Sonia i Otis - zamykamy wątek - pamiątkowe wpisy str. 100!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt sie 25, 2006 14:10

Miałam dość zajęty czas w pracy, no i zaraz kolejne obowiązki, ale zajrzałam, żeby wrzucić zdjęcie z urodzin, jak obiecałam:
ObrazekObrazek
Jeszcze dodam, że Sonia po kropelkach jest okrutnie myziasta, wywala brzuch przy każdej sposobności i...normalnie jestem w szoku, ale dała się pogłaskać obcym 8O Rzeczywiście przeszła niesamowitą metamorfozę przez te 1,5 roku...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sie 25, 2006 18:05

Mniam mniam mlask mlask, przepraszam ale ślinka mi pociekła na widok tych pyszności :lol:
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Pt sie 25, 2006 18:54

Przepraszam wszystkich aktualnie na diecie :oops: za propagowanie bomby kalorycznej...wiem, wiem, sabotuję postanowienia Piotra, ale on jest bardzo dzielny i zjadł tylko pół kawałeczka, żeby mi nie robić przykrości :wink:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sie 25, 2006 21:19

Za Piotra :ok:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Nie sie 27, 2006 15:38

Chciałam powiedzieć, że przeżywam kocie oblężenie, się człowiek na chwilę położyć nie może, bo zaraz ląduje towarzystwo, albo oboje na mnie, albo chociaż przy mnie...nie powiem, narzekać nie będę, ale jedno mogłoby się przesiąść na TŻ-ta, co nie?

No i jeszcze obserwacja Soni, upały dawno za nami, więc kociaste korzystają ze słoneczka, szczególnie jak przyświeca na wykładzinie, taka plama, a na tej plamie no kto? Sonia...dziś spała na grzbiecie, głowa w cieniu, brzuch wywalony do słoneczka, łapki górne złożone jak nie przymierzając w trumience, a reszta - bezwstydnie rozwalona, łapki tylne szeroko rozstawione...a Otis tuż obok w pozycji - na boku - grzeje jelitka...wiecie co, cały czas pamiętam sceny walki, stres całej rodziny i dokoceniowe wątpliwości, a tu teraz taka sielanka...no oczywiście marzeniem byłoby zobaczyć je w pozycjach kulinarnych a'la Gulasz/Bigos, ale bez przesady, źle nie jest 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Nie sie 27, 2006 20:16

No proszę jak ciepełko i słoneczko zbliża koty :)
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Wto sie 29, 2006 16:36

Kochani - mam kłopot, poszukuję pilnie dobrego psychiatry w Warszawie, najchętniej z Instytutu Psychiatrii, żeby był dostęp do pełnej diagnostyki, może być prywatnie...wiem, że temat wstydliwy dla niektórych. Na poważną depresję cierpli bardzo bliska mi osoba, musimy jej jakoś pomóc...piszcie na PW...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw sie 31, 2006 10:56

Bardzo dziękuję za PW i w ogóle...sprawa zaczyna się jakoś układać, choć do ideału wciąż daleka droga...

Ale chciałam napisać, co się dzieje u kotów. Kropelki na dniach się skończą, ale efekt przypomnienia daje rewelacyjne skutki, szczególnie w przypadku Soni, która zrobiła się niziemsko myziasta...przywilej szantażu myziankowego w postaci rozwalonego w przejściu kota należał do tej pory do Otisa i był stosowany głównie wobec TŻ-ta...teraz prym wiedzie Sonia, kładzie się gdzie popadnie, wpycha się na kolana - a że zwykle zajęte, to wpycha się po Otisie i spoczywa na mojej klacie 8) Oczywiście nocuje w łóżku, co sprawia, że chodzę coraz bardziej niewyspana...ale dziś było inaczej...wieczorem położyłam się z książką, właściwie to usiadłam pod kołdrą...oczywiście zameldowały się natychmiast oba futra, Otis na kolanach, Sonia przy stopach...no i aż ją skręcało na zabawę, to ja poruszam palcami pod kołdrą a ona jak zahipnotyzowana...nie zauważyłam, że Otis też się wciągnął w zabawę, ruszam pod tą kołdrą ruszam, końcu Sonia przypuściła atak, a ja buch - nogi do góry...to tak przestraszyło biednego Otisa, że wyskoczył w górę aż dwa razy na czterech łapach, jak na trampolinie i zwiał z łóżka...nie pierwszy raz se myślę i nie ostatni, ale, ale...tej nocy żaden kot już do nas nie wrócił. Otis przerażony pojawił się o 5 nad ranem, ale siadł tylko na szafce, bo się łóżka bał 8O Potem zgłodniał ,więc bidulek zaczął z tej szafki buczeć, w końcu odważył się i wszedł - ale bardzo ostrożnie :lol: Sonia zameldowała się punktualnie o 7 i ona skrupułów oczywiście nie miała :wink:

