Przywitanie i pytanie: Rasowy ... ale jaki?

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie sie 27, 2006 23:22

Ja mam trójeczkę, która spełnia większość Twoich wymagań. Dwójeczka z tego to dachowce :D
Czego nie spełniają? Kłaczą się okrutnie, mimo że wszystkie są krótkowłose. Z wyczesywaniem bywa niestety różnie, bo nasi "panowie" czesania nie znoszą i jak mnie widzą ze szczotką, to uciekają pod łóżko. Kocie futro mam wszędzie, w pieczeni, ziemniaczkach, herbacie i budyniu. A także w oczach i nosie.
Poza tym jeden z naszych kotów jest nieśmiały do obcych, ale to efekt jego dzikości z dzieciństwa - w ciągu roku pobytu u nas zrobił niewiarygodne postępy i nie ucieka, jak ktoś do nas przychodzi.
Żaden z naszych dachowców nie drapie mebli - używają drapaka, nie trzeba było ich nawet uczyć, jak z tego korzystać. Za to nasz "rasowiec" drapie wyłącznie fotel. Na szczęście tylko jeden upatrzony. Ale drapak służy mu wyłącznie do spania.
Wszystkie są mocno niezależne - żaden nie jest namolny. Mają swoje sprawy, ale na mizianki przychodzą, tyle że wtedy kiedy chcą.
Żaden nie jest agresywny, żaden nie używa w stosunku do nas pazurów w złości. Zresztą, żaden się nie złości.
Ale na przykład kilka razy oberwały nam karnisz. Rozdarły piękną firankę.
Jak włażą gdzieś, gdzie jest materiał, to niechcący go zaciągają. Wszystkie, bez wyjątku.
Obrzygane mieliśmy już wszystkie dywany, jakieś ciuchy, które spadły na podłogę też oberwały.

Możesz w związku z tym decydować się na kota rasowego, ale możesz też pomyśleć o adopcji np. dorosłego dachowca, który będzie miał ukształtowany charakter i będzie w jakiś sposób przewidywalny.
Bo gwarancji na zachowanie się kota nie dostaniesz - zwłaszcza kota malutkiego. Bo tak naprawdę branie kociaka zawsze będzie ruletką, nawet jeśli będzie rasowy z teoretycznie określonym charakterem :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 27, 2006 23:37

goldi pisze:A ja uważam, że namawianie na adopcję kota z Forum nie jest w porządku. Jeśli ktoś zaufał nam i chce poznać nasze zdanie czy opinię w tej sprawie, to znacza, że ceni sobie opinię ludzi z tego Forum.
Nie próbujmy upiec pieczeni na tym ogniu i wcisnąć mu kota, którego nie zaakceptuje.


Ale goldi, nikt tu nikomu kota nie wciska. Piszemy po prostu o tym, że cechy, których matik od kota wymaga, mają zarówno koty rasowe, jak i dachowce. I że nie można dać gwarancji, że kot rasowy spełni na pewno oczekiwania.
A nie zaakceptować, z powodu niepożądanych cech charakteru, można zarówno kota rasowego, jak i dachowca.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 27, 2006 23:43

Mam uratowanego ze schronu dachowca.
Mam adaoptowanego doroslego kota.
Mam wymarzona z dobrej hodowli brytyjke.

Kazdy z moich kotow jest inny.
Hermionke - dachowke mam od 6 tygodnia jej zycia. Jest odwazna, niezalezna, ciekawska.
Grubasek - wiedzialam co biore, jej charakter sie juz nie zmienil ( zaleta adopcji kota doroslego). Ogromny pieszczoch , glodomor i wrazliwiec.
Cortina - moja wymarzona bri.

Hermiona jest dyskretna w okazywaniu uczyc, choc rozdziela je sprawiedliwie pomiedzy domownikow.
Zabieramy ja na dzialke jak nasze psy. Chodzi na smyczy/

Grubcia kaze piescic sie kazdemu, jest namolna w swoich dopominaniach sie o glaski. Boi sie gosci i wszystkiego co obce i nieznane.

