Mam kolejne zmartwienie

. Szarotka nie podobała mi się już w lipcu, była jakaś niewyraźna. Kładłam to trochę na karb upałów, ale zrobiłam na wszelki wypadek badania krwi. Wyniki nerkowe, o które u niej z powodu torbielowatości najbardziej się martwię wyszły bardzo dobrze. Podobnie wątrobowe. Natomiast morfologii nie dało się zrobić bo powstał skrzep. Ponieważ pobieranie krwi u Szrotki to operacja trudna, bardzo stresująca i ją, i mnie (mała broni się i walczy jak lew), nie powtórzyłam pobierania. W międzyczasie upały minęły i wydawało się, że jest lepiej. Potem trochę wszystko zaniedbałam, bo miałam inne poważne problemy (mama), a nic specjalnie nie działo się. Teraz od paru dni Szarotka zaczęła mniej jeść, jakby taka bardziej osowiała się stała. Dzisiaj jest to dość wyraźne. Prawie nie interesuje się jedzeniem. Wieczorem wypiła tylko troszkę mleczka (bardzo lubi, sensacji po nim nie ma, więc chciałam dać jej coś, co zechce). Poza tym oblizuje się dużo, tak jakby chciała chwilami wymiotować (ale nie wymiotuje), a może to kaszel, nie wiem. Martwię się o nią. Szarotka miała kryształy. Była jakiś czas na Urinary (wiem, lepsza Eukanuba, ale jakoś Urinary tu prościej dostać), ale potem zaczęła jeść normalnie. Nie robiłam jej dawno badań. Ale czy to może być od kryształów? Mała sika jak zwykle (tzn. w różne dziwne miejsca, ale tak jest zawsze). Chociaż jak teraz to piszę, to uświadomiłam sobie, że dzisiaj czułam jakby ostrzejszy zapach jej siuśków. W poniedziałek postaram się, żeby nasiusiała do pustej kuwety i zaniosę do badania. Ale nie wiem, czy jutro iść z nią na jakiś pzypadkowy dyżur, czy odpuścić narazie i zobaczyć co z badań moczu wyniknie. Nasz wet tu w pobliżu niestety dopiero w środę

. No chyba, żeby się coś działo i pojadę w poniedziałek do odległej lecznicy.
Teraz śpi. Wogóle bardzo dużo śpi.