A więc wszystko po kolei.
Buraski zostały złapane w poprzedni piątek. Zostały już odrobaczone i odpchlone, dziś jest ostatni dzień antybiotyku. Koteczka dostaje ponadto żel do oczka trzy razy dziennie.
Czują się chyba coraz lepiej, już prawie nie kichają.
Kuwetkują bardzo ładnie, choć chyba kilka razy zdarzyło im nasikać na posłanka. No i w transporterku, ze stresu, również... Ale poza tym jest dobrze, rozumieją mniej więcej do czego służy kuwetka.
Jedza coraz więcej, ale chudziutkie są nadal. Dostają royala dla kociat (od annskr

) i puszeczki Kokra (rónież od annskr ).
Ważą koło 2 kg każde, więc jadąc do weta muszę się trochę nadźwigać.
Koteczka jest z charakteru bardzo łagodna, boi się ludzi, ale absolutnie nie jest agresywna. Można ją głaskać, nosić na rękach, drapać po brzuszku - pozwala sobie niemal na wszystko. No i mruczy przy mizianiu.

Ma mniej więcej 2,5 miesięca, jest pręgowana, ale nieco jaśniejsza od kocurka. Ma zaćmę na jednym oczku i to już jej niestety zostanie, choć pewnie będzie widoczne w mniejszym stopniu.
Kocurek - waleczny dzikus. U niego gorzej z oswajaniem. Prycha, prycha i prycha, choć gryźć, ani bić mnie łapką nie próbuje. Energiczny i odważny.
I bardzo przystojny do tego.

Jest już zdrowy, a trzecia powieka właściwie nie jest już u niego widoczna.
Narazie mogę go głaskać po nosku, główce i za uszkami. Pod bródką i na brzuszku - nie pozwala. Ma ok. 3 miesiące.
Oba maluchy pilnie szukają dobrego domku, wątek na kociarni założe, kiedy brat zrobi im lepsze zdjęcia.
I korzystając z okazji - bardzo chatti13 za pomoc w podaniu maluchom antybiotyku pewnego pięknego dnia oraz wsparcie psychiczne.
