
Jestem skonana, mam za sobą dwa rozpoczęcia roku i...tak, miałam dziś takiego doła, że chciałam zrezygnować z pracy...w naszej szkole dzieci uczą się na 2,5 zmiany, a to oznacza, że Zuzia - II klasa chodzi 3 x w tygodniu na 12 lub 12.55, a Michał V klasa ma od tego roku jeden dzień na po południu, czyli czwartek od 12.55 do 17.30!!!! W naszej szkole jest ponad 700 dzieci, 17 klas 0-3 i 11 klas 4-6...i jest to szkoła w pierwszej dziesiątce szkół warszawskich łącznie - państwowych i społecznych...poziom rewelacja, ale ta zmianowość wyprowadziła mnie z równowagi, zwłaszcza, że jeszcze w zeszłym roku klasy 4-6 miały zawsze na 8...a w tym roku tylko w piątek idą razem do szkoły...ja się pochlastam, niby dzieci w wieku szkolnym, a zawsze jest jakieś w domu...i kiedy ja mam wypracować te pół etatu...
Instytucja pt. babcia nie istnieje w naszym przypadku i nie pytajcie dlaczego....coś kosztem czegoś...skoro mieszkamy sami - możemy liczyć wyłącznie na siebie


