

padły pytania "czy jest sens ją zabierać?" - z tego co zrozumiałam, nie jest mile widziana tam, więc albo ją by ktoś jeszcze w lato zabił, albo by po prostu nie przetrwała zimy...
no, chyba że nikomu ona tam nie przeszkadza, będzie karmiona cały rok i będzia miała jakieś ciepłe schronienie zimą - a z tego co widzę - nie...

i dlatego, moim zdaniem, zabranie jej to najlepsze rozwiązanie

jak będzie się zachowywał w mieszkaniu kot, który cały czas był na dworzu? przyszło mi na myśl, że będzie tęsknił za wolnością, za wychodzeniem... ale... i to nie zawsze... miałam w mieszkaniu dziką dorosłą kotę, która wychowała się w piwnicy/na dworzu - jakoś jej się nie pchało do wyjścia



ale też w Rabce-Zdrój poznałam kocicę z kociakami, którą zaczęli opiekować się ludzie pracujący w Jaskini Solnej - zaczęli ją dokarmiać jak jeszcze była w ciąży, mogła wchodzić do środka, a jak urodziła, pewnego dnia przyniosła im w pyszczku dwa kociaki... więc oni zrobili im domek w schowku na 'coś tam'


Kocia jechała przez całą Polskę, wieziona przez... conajmniej 6 osób poznała...


z relacji ludzi u których nocowała, którzy ją wieźli - kocia od razu wiedziała do czego służy kuweta, nie stresowała sie za bardzo - ładnie jadła...
miała zamieszkać u Irmy_g , ale była za bardzo przerażona jej psami...
więc ona znalazła jej dom gdzie jest tylko jeden pies i ona - teraz wychodzi ze swoją panią na spacery w szelkach

czyli kot który mieszkał na dworzu też może się bez problemu przystosować do innych warunków

sorki, że się rozpisałam prawie nie na temat


ps. a jak się TŻ w końcu dał przekonać?

trzymam kciuki za udane przewiezienie jej do Warszawy