Cortina jest moim kotem :!: Choc pozwala na calusy i pieszczoty wszystkim domownikom tylko do mnie sama przychodzi. Jest totalnie wyluzowana, dobrze czuje sie i w domu i na dzialce i w samochodzie.
A jednak to Hermiona jest na dzialke " wygodniejszym" kotem.

JA mam idealnego kota, a wlasciwie kazda z moich kotek ma cos, co sklada sie na jednego idealnego kota :wink:
Obrazek

O-l-g-a

 
Posty: 3826
Od: Śro sie 11, 2004 1:46
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sie 27, 2006 23:44

Jasne, mam tylko wrażenie, że ten facet (wybacz) wie czego chce a tacy ludzie jeśli już podejmą decyzję, to rzadko się z niej wycofują.
Nie znam człowieka ale chce podjąć decyzję po namyśle a nie pod wpływem chwilowego impulsu, dla mnie taka obawa to trochę tak, jakby ktoś chciał oddać dziecko bo nie spełnia oczekiwań.
O to go nie posądzam.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Nie sie 27, 2006 23:56

Hm...

Ja przeczytałam listę wymagań, ale nie doczytałam się co Matik oferuje kotu... :roll:

Chciałabym tylko zauważyć, że kot to żywe stworzenie, które potrafi kochać, cierpieć i takie tam. Rozumiem teoretyczne przygotowanie się do przyjęcia kota, ale moim zdaniem polega to bardziej na pozyskaniu wiedzy na temat kotów, niż na przedstawieniu listy oczekiwań, które zwierzak ma spełniać...


Matik - najpierw zastanów się dlaczego chcesz przygarnąć kota. Czy to nie jest tylko spełnienie chwilowej zachcianki członków rodziny. Czy jesteście w stanie zaopiekować się kotem i kochać go nawet jeśli ten zacznie sprawiać problemy - rozrabiać, chorować (np. zapalenie pęcherza objawia się sikaniem po mieszkaniu, to bardzo uciążliwe).

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon sie 28, 2006 6:32

Zgadzam się z Janą.
Matik, ja mam dwa devony. Prawie w 100% spełniają Twoje wymagania - nie gubią futra wogóle, mają cudowne miziaste, przylepne charaktery, aportują myszki bez konieczności uczenia ich tego, w podróży są jak anioły. Ale... Gizmo drapie kanapę, a Devon - dywan. Devon świnia przy jedzeniu. Gizmo wrzaskiem egzekwuje co mu tam do głowy wpadnie w danym momencie. Devon jest alergikiem i trzeba uważać na różne rzeczy. Obaj nie szaleją za gośćmi, więc nie potrafią się zachować "adekwatnie do sytuacji" i po prostu mają gości gdzieś. Roznoszą żwirek na łapkach,a w nocy roznoszą dom urządzając dzikie galopady. Obaj w tym roku ciężko chorowali i wydałam na leczenie naprawdę ciężkie pieniądze. Równie ciężkie pieniądze idą miesięcznie na jedzenie, żwirek, witaminki itp.
Kiedy brałam moje koty, byłam bardzo przywiązana do kanapy, dywanu itp. Z początku szlag mnie trafiał, kiedy Gizmuś wężowym ruchem podchodził do kanapy i zaczynał ją drzeć na strzępy. Potem mi przeszło.
Matik. Nie da się przewidzieć nawet w 1% jaki kot będzie. Nie ma reguły, że wszystkie devony są: takie, takie, takie, a syberyjczyki takie i takie. Tak jak człowiek, każdy kot jest inny. Zanim zdecydujesz się na kota, odpowiedz sobie na pytanie: CO JA JESTEM Z STANIE ZROBIć DLA KOTA? CO JESTEM W STANIE ZNIEść, POśWIęCIć, Z CZEGO JESTEM W STANIE ZREZYGNOWAć? CO BęDZIE JEśLI KOT OKAżE SIę ZUPEłNIE INNY, NIż TEORETYCZNIE MIAł BYć? Co będzie w wakacje? Czy masz świadomość, że koty chorują i wymagają wtedy kosztownego (niekiedy bardzo) leczenia i karmy?
Sądząc po Twoich postach masz wielkie oczekiwania - których żaden kot nie jest w stanie spełnić.
Acha. Pomysł z zakładaniem hodowli, w sytuacji kiedy jest się bardzo początkującym kociarzem nie jest najlepszy... Pomijając już fakt, że z niekastrowanym kocurem po prostu nie wytrzymacie...
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon sie 28, 2006 7:31

