z Berlina

))
Zostaje tu do konca miesiaca, wracam dopiero 1 pazdziernika. Codziennie wydzwaniam do domu, zeby sprawdzic, jak sie sprawuja moje kocurki. Podobno wszystko w porzadku
W czwartek moja mama wziela Rysiulka na kontrole oczka do weta. Oczko niestety jeszcze nie w pelni zdrowe, trzeba nadal wpuszczac kropelki, biedny moj Rysiaczek!
A ja tutaj w Berlinie tez mam kota

W mieszkaniu, w ktorym mieszkam, jest 2letnia kotka, ktorej wlascicielka wyjechala. Kocica jest biedna, bo nikt sie nia nie zajmuje, wyraznie sie nudzi, zaczepia wszystkich, bo chce sie bawic, a jest tylko odganiana. Zglosilam sie wiec na ochotnika do zajmowania sie kotem, daje jej jesc i probuje troche spacyfikowac, bo kocica bywa z tych nudow i samotnosci zlosliwa. Pierwszego i drugiego dnia troche sie rzucala, gryzla i drapala, i to zdecydowanie mocniej, niz moje kocurki w domu, niezle mnie pocharatala. Ale juz ja chyba ustawilam, dzis rano przyszla do mnie na kolanka, wtulila sie, zaczela lapkami ugniatac i pomrukiwac. Juz do mnie nie skacze z pazurami i zebami, daje sie glaskac i piescic za uszkiem i pod brodka. Fajna jest, szkoda mi jej, mysle, ze mialaby inny charakter, gdyby sie nia tu jak nalezy zajmowali. A ona np kuwete to miala z tydzien nie sprzatana, miski brudne, pazurki i siersc ma zaniedbana... biedna kocina. Dopieszcze ja troche, na ile bede mogla przez ten tydzien.
Musze konczyc, pozdrawiam Wszystkich berlinsko
