Dongi+Zenek+Kasia - Guz na żuchwie - koniec paniki :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 29, 2006 16:06

Mieszkanie mieszkaniem, ja bym szybko sponsora szukała :wink:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto sie 29, 2006 19:30

Oj to prawda. Z torbami mnie puszczą.
Nie wytrzymałam i zabrałam Dongi do lekarza. No i niestety wróciła choroba gardła - krtani. W płucach i oskrzelach OK, gardło też nie wygląda bardzo źle ale węzły chłonne ma bardzo powiększone. Kicia skrzeczy potwornie. Tamten antybiotyk był za słaby. Teraz dostała Enroxil (maluchy już mniej ssą więc nie powinno być źle) i Biostyminę dla podwyższenia odporności. To może być jakiś wirus i możliwe, że przynieśli go chłopcy (oj ci mężczyźni). Do tego przez to, że odmawiała jedzenia suchych chrupek (nauczyła się tak jak bolało gardło) zaczął się jej odkładać kamień na zębach trzonowych i od razu dziąsła są zaczerwienione. Zęby wyczyściłam - ona cierpliwością przypomina mojego Zenka - dzielna kota. Antybiotyk powinien i to złagodzić i może zacznie jeść wszystko. Kenzo przechodzi sam siebie. Ten kot jest absolutnie niezniszczalny - jak dziecko z ADHD. Siusiak musi go chociaż troche boleć a on nic sobie z tego nie robi i wszędzie go pełno. Upilnować go naprawde trudno a nie mogę mu zabronić biegać i zamknąć w transporterze, bo się zapłacze a ja razem z nim. Zrobiłam dzisiaj apteczne zapasy, bo Kenzo nie może siusiać w żwirek więc kupiłam podkłady higieniczne i ligninę. Mam mu też przemywać siusiaka Tantum rosa. Wszelkie zabiegi znosi niemal dzielnie ale coraz częściej zwiewa przede mną - nie dziwię mu się. Nie ma z nimi chwili spokoju. Jak dobrze, że nie mogę znaleźć pracy :wink: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 29, 2006 19:37

Sylwka pisze: Jak dobrze, że nie mogę znaleźć pracy :wink: .



Zabijasz mnie, Sylwka... 8) Dzielna dziewczyna z Ciebie... :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw sie 31, 2006 11:02

Sylwka pisze: Jak dobrze, że nie mogę znaleźć pracy :wink: .


:mrgreen:
Tez tak mam. :lol:

I chyba będę miała podobne doświadczenia siusiakowe. :roll:
Miciułkowy Białas [u mnie na tymczasie] ma problemy z siusianiem, a skórkę wokół otworka opuchniętą... Brzmi znajomo?
Ale jego nikt nie ciągnął...


Dongi - zdrowiej. Sylwia, masz chwilkę spokoju od jej gadania. :wink:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw sie 31, 2006 13:53

Agn pisze:I chyba będę miała podobne doświadczenia siusiakowe. :roll:
Miciułkowy Białas [u mnie na tymczasie] ma problemy z siusianiem, a skórkę wokół otworka opuchniętą... Brzmi znajomo?
Ale jego nikt nie ciągnął...

