Taaaaaaak

, polepszył SOBIE warunki mieszkaniowe

. Zozek roznosi łazienkę, miauczy w niebogłosy, jak ktoś go zostawia. Najbardziej optymalna dla niego sytuacja, to mieć nas oboje na kibelku, podziwiających jego wyczyny, gonitwy, rozrzucanie piaseczku w kuwecie, gubienie piłeczek pod brodzikiem no i obowiązkowo skrobanie po najedzonym brzusiu lub grzbiecie. Kociak jest nie do poznania, jest śliczny, radosny i strasznie wdzięczny. Wczoraj miauczał przeraźliwie do północy, ponieważ nie chciał zostawać sam, dziś rano ponownie. Jeszcze tylko parę dni i dołączy do naszej kociej ferajny, która okazuje nim głebokie zinteresowanie. Diego i Kasia czatują przy drzwiach łazienki, skrobią, pomrukują zaciekawione. Perła posykuje, ponieważ jej zwariowane "człowieki" przyprowadziły kolejnego kociego acymonka, a ona "biedna" zdążyła dopiero, co "opanować" dotychczasowe przedszkole (przynajmniej tak jej się wydaje, choć moim zdaniem Diego uważa inaczej, niemiłosiernie ją zaczepia)

.