Po mojemu, wlasciwie istotne jest tylko okreslenie z gory, czy kot ma byc zaczatkiem hodowli, czy tez tylko "nakolankowy"
Bo to determinuje zarowno wybor rasy jak i plci (kocur strzyka. Ale kotka ma ruje...tez uciazliwe...)

Wszystkie pozostale wymagania...
Jesli pokochasz kota, nie bedzie Ci przeszkadzalo futro wszedzie, podrapane meble, siusiu na poscieli ani w ogole nic.

Tak wiec, chyba trzeba zaczac od przedyskutowania w rodzinie, czy ukochanemu kotu beda wybaczone wszelkie ekscesy...jesli nie, lepiej sie na kota nie decydowac :)

Kazia

 
Posty: 14105
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 28, 2006 8:02

Kupiliśmy Tymona - rodowodowego kota syberyjskiego - (jest wykastrowany). W tej chwili ma rok. Jest cudowny: niezależny i odważny, ale... nie przychodzi na zawołanie - kiedy on woła, ja do niego biegnę :), kiedy on ma ochotę wskakuje na kolana, a robi to dość często, kiedy wyczuje nasz dobry nastrój, gubi swe piękne rudo-srebrne futro wszędzie i dlatego codziennie odkurzamy (czystość i higiena murowane:), drapie naszą sofę i czasami nas, wychodzi na stół, na biurko i przesiaduje tam dopóty dopóki mu pozwolimy :),

Kotu samemu w domu źle... dlatego 2 miesiące temu przygarnęliśmy ze schroniska kota rasy europejskiej - Sopota... chcieliśmy dać dom temu biednemu porzuconemu stworzeniu... teraz on mruczy, ale i warczy na nas kiedy ma dość czułości... wyleczyliśmy jego zapalenie pęcherza i grzybicę...
To miłe kiedy możemy obserwować ich wspólne gonitwy i zabawę, nawet wtedy są kochane kiedy roznoszą żwirek z kuwety po całym mieszkaniu, ale my i nasze dziecko 10-letnia panna kochamy je bardzo, uczymy się od nich akceptacji i tolerancji i "czujemy się odpowiedzialni, za to co oswoiliśmy" (Exupery)

Wybierzcie kociaka, ale zaakceptujcie go takim jaki będzie i przede wszystkim kochajcie go w szczęściu i chorobie...

Rene

 
Posty: 502
Od: Śro lis 23, 2005 8:28
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 28, 2006 9:06

bede troche odmiennego zdania, moze dlatego ze obecnie mam mase maili bardzo podobnych do Twojego i sie uodpornilam? ;)
zaproponuje wizyty w hodowlach, najlepiej nawet takie bez maluchow
zobaczysz wtedy sam, jak jest, poznasz koty, zobaczysz jak sie zachowuja :)
o brytkach gadac nie bede, bo nie jestem obiektywna
ruskiego (ale patrzac tylko na moja ruska kotke) nie sprzedalabym do rodziny z dzieckiem
a sprzedaz kociakow na wychodzace koty spotkasz zapewne tylko w hodowlach, ktore maja problem ze sprzedaza kotow i najwyrazniej godza sie na takie warunki
ja mimo ogrodu kotow na wychodzace nie sprzedaje :)
pozdrawiam :)
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon sie 28, 2006 9:19

witam serdecznie, i cieszę sie ze sie tu zjawiłeś zanim przybył do was kot.