Oj bardzo znajomo. Kenzo od początku u mnie miał opuchniety napletek. Myśle, że już wtedy nie odsikiwał się do końca a mocz zbierał się pod napletkiem. Sprawdzaj Agn czy tak nie jest, bo jeśli mocz będzie zalegał to tylko pogorszy sprawę (ja delikatnie masowałam uciskając napletek i wtedy wypływały siuśki po kropelce). Boss swoimi zębami tylko pogorszył sytuację, bo zrobił rankę w samym otworku. Myślę, że nawet bez tego skończyłoby się zabiegiem, bo według lekarek wyglądało to na wadę wrodzoną. Nie mam niestety fotki zrobionej przed zabiegiem. Teraz płuczę rankę Tantum rosa. Może Białasowi należałoby robić jakieś płukanki wewnątrz napletka - ja teraz mam mały wenflonik na strzykawce i wtłaczam w rankę płyn przez rureczkę. Niestety ten rozcięty napletek (jest w nim wycięty klinowaty fragment tkanki) chce się zrosnąć a nie powinien i muszę kilka razy dziennie rozchylać brzegi ranki, płukać i wysuwać siusiaka na wierzch. Wycierpi się ten mały kotek bardzo ale nie mam wyjścia. Już wygląda nie tak źle i przede wszystkim mały siusia sam i mocz nie zalega w pęcherzu ani pod napletkiem. Agn czy da się wyprowadzić prącie na zewnątrz, bo jeśli nie to może to podobna wada (nie miał zwężonej cewki a jedynie problem z opuchniętym napletkiem i za małym w nim otworkiem)? Doczytałam, że Białas waży 45 dkg to mniej więcej tyle ile ważył Kenzo jak pierwszy raz wylądowaliśmy z siusiakiem u weta. Miał 50 dkg gdy pierwszy raz był uśpiony i lekarki próbowały włożyć cewnik (teraz przekroczył 70 dkg). Kenzo tak jak Białas był najmniejszy z miotu ale jest bardzo rozgarniety i wszystko robi pierwszy (nie tylko te dobre rzeczy). Oj trzymamy kciuki za Białasa ale to chyba nie w tym wątku :wink: .
A Dongi już gada bez problemów. Tym razem nie zamilkła jak ostatnio a jedynie głos jej się zmienił na niski (gadała jak mój Zenek) i chrypliwy.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 01, 2006 10:49

Ale mieliśmy noc. Zlikwidowałam kocią zagrodę i cała piątka spała ze mną. Fajnie było, bo to takie małe mruczaki. Dongi od razu pakuje się na człowieka no i niestety długo z nią na sobie nie da się wytrzymać. Nad ranem galopowało po mnie 16 małych łapek a obok asystowała im dźwiękowo kocica - bajka po prostu :twisted: . Rano było przeciąganie się i mruczenie. Boss czyścił kotom uszy i mordki (on jest niesamowity - wymyje siebie a potem zabiera się za inne mordki - mi też się trochę dostało). Zazdroszczę jego przyszłemu właścicielowi, bo to będzie przytulasty piękny kot. Niestety rano w kuwetce nie znalazłam siuśków. Nie chcę myśleć gdzie towarzystwo załatwiało się w nocy :evil: . Wolę nie szukać, bo i tak już wyschło.
Potem jak każdego ranka było mycie kenzowego siusiaka. Troszkę mu to znieczulam zanim zabiorę się za tortury. Muszę za każdym razem wysuwać mu siusiaka a nie jest to proste jak dookoła jest gojąca się ranka. Jest już jednak dużo lepiej. Krótko mówiąc odmaczamy, masujemy, suszymy i tak w kółko. Towarzystwo czuje się dobrze tylko jedzeniowo strajkuje. Nauczyłam je wcinać mięsko i teraz są bardzo oporne jesli chodzi o jedzenie chrupek (mama również). Głodem ich nie wezmę, bo się dossą do Dongi i brzuchy będa pełne :wink: .
Wczoraj zważyłam mojego Zenka. Na urlopie przytył 30 dkg. Ja się zastrzelę. Tyle odchudzania na darmo. Wygląda jak grube monstrum a nie kot a do tego jest totalnie wylizany. Pojechał wczoraj na wycieczke na wieś do Mirka. Może się troche rozrusza. Nie pisałam bardzo dawno o Mirku. Kicio zaaklimatyzował się na wsi wspaniale. Do tego stopnia, że terroryzuje tam wszystkich. Kwiatki musiały zostać pochowane. Kicio już zwiedza swoje włości. Szczególnie stodoła przypadła mu do gustu. Łazi po drzewach, wykopuje kwiatki na klombach i po prostu zachowuje się jak młody szczęśliwy kot. Niestety nie wie co się robi z myszami. Na dźwięk imienia i brzęk misek przybiega (to galop jest) prosto do domu gdzie nadal śpi, ma kuwetkę i zabawki. Wstawie fotki ale są trochę za ciemne (to nie ja pstrykałam) a że Mirek czarny to niezbyt dobrze go widać.
Obrazek Obrazek ObrazekObrazek

