DZIĘKI DZIEWCZYNY!!!!! za odpowiedź i w ogóle
Już mamy 100% -ową diagnozę: Microsporum Canis
(czemu nie jestem zaskoczona?

)
Niestety wizyta u dermatologa dopiero jutro, narazie rzeczywiście smaruję tym clotrimazolem, bo nic w domu nie mam, a Imaverol się szybko skończył

. Bo kotom podbierałam. Ale dziś - do weta, to uzupełnię zapasy...
Od wczoraj leję na siebie ocet, który miał być na jesienne marynaty, protexu w ogóle używaliśmy, a cholera nie pomógł...Może to mydło chirurgiczne kupię, miałam takie przy umierającym psie, ale zapomniałam jak się zwało.
Ja mam tych zmian dużo, ale boję się o dziecko. Coś ma podejrzanego, a ośmiolatkowi nic nie dadzą do łykania. Tylko miejscowo.
Narazie wygląda to tak: czerwona otoczka, a dookoła niej bledsza, niż normalna, skóra. Skóra jakby "posiekana", pomarszczona.
U Juniora tylko zaczerwienienie. Ale nie daj Boże i to.
W ogóle

jestem, bo sprzątam, piorę w ace, w domestosie, (przecież najpierw ta isospora do wytłuczenia była), cały dzień odkażam piorę kocie szmatki, podłogi, kuweta...co jest? Dlaczego? Żebym jeszcze nic nie robiła, to rozumiem...a tak?