ja mam koty dopiero od ponad roku-ale bardzo zmieniły moje życie. Pierwsza była malusia koteczka, która zamierzałam nauczyć wszystkiego od małego, myśląc ze wychowanie wszystko załatwi-ale to ona mnie nauczyła wiele, np tego że mogę znieść wszystko co ona robi, że muszę pędzic do domu po pracy bo Kicia siedzi sama...sama nauczyła sie korzystać z kuwetki i aportować-to dotąd jej ukochana zabawa. Potem wzięłam drugą kicie, żeby Sroka nie była samotna i nie płakała tak gdy wychodzę i wracam. Trafiła do nas Brandy-młoda koteczka, grzeczna i nieśmiała, przytulaśna, śpiaca przez większość dnia i nie bawiąca sie w nic poza łapoczynów ze Sroką...teraz Brandy to największa wariatka w domu-bawi sie wszystkim, o każdej porze, dziko galopuje, skacze po żaluzjach itd. w przypadku obu tych kotek chcrakter ich bardzo sie zmienił-mam swoją teorię na ten temat ale tu nie miejsce by o tym piosać-w każdym razie polecałabym kota o ukształtowanym w miare charakterze

mam też koteczkę która jest moim ideałem kota- wzięłam ją gdy pogryzł ją pies i była sparaliżowana-ryczałam, bałam sie jak sobie poradzę, było możliwe, że nie da sie jej pomóc i konieczne bedzie uśpienie-nie stało sie tak na szczęście i z tą kicią łączy mnie coś zupełnie wyjątkowego-nie da sie tego opisać. Nie przeszkadza mi ze potrafi ubrudzić sie w kuwecie albo wszystko obsikać-bo czasem ją rzuca na boki...kocham ją za wszystko
i takiej miłosci wam z całego serca życzę!!!
dodam tylko ze są u mnie 4 kotki a jeszcze rok temu nie wyobrażałam sobie życia pod jednym dachem chociaż z jednym-na dodatek byłam kocią alergiczką
powodzenia i pozdrawiam, sorki za przydługa wypowiedź :oops:
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sie 28, 2006 9:24

Witaj :)
Przeczytałam Twoją długą listę ,lubię osoby ,które wiedzą co chcą ,ale...
W Twoim przypadku trochę jest przesady ,co bedzie jeżeli kot nie spełni tych oczekiwań ,a zamieszka w domu z Wami :?:
Moja kotka pasuje do Twojego opisu ,a nie jest rasowa 8)
Uważasz że koty rasowe są inteligetne ,bystre ,mądre itd , a dachowce nie,niestety tak nie jest .
Szkoda że tak sie nie testuje ludzi przed zawarciem związku małżeńskiego ,było by mniej roczarowań i rozwodów :wink:
Nie zrozum mnie źle nie krytykuję Ciebie ,każdy ma prawo wyboru ale chyba tak dokońca sie nie da przewidzieć ,jaki będzie nasz czworonożny przyjaciel, nie powinno sie aż tyle wymagać od kota :roll:

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sie 28, 2006 10:24

na początku nie wierzyłem że są koty które spełniają wszystkie Twoje wymagania, ale okazało się że przy odrobinie samozaparcia można takowe znaleźć. Mnie się udało wyszukać AŻ DWA!! Z pomocą przyszło nasze niezastąpione google.