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 03, 2006 21:24

U nas wszystko prawie OK. Siusiak Kenzo prawie wygojony i maluch już nie piszczy przy myciu tak wrażliwej części ciała, bo raczej go nie boli. Jest wesoły i siura jak należy. Od zastrzyków zrobiło mu się zgrubienie na karku (na szczęście więcej zastrzyków nie powinno już być). Dostałam Vetisolon do wcierania i mam nadzieję, że to się rozejdzie. Nie boli go przy masowaniu więc raczej najgorsze (np. ropień) nas omineło. Niestety dzisiaj zauważylam, że oczka Bossa lekko podpuchły (bardziej prawe). Zakropiłam Gentamycyną a jutro spytam lekarki, bo taka ciapa ze mnie, że znowu mi nie wyszło danie Dongi zastrzyku i zawartość strzykawki wylądowała na kocie a nie w kocie (Dongi już nie da się nabrać i nie jest grzecznym kotem jak zobaczy strzykawkę). Musiałam dać jej drugi zastrzyk (przekupując ją swojską kiełbasą) i na jutro nam braknie. Dlatego wizyta u weta mnie nie minie. Mam nadzieje, że oczkowe problemy nie przerodzą się w jakieś cholerstwo. Profilaktycznie Kenzowi też się dostało po kropli, bo tak mi się coś przywidziało, że jego ślepka też wyglądają inaczej. Dziewczyny mają ślepka bez zarzutu. Od pewnego czasu próbowałam umyć chłopakom mordki, bo coś przestały być białe. Niestety się nie dało. Dopiero wczoraj mnie olśniło, że to przebarwienia od śliny, bo jak ciumkają cyca to mają całe buzie mokre. Mamie już nie pozwalają się za bardzo myć, a sami robią to jeszcze pokracznie. Do tego zwiedzają wszelkie zakurzone zakamarki mieszkania i czasem wygladają jak małe brudasy. Ale fajnie mam tylko wygladam jak ofiara szczoty drucianej, bo te małe cholery (głównie panienki) sprawdzają na mnie ostrość pazurków.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 03, 2006 22:05

Koty dbają, żebyś sie nie nudziła :)
Cudnie, że siusiak sie goi :D :ok:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon wrz 04, 2006 7:55

Sylwio - fajnie masz. :)
Gratuluje wygranej walki o zdrowie siusiaka.

Mirek pieknie wyrósł i trafił chyba do kociego raju.


I poprosze o zdjęcia czwóreczki z mamuską.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw wrz 07, 2006 14:03

Fotki postaram się wstawić wieczorem. Całą czwórkę z mamą to chyba można sfocić jedynie jak śpią. Za szybko się poruszają. Byliśmy od piątku na wycieczce u moich rodziców (musiałam jechać dlatego rodzinka musiała pojechac ze mną). Podróż kocinki zniosły dzielnie (spały sobie). Tylko mama darła się prawie całą drogę (na szczęście niezbyt głośno). Wizytę zaczęły od wąchania i czyszczenia kurzu wszędzie gdzie się dało wejść. Bardzo szybko życie rodzinne wróciło do normy. Moja mama stwierdziła, że gdyby nie pies to Kenzo byłby jej (bardzo jej się spodobał). Generalnie taka wycieczka była super tylko bagażu musiałam zabrać jakbym jechała ze stadem dzieci. Niech się kiciorki uczą jeździć to się nie będą później bały.
Maluchy niesamowicie się zmnieniają. Jak sobie oglądam fotki chłopaków zaraz po przyniesieniu do mnie to aż trudno uwierzyć, że to były takie kruszynki. Teraz obaj maja okrągłe brzuszki i nawet chudzielec Kenzo nazbierał tłuszczyku. Kreska jest kotem który poznaje świat za pomocą .... języka. Liże absolutnie wszystko. Jest milutka i słodka. Potrafi niesamowite figury wywijać uszami. Jeszcze nie widziałam aby kot potrafił robić tyle uszastych min. Takie to małe a potrafi bawić się ze mną w ganianego (ona goni mnie a potem ja ją) i wcale się nie boi. Niestety potwornie drapie. Kropka zrobiła się czekoladowa w prążki i kropki. Ma aksamitne milutkie futerko (Kreska ma bardziej zmierzwione i jakby dłuższe futro) i okrągły brzuszek. Lgnie do człowieka ale z dystansem. Czasem dostojnie siada i obserwuje okolicę - wygląda śmiesznie, bo jest malutka. Chyba będzie mieć piękne zielone oczka. Co jakiś czas rezygnuje z wegetarianizmu aby już następnego dnia mieć mięso gdzieś. Kenzo ma się świetnie. Przypuszczam, że dzisiaj szwy będą zdjęte. Siusiak i okolica wygląda dobrze ale mam wrażenie, że szwy ściagają lekko napletek i to trochę przeszkadza. Guzki po zastrzykach na karku wyraźnie się zmniejszyły. Niestety zauważyłam jakąś drobną zmianę w buzi (w kąciku mordki). Koty ciągle się gryzą i maltretują więc może to tylko mała ranka. Oczka Bossiątka też już OK choć po spaniu wyglądają jak lekko podpuchnięte. Boss jest wielkim-małym kotem (jest sporo wiekszy od reszty). Ma gigantyczne wąsy i brwi. Miewa chorobę lokomocyjną, bo mi puścił w samochodzie pawia. Chłopcy i Kreska pakują się na mnie jak tylko kładę się do łóżka (o ile nie mają innych ważnych zajęć). Kenzo i Boss włączają traktory i jest jak w bajce. Układają się przy mojej twarzy. Kreska jest niestety małym brudaskiem. Nie chce się przebierać łapkami do kuwety i trafiło jej się nasikać na pościel. Jak już jedno nasikało to wiadomo co się działo później. Czy one muszą wszystko robić razem? Dzieciaki chyba bardzo się lubią, bo na zmianę liżą się (lub mamę) po uszach i mordkach. Mama skończyła brać antybiotyk i chyba jest OK. Niestety uciekała przed psem (kurcze nie upilnowaliśmy sierściucha moich rodziców a to foksterier kochający koty "inaczej" - na szczęście od razu szczekał więc w pore został złapany) i musiała się chyba uderzyć albo zaczepić pazurkiem, bo lekko boli ją prawa przednia łapka. Używa jej normalnie ale stojąc czy siedząc trzyma ją w górze. Obmacałam dokładnie i nic nie wymacałam. Kocica chyba wciąż ma sporo mleka, bo czasem niemal siłą (głosu :twisted: ) zagania kociaki do ssania i bardzo o nie dba. Dzisiaj całe towarzystwo zabieram do weta. Jeśli nie będzie przeciwskazań to rozprawimy się z obcymi.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 07, 2006 16:22

