Beliowen, właśnie rano przeczytałam smska od Pasiastego

że idzie od niego dla burej diablicy paczka z pysznym suchym Biomillem dla kociąt
Dziękujemy Wam bardzo!
Wczoraj mnie coś dopadło, wylądowałam w łóżku trzęsąc się z zimna, kości mnie bolały, pęcherz
Maciek wrócił z dyżuru i wpakował we mnie tonę paskudztw, fervex i chyba trochę pomogło, bo dziś mi trochę lepiej.
Za to bura diablica mnie marwti

Nic nie chce jeść. Rano poszłam po pierś z kurczaka, sparzyłam odrobinę, drobno pokroiłam, nawet nie tknęła. Dałam jej whiskasa

którego dostałam na dworcu od tej Pani z baru, która ją karmiła - też nawet nie powąchała.
Nie było od wczoraj ani siu ani kupki.
I te pchły

Wyrzuciłam wczorajsze pudełko razem z kocykami, dziś dałam jej nowe, kartonowe z Ikeii

z prześcieradełkiem. I znów czarno na nim. Jedną chodzącą dorwałam na posłanku - zabiłam. Druga od oczka uciekła na głowę burej diablicy, nie udało mi się jej złapać.
Mała jest chudziutka, czuć każdą kosteczkę kręgosłupa. Taka bidulka, sami zobaczcie.