Jeszcze jedno zdanko do, jak zwykle, przydługiego postu...to była jedna z gorszych nocy...niby żadne cielsko na mnie nie leżało, ale budziłam się co godzinę i sprawdzałam, czy Otis już przylazł...rozsądek podpowiadał, że wreszcie mogę się spokojnie wyspać, ale podświadomość...chyba mnie pogrzało, co nie? 8)

Jak patrzę na ostatnią stronę wątku to mi to bardziej pamiętnik niż forum przypomina, malutko wpisików, zero dyskusji...oj kiepściutko, kiepściutko... :(
Ostatnio edytowano Czw sie 31, 2006 15:49 przez izaA, łącznie edytowano 1 raz

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw sie 31, 2006 14:55

Ja też się dziwnie czuję, jak mam za luźno w łóżku :lol:

Bo te nasze opowieści o naszych futrach to takie pamiętniki - ale jak potem dobrze jest do nich wracać (ja juz kilka razy szukałam różnych rzeczy w swoim wątku)
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30864
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Czw sie 31, 2006 18:44

Ciekawe co by było z Vickiem po podaniu kropelek. Byłby mniej miziasty? :wink: :twisted: Bo bardziej chyba nie można :lol:

Dasia

 
Posty: 1311
Od: Sob lip 23, 2005 20:51
Lokalizacja: Legnica

Post » Czw sie 31, 2006 19:04

Iza, przyzwyczajeenie robi swoje- najpierw sie narzeka ale jak zaczyna brakowac to tak glupio sie robi na duszy :wink: U mnie na nogi poluje Arni i taki jest zawziety ze wydaje przy tym odglozy w stylu:"gha, gha"i kopie wszystkimi nogami naraz :twisted:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Czw sie 31, 2006 19:26

Wydaje mi się, że Vice ma taką przepuklinę tłuszczową, jaką miał Otis. Ma taki dyndający worek z tłuszczem :cry: :cry: Trzeba będzie wycinać?

Dasia

 
Posty: 1311
Od: Sob lip 23, 2005 20:51
Lokalizacja: Legnica

Post » Pt wrz 01, 2006 10:43

Dasiu, nie, nie i jeszcze raz nie wycinać...!!!!

Z Otisem to było tak, po zdjeciu z drzewa był u naszej wetki, był wygłodzony (my wiemy o dwóch dniach na drzewie, ile był przed zgłoszeniem :?: ) a fałdy tłuszczu wisiały do samej ziemi...
Kiedy brałam Otisa, wetka sprawdziła, że moszna jest pusta, nic nie wymacała, diagnoza więc była - kastrat, choć jej wątpliwości wzbudził brak jakichkolwiek znaków operacji (nie znam się ale podobno tak jak on wyglądał się nie kastruje 8O ). Kiedy u nas w domu okazało się, że Otis wykazuje agresję wobec Soni, weci zaczęli główkować, niby kastrat, a jednak zachowania samcze, no i ta nietypowa kastracja...można było iść na USG i szukać zaginionego jaja, albo otworzyć i od razu wyciąć...Otis był u nas wtedy dwa miesiące, prawdę mówiąc te przepukliny tłuszczowe nie były tylko kwestią estetyki, przeszkadzały mu w skokach itp. Zdecydowaliśmy zatem, że skoro i tak narkoza i otwieranie brzucha - to przy okazji plastyka brzucha... Teraz bym tego nie robiła...wiesz przecież, że były straszne komplikacje pooperacyjne...
Po otwarciu okazało się, że jajo było w pachwinie, zatopione właśnie w jednej z przepuklin. Czyli, prawdopodobnie nie tłuszcz był dla niego przeszkodą w skokach, tylko ucisk na nasieniowód, który tamtędy biegł. Nasieniowód był czynny, bo w momencie przecięcia Otis podskoczył na stole mimo narkozy - jak powiedział Grzegorz, ból trzewny jest tak silny, że narkoza go nie uśmierza...

