Myślę, że wiele osób ma bardzo dobre serca, ale nie zdaje sobie ze wszystkiego sprawy.
Na przykład mój kuzyn zastanawiał się ostatnio nad wzięciem kota. Wiem, że kot byłby wygłaskany i karmiony, nikt by się nad nim nie znęcał etc. ale mieszka na 6 piętrze i nie moźe zabezpieczyć okien (mieszkanie wynajmowane), ma nieodpowiedzialnego współlokatora, który mógłby niepostrzeżenie kota wypuścić na klatkę oraz pracuje bardzo długo i czasem wyjeżdża na kilka dni, więc przydałby mu się drugi kot do kompletu. I choć fajnie by było jakby już teraz uratował jakiegoś biednego kota, to kazałam mu poczekać aż się "mieszkaniowo" usamodzielni i zamieszka blisko nas, wtedy my będziemy służyli mu radą i pomocą a kot będzie w pełni bezpieczny.