Ryśka!
Do tej pory byłam przyzwyczajona do kotów takich jak Gała (to mój pierwszy i ukochany kot, itd, itp). Czyli kota, który zmyka z toalety na odgłos szurania kapci (a nuż tu wlezą i się gapić - albo komentować! - będą, a może napadną?!), kota płochliwego i DYSTYNGOWANEGO par exellance; nie biega, nie zje nic z ręki, ani z podłogi. Nie ruszy z cudzego talerza. Galicyjska dama, co jak musi puścić pawika (

) zrobi to do wieczorowej torebki i wytrze usta koronkową chusteczką, a jak zobaczy mysz to zemdleje. Cała Gała.
Natomiast Lolka jest luzakiem nad luzaki!!Kiedyś wystawiłam kuwetę na środek przedpokoju (gdzie dziecko właśnie bawiło się z kolegą w wojnę perską), by zamieść chrzęszczący żwirek i przejechać mopem płytki. Mała bez obciachu do kuwety i...pac, pac, pac. Poszurgała żwirkiem i poszła z podniesionym ogonkiem. Wstydu za grosz!
Przy jakiejś innej okazji, myłam właśnie kuwetę domestosem (z racji walki z isosporą) i chciałam jej dać odcieknąć, zanim wytrę i nasypię żwirku. W ogóle myłam kilka rzeczy naraz i strasznie byłam nieprzytomna. Nagle słyszę jakiś potworny wrzask z kibelka!! Rany gorzkie, pewnie wpadła do muszli i się topi

!! Na ratunek ginącej przyrodzie!! A tu nic z tych rzeczy...Mała pchała dooopę do worka z benkiem, bo kuwety zabrakło, a że było niewygodnie - to się darła z dezaprobatą. W ostatnim momencie zdążyłam donieść starą, "awaryjną" kuwetę...
Tak sobie myślę, że ona to ma w nosie te zdjęcia....tylko my mamy radochę. :ryk:
Muszę coś tutaj napisać. A to już będzie bardzo serio Nie zrobiłam tego do tej pory, ale może sensu by to wcześniej nie miało.
Gałka - Jej Królewska Mość - jest moim ukochanym kotem. Pierwszym. Ale co najważniejsze - to Gała mnie wybrała. Wątpię, żebym to ja miała jakieś słowo w tym temacie, jedynie to, że w ogóle znalazłam się w schronisku. Dziki kot w klatce na króliki, który na mój widok wyskoczył z futra. A ja ze skóry. I tak jest do dzisiaj. Uczucia okazuje przyparta do muru (cóż, etykieta!!). Ale schnie, kiedy mnie nie ma.
Lolkę wybierałam ja. I - Berni świadkiem - marudziłam okropnie. Miał to być kot, w odróżnieniu od starszej - rodzinny, a nie jednopański (ale chyba znów się nie udało

). Lolka nie trafiła we mnie obuchem, ale uwaga

jest kotem,
który urodził się w tej stodole, by pokazywać miłość. I kochać z całych sił. I być kochanym. Jestem pewna, jak nigdy, że z żadnym innym kotem (oj, Berni wie o czym mówię) moje dokocenie tak by nie wyglądało.
Lolka ma charakter, co to drzwiami wyrzucisz i wróci lufcikiem. Już 6 dnia spacyfikowała nadętą Gałę. Postanowiła, że będzie spać obok Gałki i dopięła swego. Postanowiła, że będą się wylizywać nawzajem - i tak jest. Bawić - tak! "Gała będzie mnie lubiła i już".
Ile z was ma odrapane łydki i dłonie, bo ma w domu dorastającą 5 miesięczną pannicę? Ja nie mam. Nie drapie. Nie zagryzła mojego dziecka, które mimo próśb i gróźb, nosi ją z dyndającymi nogami, jak pluszaka. W ogóle Lolka głęboko to ma. Zawsze jakaś atrakcja, nie? Znosi piski i krzyki, których nie znoszę ja (ani Gałka). Liże ludzi, głaszcze po twarzy łapkami - Gałka by się do tego nie poniżyła... Lata z wypiętą klatą po mieszkaniu i niczego się nie boi. Im większy huk tym ciekawiej. A kto wie? może za rok będę musiała wywiesić na drzwiach: "Uwaga! Zły kot. Tu pilnuję ja". Robi coś, przy czym krótkonoga Gała, której osiągnięciem jest skok na parapet, zemdlałaby. Włazi na ramiona i tak podróżuje. Robi mi też tak, gdy teraz siedzę i tu do was piszę. I myrkoli strasznie, na prawe ucho jestem głucha. Gałka mruczy ciszej. Po pierwsze dama nie podnosi głosu, a po drugie obrosła tłuszczykiem (
Futrem, Futrem, Drodzy Państwo! Jeno Futrem! *) które trochę tłumi efekt.
Czyli jest kochana nad podziw. I wywalczyła sobie miłość nie kłem i pazurem. Nawet nie urokiem, bo w tym wieku to fiu-bzdziu zupełne. Ale właśnie tym swoim kochaniem
Życzę udanej niedzieli. Moja się cudownie zapowiada. I mam pyszną kawę. I nie słyszę na prawą stronę.
Lolka liże ekran, więc pewnie pozdrawia.
Gała obróciła się tyłem - obrażona.
Trochę jeszcze wodnych zdjęć:
(właśnie Gała - ostrożnie, bo to łazienka i może być mokro!!)
(rewela!! - mokro ślisko, ekstra ubaw!!...no, nie Gałka przecież)


(straszenie braci mniejszych i moczenie łap - może trwać godzinami, ale Duża nie pozwala, nieużyta jakaś)
______________________________
* okrzyk oburzenia wniosła do tekstu Gała