Pierwszy kotek
drugi kotek...

wybór będzie pewnie trudny, ale może się zdecydujecie na dwa...
polecam to rozwiązanie, te koty są idealne dla dzieci i nie sprawiają kłopotu nawet jak jest ich kilka w domu.

pozdrawiam

adasf

 
Posty: 8
Od: Wto sie 15, 2006 19:25
Lokalizacja: warszawa

Post » Pon sie 28, 2006 12:24

adasf :? Mało dowcipne... Czy chociaż przez chwilę zastanowiliście się nad tym, że matik przyszedł tu z zerową wiedzą o kotach, a "wymagania", które wyliczył w pierwszym poście ukształtował na podstawie tego, co o swoich kotach piszą hodowcy? Bądźmy troszkę bardziej wyrozumiali. Wydaje mi się, że gdyby nasz nowy forumowicz chciał psa - wziąłby psa, gdyby chciał kota na baterie - nie zawracałby sobie głowy pisaniem eseju na forum (bez urazy matik :lol: ). To, że nie znając kotów - źle sformuował pewne rzeczy, nie dyskwalifikuje go chyba jako dobrego opiekuna dla kota, czyż nie? :) Niektórzy tu bardzo kąśliwie się wyrażają i łapią matika za każde sformułowanie. Apropo sierści....
matik pisze:Odpadaja z dlugim futrem (jak np. Persy). Te trzeba pielegnowac czesto codziennie, i pozatym obawiamy sie stosow siersci na meblach i w mieszkaniu.
Dopuszczone sa jednak koty o sredniej dlugosci siersci.
Matik wyraźnie napisał, że nie chcą kota z sierścią, którą trzeba pielęgnować, ale koty o średniej długości sierści są jak najbardziej "dopuszczalne". A już wiele osób odpowiedziało uszczypliwymi uwagami na temat, że każdy kot linieje... A przecież to Matik chyba wie, miał przecież psa, a i koty na oczy widział. I nie rozumiem tylko jeszcze jednej rzeczy... przyszedł tu, abyśmy pomogli mu w miarę możliwości wybrać "optymalną" rasę dla jego rodziny, a nie "idealną", a porady ze strony forum często dotyczą spraw zupełnie z innej beczki... co z kotem jak wyjedziesz, czy zapłacisz za leczenie, co jeśli podrapie, ile czasu poświęcisz kotu?.... To wszystko jest ważne, fakt.... ale czy trzeba tak wszystko od razu?
:roll:
Obrazek

dronusia

 
Posty: 2169
Od: Sob mar 26, 2005 13:32
Lokalizacja: Toruń / Holandia

Post » Pon sie 28, 2006 13:03

Wiesz, Dronusia, może niektórzy zareagowali zbyt emocjonalnie, inni może nawet niegrzecznie, ale

1. ja jako hodowca nie mogę zagwarantować kupującemu, że kot ode mnie niczego mu nie zniszczy. Jeszcze do niedawna mówiłam, że norwegi nie bujają się na firankach. Do niedawna. Bo rok temu przywiozłam z Niemiec Sydneya, który specjalnie w zabawie zrywa zasłonki. Specjalnie. Jeszcze się drań ogląda, czy aby na pewno ja dobrze widzę, że on zahaczył pazury przednich łapek o zasłonkę i właśnie za chwilę pociągnie; a zasłonka z przepięknym pyk, pyk, pyk wyskoczy z żabek. I wtedy własnie Sydney ucieknie śmiać się ze mnie za łóżkiem/na szafce/na balkonie (niepotrzebne skreślić). Żaden inny mój kot, ani urodzone u mnie kocię tego nie robiło. Ale już syn Sydneya Tumnus i owszem :)

2. jako hodowca nie mogę zagwarantować, że kot ode mnie nie będzie zostawiał sierści. Będzie zostawiał. W miesiącach wiosennych nawet dużo (jeśli będzie kotem z futrem zimowym na zimę), albo w miesiącach jesiennych (jeśli będzie, jak moje kocice, z futrem zimowym na lato). Jak się go będzie wyczesywać co 2-3 dni w okresie linienia, raz na tydzień w innym czasie, to tego futra będzie jakby mniej ;) Ale i tak będzie!