Plastyka brzucha to skomplikowana operacja, tłuszcz jest dobrze ukrwiony i trzeba zamknąć duże naczynia, potem to trzeba wszystko do kupy złożyć i zaszyć, a efekt...u kotów z tendencją do tycia i rozciągania skóry nie ma mocnych...mimo, że była operacja, to część skóry nadal wisi :?
Dodam jeszcze, że przepukliny jak się pojawią to już zostają na całe życie, momo odchudzania - wisi luźna skóra, ale odchudzić warto chociażby, żeby uniknąć komplikacji zdrowotnych związanych z otyłością.

I znów mi elaborat wyszedł :oops:
Co do kropli dla Vicka, można dobrać je tak, żeby przestał być myziasty :wink: oczywiście żartuję i to bardzo....

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob wrz 02, 2006 10:33

Dzięki izaA za wyczerpujacą odpowiedź. Uspokoiłaś mnie! Naszemu grubasowi nie przeszkadza to na szczęście w skokach z podłogi pod sufit :D Tylko tak sie czasem zastanawiam, czy go to nie boli - taki dyndający worek?
Miziastość Vice ma wzorową, nawet upierdliowść nie przeszkadza tak bardzo. Ale miaukolenie potrafi dać w kość. Skargi wniebogłosy. O właśnie zawodzi pod balkonem łotr: "wypuście mnie na dwór, pliiiiiis" :twisted:

Dasia

 
Posty: 1311
Od: Sob lip 23, 2005 20:51
Lokalizacja: Legnica

Post » Pon wrz 04, 2006 20:26

Nareszcie mnie nie wyrzuciło i mogę coś napisać, w mhmmm, pamiętniku? :wink:

Jestem skonana, mam za sobą dwa rozpoczęcia roku i...tak, miałam dziś takiego doła, że chciałam zrezygnować z pracy...w naszej szkole dzieci uczą się na 2,5 zmiany, a to oznacza, że Zuzia - II klasa chodzi 3 x w tygodniu na 12 lub 12.55, a Michał V klasa ma od tego roku jeden dzień na po południu, czyli czwartek od 12.55 do 17.30!!!! W naszej szkole jest ponad 700 dzieci, 17 klas 0-3 i 11 klas 4-6...i jest to szkoła w pierwszej dziesiątce szkół warszawskich łącznie - państwowych i społecznych...poziom rewelacja, ale ta zmianowość wyprowadziła mnie z równowagi, zwłaszcza, że jeszcze w zeszłym roku klasy 4-6 miały zawsze na 8...a w tym roku tylko w piątek idą razem do szkoły...ja się pochlastam, niby dzieci w wieku szkolnym, a zawsze jest jakieś w domu...i kiedy ja mam wypracować te pół etatu...

Instytucja pt. babcia nie istnieje w naszym przypadku i nie pytajcie dlaczego....coś kosztem czegoś...skoro mieszkamy sami - możemy liczyć wyłącznie na siebie :lol: Kiedy szłam do pracy, TŻ pracował sporadycznie i na ogół był w domu. Teraz wszystko się zmieniło, co z jednej strony bardzo mnie cieszy, ale z drugiej koszmarnie frustruje...matka trójki dzieci powinna siedzieć w domu i zapomnieć o pracy w biurze, pracy księgowej, pracy społecznej i jakimś startowaniu w wyborach, co nie? :wink: Chyba pociągnę to do czasus tałej umowy u Piotra...chociaż z drugiej strony, fjanie ejst się tak na 4 godziny dziennie oderwać od domowych pieleszy...mówię Wam, mam taką wewnętrzną walkę, że opadam z sił...to gorsze od ciężkiego aerobiku 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5 i 224 gości