Ale mieliśmy noc. Zlikwidowałam kocią zagrodę i cała piątka spała ze mną. Fajnie było, bo to takie małe mruczaki. Dongi od razu pakuje się na człowieka no i niestety długo z nią na sobie nie da się wytrzymać. Nad ranem galopowało po mnie 16 małych łapek a obok asystowała im dźwiękowo kocica - bajka po prostu

. Rano było przeciąganie się i mruczenie. Boss czyścił kotom uszy i mordki (on jest niesamowity - wymyje siebie a potem zabiera się za inne mordki - mi też się trochę dostało). Zazdroszczę jego przyszłemu właścicielowi, bo to będzie przytulasty piękny kot. Niestety rano w kuwetce nie znalazłam siuśków. Nie chcę myśleć gdzie towarzystwo załatwiało się w nocy

. Wolę nie szukać, bo i tak już wyschło.
Potem jak każdego ranka było mycie kenzowego siusiaka. Troszkę mu to znieczulam zanim zabiorę się za tortury. Muszę za każdym razem wysuwać mu siusiaka a nie jest to proste jak dookoła jest gojąca się ranka. Jest już jednak dużo lepiej. Krótko mówiąc odmaczamy, masujemy, suszymy i tak w kółko. Towarzystwo czuje się dobrze tylko jedzeniowo strajkuje. Nauczyłam je wcinać mięsko i teraz są bardzo oporne jesli chodzi o jedzenie chrupek (mama również). Głodem ich nie wezmę, bo się dossą do Dongi i brzuchy będa pełne

.
Wczoraj zważyłam mojego Zenka. Na urlopie przytył 30 dkg. Ja się zastrzelę. Tyle odchudzania na darmo. Wygląda jak grube monstrum a nie kot a do tego jest totalnie wylizany. Pojechał wczoraj na wycieczke na wieś do Mirka. Może się troche rozrusza. Nie pisałam bardzo dawno o Mirku. Kicio zaaklimatyzował się na wsi wspaniale. Do tego stopnia, że terroryzuje tam wszystkich. Kwiatki musiały zostać pochowane. Kicio już zwiedza swoje włości. Szczególnie stodoła przypadła mu do gustu. Łazi po drzewach, wykopuje kwiatki na klombach i po prostu zachowuje się jak młody szczęśliwy kot. Niestety nie wie co się robi z myszami. Na dźwięk imienia i brzęk misek przybiega (to galop jest) prosto do domu gdzie nadal śpi, ma kuwetkę i zabawki. Wstawie fotki ale są trochę za ciemne (to nie ja pstrykałam) a że Mirek czarny to niezbyt dobrze go widać.

