no i jestesmy
Olek to Aniol...nie miauknal ni razu...
w samochodzie grzecznie spal...
na lotnisku tez przebrnelismy...przez formalnosci...
torba z olkiem wazyla 3.5 kg...
dostalam podwoje miejsce, tak aby Olek w torbie mogl sobie kolo mnie lezec...A torba caly czas byla otwarta (aaa, torba..to taka torba kontenerek..specjalna do przewozu zwierzat....)
smakowal mu twarozek z kanapki lufthansy...zlizany z palca....
A po 20-ej dojechalismy do pustego domku...
I Olek od razu zrobil to na co czekalam, czyli siusiu do kuwetki...
No bardzo grzeczny kotek...
a teraz, juz po jedzeniu...(wszamal pol saszetki animody dla seniorow) lezy mi na kolanakch...Aniolek...
Oli jeszcze nie poznal, bo Ola jest na wakacjach u Macka w Moguncji...
pisze na wakacjach, bo wolno jej tam wszystko...i jest rozpuszczana jak dziadowski bicz...
A poza tym zdradza mnie.....bo w skoczyla MAckowi na lozko i tuptala, czego nigdy nie zrobila tutaj...
W przyszly piatek nastapi spotkanie parky Ola i Olek...
a tetraz idziemy oboje spac, bo dniu pelnym wrazenie...
Kontakt raczej przez e-mail lub komorki.