Dongi+Zenek+Kasia - Guz na żuchwie - koniec paniki :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 07, 2006 23:01

Szylkret raczej nie. Jest czekoladowa i ma jaśniejszy (jakby beżowo-szary choć to zależy od światła) podsierstek. Dłuższe włosy są niemal czarne. Ma prążki i kropki. W uszach ma po kilka białych włosów. Myślę, że nie będzie czarna choć czytałam na forum, że takie kocinki lubią ciemnieć (jak do tej pory jaśnieje). Jaka by nie była to i tak będzie śliczna.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 07, 2006 23:03

Sylwka pisze:Jaka by nie była to i tak będzie śliczna.


Nooo.... :lol:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw wrz 07, 2006 23:13

Zapomniałam dodać, że Dongi czasem wariuje jak kociątko. Limituję jej zabawę kulką z kocimiętki, bo potem maltretuje maluchy :wink:. Kicia jest bardzo łagodna i nie sądziłam, że będzie tak prosta w obsłudze (tylko wybrzydza przy jedzeniu ale to przecież kocia cecha). Można z nią zrobić prawie wszystko bez protestów (no może poza myciem łap a po antybiotyku trochę kuwetowo bywało nieciekawie). Czyszczenie uszu to pestka a początkowo reagowała potwornym krzykiem. Wkurza mnie trochę zakopywaniem żarcia, bo mi przestawia miski w stołówce no ale jakieś wady musi mieć :lol:. Najgorsze, że już wszystkie maluchy tak robią (no ryśka do niezłej szkoły oddałaś chłopaków). No cóż chyba się nie przyznam przyszłym właścicielom, bo to poważna kocia wada :wink: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 08, 2006 9:25

To nie kocia wada, tylko kocia zapobiegliwość. :lol:
"Niech będzie na później".

A masz już chętnych na maluchy?
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt wrz 08, 2006 11:22

Kreska idzie do mojej siostry. Kropkę chciałabym oddać w dwupaku z Kreską i pracuję nad tym. Jak nie to znajdę domek (mam jakieś nieśmiałe domki na oku) albo zaznajomię ją z Zenkiem :wink: (chciałabym drugiego kota :cry: ale Zenek protestuje). Chłopcom domów będzie szukać Ryśka, bo oni nie moi są, choć chyba się poryczę jak ich będę oddawać. Na Dongi ciągle czeka wiejski domek zakocony częściowo Mirkiem. Nie wiem jednak czy nie szkoda jej na wieś, bo to taki miły, towarzyski kot. Wiem jednak, że tam też byłaby kotem domowym i nikt nie wyganiałby jej z domu jeśli sama by tego nie chciała. Miałaby zapewniona pełną miskę, kuwete i ciepło. Oni chcieli kota kanapowego a Mirek jest na to jeszcze za młody, ma za dużo energii i nie wie co to mysza. Dongi teraz ma sporo zajęć przy małych ale coraz częściej wygląda tęsknie przez okna i balkon. Jeszcze mamy troche czasu do namysłu, bo dzieciaki nieodchowane, szczepienie i sterylizacja w planach.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto wrz 12, 2006 21:29

Dzisiaj kilka fotek balkonowych (i parę domowych). Dostały pod łapki śpiwór niestety przeżył tylko jeden dzień, bo dwie kocie dziewuchy dosłownie go olały :twisted:. Już nie mam nerwów. W sobotę obudziłam się, bo mi było mokro 8O. Przypuszczam, że Kropka (ona robi największe sio) nalała tak, że przesiąkło przez kołdrę i nawet prześcieradło było mokre. Nie chce im się w nocy biegać do kuwetki. Teraz całe towarzystwo w nocy śpi w przedpokoju. Przez ten balkon chłopcy są cali brudni (balkonu nie ma co myć, bo w Krakowie zaraz jest taki sam). Codziennie szoruję im mordki. Do tego tak się piorą, że nosy i buzie są podrapane. Kenzo ma tyle głupich pomysłów, ze przestaje za nim nadążać. Dzisiaj tak rozrabiał, że miałam ochotę wyrzucić go przez okno :wink:. Ale ktoś będzie miał z nim zabawę. Poza tym tak jak Bosiątko jest słodki, mruczący i milutki. Siusiak (napletek) wygląda naprawde nieźle choć sporo się różni od normalnego. Myślę, że jeszcze przez jakiś czas trzeba będzie mieć go pod kontrolą. Dzisiaj pierwszy raz Kropka zamruczała jak ją pogłaskałam. Trwało to wprawdzie jakieś 3 sekundy ale byłam wniebowzięta. Kreska za to nie boi się odkurzacza 8O. Całe towarzystwo zwiewa za łóżko a ona wyluzowana leży na podłodze. Zadziwia mnie ten mały cudak.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek
Wielka pijawka:
Obrazek Obrazek

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto wrz 12, 2006 21:39

Sylwia, jakie to ju.ż wielkie kociska 8O :)
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18770
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto wrz 12, 2006 21:52

PRZECUDNE fotki! :love: Sylwka, masz świetną ręke do kotów 8) :D
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob wrz 16, 2006 21:42