3. nie mogę zagwarantować, że będzie kochał córkę państwa. Kot to nie maszynka. Będzie kochał bardziej tego, kogo pokocha bardziej, a innych też będzie kochał. Pod warunkiem, że mu nie nadepną na odcisk ;)

4. nie mogę zagwarantować, że kot, który się państwu spodoba kolorystycznie (umówmy się, że aspekt estetyczny też jest ważny, w końcu państwo mają na tego kota patrzeć przez kilkanaście lat i jeśli ktoś np. nie lubi rudych kotów, po co ma kupować sobie rudasa) będzie idealnym kotem dla nich z charakteru. Bo każde kocię jest inne - jedno jest dominujące, inne nieśmiałe, jeszcze inne ciekawskie i "wysokopienne"; to lubi przyjść na kolana, przytulić się i zasnąć, a to trzeba wziąć, przytulić i wtedy zaśnie ;)

5. Mogę natomiast powiedzieć, że moje koty u mnie w domu - witają w drzwiach, towarzyszą we wszelkich czynnościach, są o siebie zazdrosne, prowokują się do zabaw, czasami kończących się wrzaskiem i kłębami futra fruwającymi dookoła, Dafi wymierza sprawiedliwość Sydneyowi ;), Fryga pilnuje całej ferajny, ale czasem Sydneyowi ustępuje. Kotki nie są głośne w ruji. Kocury nie śpiewają bardzo ;) tzn. Dafi nie śpiewał nigdy, ale z wiekiem zdarzało mu się siknąć na ścianę. Po kastracji nadal nie śpiewa, ale zdarza mu się siknąć za kuwetę. Sydney podśpiewuje (za co dostaje od Dafiego manto), ale sika wyłącznie w kuwecie i "na kucąco" ;) Ale to młodzian jeszcze (1,5 roku).

Co z tego wynika? Otóż wynika to, że Matik powinien zdecydować się, jakiego kota chce mieć - czy to ma być pluszowy brytyjczyk; wielki, kanciasty mainecoon; duży, kudłaty i dostojny norweg; mniejszy okrągły syberyjczyk itp. itd. A następnie podzwonić i przejść się do różnych hodowli.

Bo rasy kotów, to przede wszystkim wygląd. Trochę temperament, ale w mniejszym stopniu niż u psów.

A.
Obrazek

agal

 
Posty: 4967
Od: Pon lut 03, 2003 17:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 28, 2006 13:55

pomogli mu w miarę możliwości wybrać "optymalną" rasę dla jego rodziny, a nie "idealną", a porady ze strony forum często dotyczą spraw zupełnie z innej beczki... co z kotem jak wyjedziesz, czy zapłacisz za leczenie, co jeśli podrapie, ile czasu poświęcisz kotu?.... To wszystko jest ważne, fakt.... ale czy trzeba tak wszystko od razu?

Tak, trzeba.
Bo, jak napisała Jana, liczy się również to, co człowiek może dac kotu. Kot to żywe zwierzę, nie zabawka. Przy takiej liście wymagań naturalne jest pytanie: co będzie, jeśli kot nie będzie ich spełniał? Jeśli zachoruje na pęcherz i nasika na pościel lub sofę? Jesli będzie zostawiał sierść wszędzie, nie będzie przychodził na zawołanie, nie będzie kochał córki Matika? Co wtedy?
Co, jeśli o zgrozo, będzie nachalnie domagał się uwagi i pieszczot? Znowu powołam się na przykład z domu - norwegi generalnie nie są tak "ludziozależne" jak syjamy i orienty, lecz przed godziną Hacker nie pozwolił mi pracować, bo przyszedł i miauczał wniebogłosy - chciał pieszczotek trochę. On tak ma i już.
Biorąc kota pod swój dach, bierze się całkowitą odpowiedzialność za kompletnie od nas zależną żywą istotę. Kot nie powie, że go boli, trzeba go poznać i uważnie obserwować, żeby wychwycić objawy choroby. Tak więc uważam, że nie ma co strofować forumowiczów, że zniechęcają Matika do wzięcia kota.
Nie przy takim nastawieniu.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: koszka, Marmotka, puszatek, włóczka i 63 gości