Jak ja jeżdżę z kotami do nowych domków, to zawsze mi się przypomina podróżowanie z moim synem, jak był malutki. Wszystko jedno, czy jedziesz na dwa dni, czy tydzień zabierasz całą masę drobiazgów.

Bardzo chciałabym zobaczyc dziewczynki, to jak się zmieniły, dlatego niecierpliwie oczekuję zdjęć.
Dongi nie lubi psów, zwłaszcza szczekających. Ziutki się nie bała aż tak bardzo, by uciekać, ale Ziutka jest spokojna i nie szczeka na koty.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw wrz 07, 2006 16:30

Sylwka, wspaniale się czyta Twoje kocie opowieści :) Cieszę się BARDZO, że siusiak zdrowy! :D
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw wrz 07, 2006 19:59

Wróciliśmy od weta. Szwy wyciągnięte ale jaka była rozpacz. Biedny Kenzo, bo to musiało boleć. Dongi ma najwyraźniej nadwyrężony jeden palec prawej łapy (lekarki wymacały przeskakujące ścięgno) ale to nic poważnego. Kiciaki dostały pastę do mordek a Dongi Drontal. Obcy precz. Wszystkie dostały książeczki. Kenzo waży 90 dkg, Boss 95 dkg (i tu jestem w szoku, bo jak dla mnie jest dużo większy od Kenzo), dziewczynki po 75 dkg. Niestety Dongi bardzo chudnie. Ważyła dzisiaj 3.05 kg a ostatnio 3.30 kg. Te małe pijawki wysysają z niej wszystko. Musze ją zacząć rozpieszczać.
Teraz fotki:
Kropka
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Kenzo
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Boss
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Kreska (śpioch)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Dongi
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Rodzinka
Obrazek Obrazek Obrazek
I na dodatek Zenek i Mirek
Obrazek Obrazek

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 07, 2006 21:28

:love: :love: jak one urosły!!! Zwłaszcza dziewczynki :lol:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw wrz 07, 2006 22:47

Jakie one wszystkie piękne. A Dongi jaka szczęśliwa.

Kropka zaczyna się ciekawie wybarwiać. Ciemny szylkret?
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google [Bot], Kankan i 37 gości