Zamorduję Kenzo. Ryśka wybacz. Normalnie nie panuje nad tym kotem. Staram się wszystko przewidzieć, ale coraz częściej brakuje mi wyobraźni. On jest dosłownie wszędzie. Kuchnia jest ciągle zamknięta, bo za dużo tam "zabawek". Wydzierałam go już kilka razy zza lodówki aż sobie poparzyłam ręce. Oczywiście zatkałam wejście za lodówkę, ale z pierwszą wersją ograniczenia dostępu sobie poradził. Teraz jest zapora nie do przejścia (tak mi się pewnie tylko wydaje). Ktoś dzisiaj zapomniał zamknąć klapki od kibelka. Pilnuję tego bardzo odkąd Kenzo zwiedza namiętnie łazienkę (jego brudne łapki - inne koty tam nie wchodzą - są codziennie odbijane wokół wanny i w wannie). Jak łatwo się domyślić Kenzo wpadł do kibelka. Nie wiedziałabym o tym, bo nie wydał z siebie głosu, ale wparował do pokoju z kompletnie mokrą tylną częścią ciała. Głowa była sucha, więc chyba szybko z kibelka wyskoczył. Zawału dostanę. Wytarłam, przemyłam siusiaka, wysuszyłam suszarką i jest jak nowy. To taki rozszalały rozpieszczony synuś. Kiedyś będzie z niego piękny, miziasty kocur ale teraz to diabeł wcielony, choć często się do mnie tuli i mruczy. Tak naprawdę bardzo go lubię i martwię się, że mogę czegoś nie przewidzieć. Nie darowałabym sobie gdyby mu się coś stało.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 16, 2006 22:07

:strach: :strach: dobrze, że skończyło sie na zmoczeniu dupeczki. Kibelki to przekleństwo przy kociakach, wiem coś o tym.


Odpiszę jutro na maila, nie było mnie dwa dni w Krakowie.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie wrz 17, 2006 1:16

Pocieszyło mnie to cudne spojrzenie Dongi, na zdjęciu z Pijawą.

Bardzo tego potrzebowałam.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro wrz 20, 2006 9:56

Czy coś nowego wymyślił Mały Klopowicz? :lol:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro wrz 20, 2006 10:32

Wspólnie wymyśliły toaletę w szufladzie biurka :twisted: . Mogły wejść do szuflady od tyłu. Na szczęście nic bardzo ważnego tam nie było, bo Krzysiek wrzucał tam paragony i wydruki z bankomatu. Były za to kupale i siku - masakra. Krzysiek spędził wczoraj kawał czasu wybierając z tego mokrego bagna te paragony, które są mu niezbędne (np. za nowe narty). Już nie można wejść do szuflady, bo zakleiłam tył kartonem. Ostatnio towarzystwo uwielbia przesiadywać w wannie (właśnie tam siedzą i gapią się w kapiąca wodę). Zapoczątkował to oczywiście Kenzo. Wczoraj rano wyjęłam z wanny przemoczoną Kreskę (nie mogła wyjść bo miała śliskie łapki). Była już lekko zmarznięta aż biedna dostała czkawki. Generalnie na brak rozrywki nie mam co narzekać. Posiałam im trawę. Niestety któregoś ranka znalazłam obok pojemniczków kupkę bezczelnie wydartych kiełków. Jestem pewna, że to Kenzo, bo go tam widziałam, ale jako że było rano i nie miałam jeszcze uzbrojonych oczu takie subtelne szczegóły mi umknęły. Sporo ziarenek zostało i nie dostaną ich w zasięg łapek zanim trawa nie wyrośnie. Fajnie jest. Wczoraj byłam niestety u weta z Zenkiem, bo jego alergia (pewnie raczej jakaś choroba autoagresywna) niepokojaco się rozwija. Dowiedziałam się, że lekarki szukają mamki dla trzech malutkich kociaków. Niestety Dongi już by się raczej nie dała nabrać i nie opiekowałaby się maluchami jak należy a ja nie mam jak masować, dokarmiać itd. Zresztą nie mogłabym ich zabrać póki mam całe towarzystwo. No i chyba wylądowałabym ze wszystkimi kotami na ulicy :evil:. Jeśli nic się nie wydarzy (Kreska po wczorajszym moczeniu jest jakby lekko przytłumiona i nie wiem czy coś się nie wykluje - mnie też coś bierze, bo jakiś wirus "gardłowy" atakuje) to w czwartek lub piatek jedziemy na szczepienie. Ale będzie płaczu - cała piątka dostanie za swoje :wink: .

edit: Właśnie mi Kenzo wyłączył komputer :evil:. Zrobił to zaraz po skosztowaniu mojej kawy. Nie smakowała mu wyraźnie. Za to Kropka wylizała mi kubek. Kenzo wydaje z siebie dziwne ćwierkające dźwięki jakbym miała ufoludka - chodzi i ćwierka. Dzisiaj pierwszy raz coś takiego słyszę. Jeszcze mi się przypomniało, że Kenzo warczy na rodzeństwo przy misce a Kropka paca łapą jak jej się ktoś inny pcha do jedzenia.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro wrz 20, 2006 11:31

Oj, nie nudzisz się...

Zwykle miałam pojedyncze kociaki na tymczasie, ale już dwie Rude Siostry dały mi do wiwatu niekiedy. Jednak czwórka to jak widać zupełnie inna bajka.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro wrz 20, 2006 20:53

Przyniosłam im trawy. Dongi była zachwycona. Wcinała jak krowa. Dzieciaki niezbyt wiedziały do czego to zielone ale już wiedzą. Kocica ze szczęściem na mordce wyłożyła się w trawie i morduje dzieciaki. Chyba jednak tęskni za wolnością. Oby tylko nie "oddały" mi tej trawy z nawiązką.
edit: Kita (tak mówię często na Dongi) ześwirowała. Lata po mieszkaniu z napuszonym ogonem. Za chwilę będziemy mieć trawę wszędzie. Szkoda, że nie umie chodzić w szelkach (skończyło się pełzaniem), bo poszłabym z nią na spacer.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Kankan i 21 gości