Sporo wieści od ostatniego postu
Po 1:
Garfield w tym miesiącu skończył/skończy rok (w książeczce ma wpisane 15 lipca, ale oni zawsze wpisują tak w połowie miesiąca), no w każdym razie mamy roczek
Czy kot w tym wieku jeszcze rosnie? Bo ja mam cały czas wrażenie, że Garf nie osiągął jeszcze swoich prawdziwych rozmiarów
Po2:
Koty na początku mesiąca pojechały nad morze (miałam wtedy przez ponad tydzień maluchy w domku tymcz.) Po tym czasie pojechałam do swoich futer i poprostu stanęłam jak wryta. Garf olbrzymi (karczycho takie jak u pakerów

). Idę do pokoju, gdzie Fredzia spędza większość czasu, i co widzę... Moje maleństwo już nie jest maleństwem (czy tak się przestawił mi obraz kota przez te 4 szkraby co miałam u siebie?). Do tego serce mi pękło jak okazało się, że mój aniołeczek się mnie boi

, przecież nie widziałyśmy się niecałe 2 tygodnie. Czy mogła mnie zapomnieć? To pytanie kołatało mi się po głowie do nocy. Fredzie praktycznie siła przytuliłam, ale zaraz się wyrwała. W nocy przyszło ukojenie. Fredka podeszła, zaczęła mruczeć, ocierać się. Niestety następnego dnia znowu było to samo- ucieczki za łożko i tyle. Minęły chyba z 4 dni jak Fredzinka zaczęła podchodzić i ocierać się mi o nogi (ale to tylko w czasie karmienia). I wicie co???
Po powrocie do Wawy moje kochanie się zmieniło. Zaraz po wyjściu z transportera władowała mi się na kolana. Obtraktorzyła i obbarankowała mnie całą. Byłam w 7 niebie. Czy to obce miejsce (ostatecznie nie tak wcale obce), czy to może wyczuwalny zapach maluchów tak spłoszył Fredzię nie wiem, za to wiem jedno... Odzyskałam swoją maleńką po powrocie do Wawy
Pojawił się też problem z oczkiem u Fredki, ale zanim dojechaliśmy do Wawy do weta (przy przecieraniu świetlikiem) minął. Teraz koty są zdrowe (a nasze kieszenie cieńsze o kilka.... zł po złożeniu zamówienia na karmę). Jak skończy nam się kolejny worek puriny to robimy badania moczu Garfa na te nieszczęsne kryształy. Zobaczymy co wyjdzie. Fakt faktem Garf raz załatwił nam pościel (ale chyba spowodowało to niesprzątnięcie kuwety, dopiero wróciliśmy do domu, zastaliśmy kuwetę pełną. Garf się zabierał do siku, coś mu nie pasowało i w trakcie sprzątania zlał się na pościel). Od tej pory nie było takiego incydentu. Poczekamy do badania.
Pozdrawiamy wszystkie ciocie a szczególnie ciocię Dyzio
